12

33 5 4
                                    

Hoseok POV



Wszystko było jednym wielkim nieporozumieniem przeplecionym ze zbiegiem okoliczności.

Yoongi się mylił. Taehyung nigdy nie podsunął mi by takiego rozwiązania, aby kogoś uwieść i wykorzystać jego zranione uczucia. Nigdy by tego nie zrobił.

Może nie znam go dość długo, lecz wiem, że nie będę miał okazji poznać go lepiej.

Ból wciąż towarzyszył mi w sercu. Siedząc późnymi wieczorami w pokoju przypominałem sobie tamtą sytuację, jakbym starał się ją wyuczyć na pamięć.

Spojrzenie Yoongiego przepełnione żalem. Czuł się oszukany, jak widać nie po raz kolejny. Min nie mówił mi wiele o Namjoonie, ale byłem w stanie się domyślić ile dla niego znaczył. Niejednokrotnie na korytarzu widząc kapitana drużyny piłkarskiej Yoongi odwracał głowę w drugą stronę i stawał się cichy jak mysz pod miotłą. Czasem na niego zerkał w ukryciu, gdy był pewny, że Namjoon go nie przyłapie na tym. To uczucie cały czas go pchało w kierunku Namjoona, ale mnie wciąż nie opuszczała nadzieja, że kiedyś te smutne oczy spojrzą w moje i zmienią swój cień na blask.

Nie mogłem jednak do niczego go przymuszać, dlatego samo spędzanie z nim czasu sprawiało mi radość, ale także z dnia na dzień, stawało się coraz cięższe.

Nie było lekko wiedząc, że osoba, którą lubisz lubi kogoś innego...

Jednak zdecydowanie wolałem tamten stan rzeczy od tego, który teraz powstał. Gdy przychodziłem do biblioteki Yoongi od razu chował książkę do plecaka i wychodził. Mijaliśmy się bez słowa na korytarzach. Kiedy wziąłem się na odwagę i chciałem się do niego odezwać i wyjaśnić tę przykrą sytuację chłopak założył słuchawki i odciął się w ten sposób od świata.

Pochłonęła go muzyka, a także przygotowywania do nadchodzącego konkursu. Gdy zasiadał na parapecie w jego oczach odbijały się wzory chemiczne, które kłuł bez końca.

Postanowiłem mu nie przeszkadzać, nie wtrącać się w jego życie aż do chwili, gdy konkurs się nie zakończy. Nie mogłem sobie poradzić z tą sytuacją, która była wynikiem żartu ze strony losu. Coraz mocniej czułem ten stan beznadziei, z którego uratował mnie Taehyung i Jungkook.

Nie znaliśmy się zbyt dobrze, ale miałem wrażenie, że moglibyśmy zostać dobrymi przyjaciółmi. Przy Kookim nie czułem się jeszcze tak swobodnie jak przy Tae, ponieważ musiałem uważać na słowa, aby nic nie zabrzmiało dwuznacznie. Unikałem też z nim kontaktu fizycznego. Nie dotykałem go, nie przytulałem na powitanie, lecz... sama jego obecność podnosiła mnie na duchu.




Taehyung POV




Opuściłem dziś początkowe lekcje ze względu na to, że musiałem dziś stawić się w szpitalu. Nakłoniono mnie do pobrania krwi i wykonania kilku badań. Zrobiłem to tylko ze względu na panią doktor, która podobno nie mogła przestać myśleć o mojej sytuacji. A może o mnie? Czy nie bardzo sobie schlebiam?

Minęły dwa tygodnie odkąd Yoongi rzucił mi wyzwanie, aby rywalizować z nim w konkursie z chemii, który miał się odbyć w ten piątek. Zamiast nauki i przypominania sobie materiału zdecydowanie wolałem spędzać czas z Jungkookiem. Po zajęciach w szkole i po odbyciu służby sprzątaczkowej pojechaliśmy razem nad jezioro. Zaczynałem coraz bardziej lubić te momenty zwłaszcza, gdy celowo rozpędzałem się z górki tylko po to, aby Kookie mnie obejmował. To było do mnie niepodobne, do niego z resztą również, ale miałem wrażenie, że nam obojgu przynosiło to jakieś korzyści. Pedałowałem dalej, tym razem spokojniej, gdy wjechaliśmy na ścieżkę prowadzącą po równej nawierzchni. Mój uśmiech był przepełniony spokojem i harmonią, ponieważ nawet teraz czułem na swoim brzuchu dłonie młodszego, a także jego policzek położony na moich plecach.

niewypowiedziane | bxbWhere stories live. Discover now