Rozdział 71

208 28 1
                                    

Esteria leżała przytulona do George'a, ciesząc się ciepłem jego obecności. Ich rozmowa, choć burzliwa, dodała im jeszcze większej bliskości, jakiej potrzebowali w obliczu zbliżających się trudności. George delikatnie głaskał ją po głowie, rozmyślając nad tym, co powiedziała mu wcześniej.

- Przepraszam za ten wybuch, zupełnie nie poznaje siebie od czasu, gdy twój tata... - szepnęła.

- Powiedz mi o wszystkim co sprawia, że czujesz się niespokojna. - wyszeptał jej do ucha George całując w czubek głowy.

Esteria odetchnęła głęboko, czując ulgę w jego dotyku

- To wszystko się nawarstwiło - westchnęła, unosząc wzrok ku sufitowi. - Mam nadzieję, że mój wybuch nie zraził cię do mnie.

George uśmiechnął się lekko, przytulając ją mocniej. - Nie ma mowy o takim czymś - zapewnił ją.

Esteria przyciągnęła go do siebie, chcąc poczuć jeszcze bardziej jego obecność.

- Ten wybuch... był spowodowany także tym, że mama cały czas źle się czuje - wyznała, czując, jak łzy napływają jej do oczu, co dziwiło ją samą, Esteria raczej nie była osobą, która często wylewała łzy.

- Jestem tutaj dla ciebie, Ester - powiedział, gładząc jej policzek. - Zawsze będę.

Esteria wiedziała, że może na nim polegać, nawet w najtrudniejszych chwilach.

- Najpierw ta wizja...a potem... ucieczka śmierciożerców z Azkabanu... jeśli Rookwood tknie ojca... jeszcze do tego te cholerne egzaminy, w które zaczynam wątpić - kontynuowała, czując, jak emocje znów sięgają zenitu.

George pochylił się, by spojrzeć jej prosto w oczy.

- Ester...przetrwamy razem każdy kłopot - obiecał, trzymając jej dłoń w swojej. 

- Dziękuję, George - szepnęła i ucałowała chłopaka, czując, jak ulga wypełnia jej serce.

Chwile jeszcze leżeli razem spoglądając w sufit, aż w końcu oboje zasnęli przytuleni otuleni wzajemnym ciepłem swoich ciał.

***

Następnego dnia Harry był bohaterem wieczoru nie tylko w pokoju wspólnym Gryffindoru. Po tym jak Potter zdecydował się udzielić wywiadu dla Żonglera Umbridge chodziła coraz bardziej wściekła i wydawała nowe dekrety. Fred i George nałożyli odważnie Zaklęcie Powiększające na frontową okładkę Żonglera i powiesili ją na ścianie Pokoju Życzeń, tak że gigantyczna głowa Harry'ego zerkała na każdego członka od czasu do czasu mówiąc huczącym głosem rzeczy w stylu: MINISTERSTWO TO KRETYNI, albo ŻRYJ GNÓJ, UMBRIDGE. 

Grupa robiła niesamowite postępy. Wszyscy doskonale znali już działanie zakazanych zaklęć, oczywiście bez użycia ich na pozostałych. Do tego nie dało się ich przekonać, ale Esteria cieszyła się, że chociaż porządnie zapoznali się z ich działaniem i skutkami. 

Rozgrzewka w Pokoju Życzeń jak zwykle rozpoczęła się od zaklęć obronnych z wykorzystaniem poduszek. Później, gdy Harry tłumaczył w jakich sytuacjach przydaje się zaklęcie Patronusa nagle otworzyły się drzwi, a wszystkim stanęło serce...zostali przyłapani.

W progu drzwi jednak nie stała Umbrigde z swoją Brygadą Inkwizycyjną, lecz ku zdziwieniu Esterii stała w nich Ophellia wraz z kilkoma znanymi jej Ślizgonami. 

- Cześć! Mam nadzieje, że nie jeszcze możemy dołączyć. - powiedziała wesoło.

- Złapali nas! Wiedziałem, że to zły pomysł! - krzyczał Zachariasz.

W pułapce pochodzenia - Esteria Grindelwald • George WeasleyWhere stories live. Discover now