11

43 7 3
                                    

Yoongi POV






  Czy to sen?

   Czy to prawda?

   Taehyung...

   On...

   ... jest śmiertelnie chory?

   Ten mały gówniarz na pewno był zdolny do kłamstwa, ale nie w takiej sprawie. Nie mógłby bronić Tae i stawać po jego stronie wymyślając tak poważną wymówkę jego nieobecności na konkursach.

   Jednak z drugiej strony... Taehyung zachowuje się normalnie, oczywiście jeśli mowa o jego ,,normalnym’’ stanie rzeczy. Nie zauważyłem niczego podejrzanego, a tym bardziej żadnych objawów. Kim ciągle się uśmiecha, biega po korytarzach zaczepiając przypadkowych, niczemu winnych ludzi, a gdy wskakuje na rower mógłby brać na poważnie udział w peletonie u boku profesjonalnych kolarzy.

   To nieprawda. Niemożliwe. Musiał istnieć inny powód jego powtarzania klasy, tej porażki w nauce i wycofaniu się z rywalizacji opierającej się na wiedzy.

   Wyrzuciłem papierosa i szybko poszedłem do szkoły, aby go odnaleźć. Musiałem to zrobić, nie szukając odpowiedzi, ale zmusić go do tego, aby wziął udział w tym cholernym konkursie!

   Czy on sobie w ogóle zdawał z tego sprawę jak mnie zranił? Wycofał się, uciekł od naszej walki o tytuł najlepszego ucznia w liceum. Bez słowa wyjaśnienia spadł na samo dno, a jego oceny były odzwierciedleniem jakiejś ułomności. Poddał się, a ja ,,wygrałem’’ to wszystko pierdolonym walkowerem. Nie mogłem na to pozwolić. Mimo tego, że teraz to moje nazwisko znajdowało się na szczycie listy, było również widoczne w gablocie przeznaczonej dla olimpijczyków i wzorowych uczniów to jednak... nie miałem z tego żadnej satysfakcji. Zdobyłem ten tytuł bez większych trudności. Konkurencja była silna, ale nikt nie dorównywał Taehyungowi.

   Nie pozwolę... NIE POZWOLĘ MU, ŻEBY TAK PO PROSTU ODSZEDŁ!

   Znalazłem się w holu, który był umiejscowiony w centrum budynku. Dotrzeć tam można było jednym albo drugim korytarzem pokonując klatkę schodową. Przesiadywało tam wielu uczniów, ale Taehyunga udało mi się wypatrzyć z dużą łatwością. Chciałem do niego podejść od razu, ale przystanąłem na moment obok automatu z napojami, ponieważ chłopak nie był sam.

   Roześmiany od ucha do ucha prowadził żywiołową konwersację z... Hobim.

   Poczułem ukłucie w sercu. Kiedy oni się tak do siebie zbliżyli? Faktycznie, czasem widziałem jak zamieniali ze sobą słowa, ale nie sądziłem, że nagle stali się tak dobrymi przyjaciółmi.

   A co jeśli...

   Cholera.

   Opuściłem głowę w dół i chciałem zapaść się pod ziemię. Zacisnąłem swoje pięści trzymając dłonie w kieszeniach szerokich bojówek i przeklinałem się za taką głupotę. Może i byłem molem książkowym, a także rzadko wyściubiałem nos ze słowników czy podręczników, lecz w życiu okazywałem się totalnym idiotą.

   Za swoją ślepotę i brak łączenia poszczególnych kropek mógłbym dostać kolejne wyróżnienie...

   Zostałem oszukany przez tę dwójkę.

   Nie mając żadnych wątpliwości, a w głowie i w sercu tylko złość oraz rozczarowanie, podszedłem do Taehyunga, którego mocno szarpnąłem za kołnierz koszuli. Kim był zaskoczony, ale tylko przez ułamek sekundy, ponieważ po chwili uniósł ręce, jakbym celował do niego z broni i znów się do mnie uśmiechnął. Nawet sobie nie wyobrażał jak nienawidziłem tej jego zadowolonej facjaty.

niewypowiedziane | bxbWhere stories live. Discover now