Rozdział 46

509 46 8
                                    

Egzaminy na teleportację poszły wszystkim pomyślnie. Wszystkim oprócz Ophelli, która ze względu na swój stan nie była w stanie przejść egzaminu. Uznano, że zda je w następnym semestrze.

Ostatni dzień w Hogwarcie nadal, mimo że rozpoczynały się wakacje, wcale nie wprawiał w aż tak dobry humor po ostatnich tragicznych wydarzeniach związanych z Turniejem. Esteria właśnie przebywała w dormitorium i pakowała swoje rzeczy do walizki.

W przeciwieństwie do niej Ingrid nie zabierała się tak chętnie do pakowania rzeczy i leżała właśnie na łóżku nieustanie wpatrując się w sufit od pół godziny. Esteria zauważyła, że im bliżej końca roku, tym bardziej blondwłosa się stresuje.

- Ingrid. - zaczęła, przerywając wkładanie jednej z koszul do walizki. - Coś się dzieje, widać to po tobie.

Przyjaciółka spojrzała na Ślizgonkę i westchnęła ciężko, w końcu usiadła na skraju łóżka.

- Nie chce jechać do domu.

Esteria dosiadła się do niej na łóżko. - Czym się martwisz?

- Moi rodzice... oni... Ester to musi zostać pomiędzy nami. Ophellia to wie, ale tobie bałam się powiedzieć.

- Nie będę cię oceniać.

- Moi rodzice... prawdopodobnie są... śmierciożercami, a przynajmniej ojciec. Boje się, że jeśli Voldemort naprawdę powrócił, to będą chcieli... - przerwała, czując jak do oczu napływają jej łzy.

- Cię zwerbować. - dokończyła Esteria.

Ingrid wstała i zaczęła nerwowo krążyć po pokoju.

- Ja nie chce tam być, nie chce zabijać nikogo dla idei czystej krwi.

- Zaraz będziesz już dorosła, będziesz mogła sama decydować o tym, po której stronie jesteś.

- Ester. - zaczęła Ingrid. - Jeśli wybiorę inną stronę, wyrzekną się mnie.

- To nie w porządku. - odrzekła wściekle Esteria, również wstając. - Masz prawo decydować sama o sobie i rodzinne stereotypy nie mogą tobą kierować. Wiem, że łatwo mi to mówić, ale Ingrid, musisz słuchać siebie, tego, co według ciebie jest słuszne. Wierze, że postąpisz dobrze. Gdy będziesz tego potrzebowała, będę z tobą. Możesz na mnie liczyć.

Ingrid na dobre się rozpłakała, słysząc wyznanie przyjaciółki. Wierzyła w jej szczerość i oddanie.

- Grindelwald jesteś niesamowita. - oznajmiła, przytulając mocno Ślizgonkę.

- Ty też, pamiętaj o tym, gdy wrócisz do domu.

Nagle drzwi do dormitorium otworzyły się i dziewczyny ujrzały profesora Snape'a we własnej osobie.

- Proszę wybaczyć, że przerywam to jakże wzruszające pożegnanie, ale profesor Dumbledore oczekuje pani Grindelwald w swoim gabinecie. - rzucił chłodno i zniknął.

Zdziwiona udała się w stronę wyjścia.

- Widzimy się w pociągu. - powiedziała do przyjaciółki i ruszyła do gabinetu dyrektora.

Zmierzając do gabinetu, Esteria wpatrywała się w krajobrazy za oknem. Nie lubiła wizyt w gabinecie dyrektora, bo zazwyczaj równało się to z kłopotami dla niej. Dzień wydawał się spokojny, przynajmniej na ten moment. Zapatrzona w okna nie zauważyła, jak wpada na kogoś.

- Och cześć Ester. - powiedział Harry. - Co tutaj robisz?

- Cześć Harry, zmierzam właśnie do Dumbledore'a. Podobno ma jakąś sprawę do omówienia ze mną.

W pułapce pochodzenia - Esteria Grindelwald • George WeasleyUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum