10

45 8 5
                                    

Jungkook POV






   Nie miałem w zwyczaju słuchać innych.

   Moi rodzice kazali mi integrować się z dalekimi kuzynami, którzy odwiedzali nas raz na parę lat i dotrzymywać im towarzystwa, choć byłem ostatnią osobą, która była ekstrawertykiem w tej rodzinie. Dziadek wciąż miał pretensje, że nie potrafiłem przywitać się jak należy z sąsiadem i głośno powiedzieć ,,dzień dobry’’, bo przecież pan Suk niedosłyszał. Babcia modliła się, żebym w końcu przyprowadził do domu jakąś pannę zapominając o tym, że czasy wychodzenia za mąż w wieku 18 lat i robienia sobie dzieci samemu będąc smarkaczem skończyły się już dawno. Poza tym ja jeszcze tyle nie miałem...

   Jednak to co mówił do mnie Taehyung miało dla mnie duże znaczenie. Nie chciałem go traktować jak wyroczni, magicznej wróżki dzierżącej tarota, jednak niestety tak zaczęło się powoli dziać. Chłonąłem jego wypowiedzi, czasem tracąc własny rozum, ale wierzyłem, że gdy nabiorę choć namiastkę pewności to w końcu będę mógł decydować o samym sobie.

   Taehyung zrobił dla mnie coś niespodziewanego. W czasie zawieszenia w szkole znalazł pracę i zarobił pieniądze na mój pierwszy tatuaż...

   A ja? Czym mu się odwdzięczyłem? Niewdzięcznymi słowami, przez które przemawiał wciąż ten cholery, niedający mi spokoju strach...

   On zniknie. Taehyung zniknie.

   Ta myśl nie potrafiła mnie opuścić. Strach przed tym, że mógłbym go polubić odrobinę bardziej, na tyle, że będzie mi go brakować, zaczynał mnie paraliżować od środka. Podświadomie nawet chciałem go odstraszyć mówiąc mu przykre słowa, gdy on poprosił mnie po raz pierwszy o coś dla samego siebie... ,,Tylko przy mnie bądź przez chwilę’’. ,,Nie wiem czy potrafię’’ - powiedziałem.

   Wyznałem swe obawy na głos, a poczucie winy zżerało mnie od środka. Nie chciałem tego mówić. Nie chciałem, więc czemu do tego doszło? Czemu, do jasnej cholery, powiedziałem najgorsze z możliwych zdań?!

   Podciągnąłem kołdrę na głowę i w ten sposób myślałem, że będę zdołał odciąć się od świata rzeczywistego i zniknąć ma dobre. Każdy byłby w stanie o mnie zapomnieć, a ja mógłbym się przenieść do krainy, w której nie dosięgnęłaby mnie żadna odpowiedzialność czy troski.

   Chciałem być silny, też mi sobie... jestem tchórzem i ktoś taki jak ja nie może się zmienić. Głupi byłem, że w ogóle uwierzyłem w te szanse. Nie potrafię, nie jestem w stanie ruszyć z miejsca. Moje słowa o pewności siebie, o to, że będę walczył o zmianę stały się w tej chwili zwykłą immersją. Mrzonka, nic poza tym.

   Przy tobie będę w stanie się zmienić - powiedziałem, co teraz wydaje mi się żałosne.

   Udałoby ci się i beze mnie.

   Powiedz mi czego pragniesz?

   Co chcesz zrobić?

   Wstydzisz się własnych pragnień?

   — Zamknij się, Tae — powiedziałem sam do siebie i odkryłem kołdrę jednym ruchem rąk, ponieważ miałem wrażenie, że Kim wpełznął pod nią i szeptał mi w dziwaczny sposób, abym się nie poddawał.

niewypowiedziane | bxbWhere stories live. Discover now