19

70 5 9
                                    

   Stałem w Ciemnościach patrząc na nagłą jasność, która pojawiła się znikąd przed moimi oczami. Pod jej wpływem uniosłem rękę, aby uchronić wzrok przed przytłaczającym momentami blaskiem. Oślepiał mnie. Sprawiał, że zacząłem odczuwać emocje, które kiedyś znane mi były tylko z odczytanej ze słownika definicji. Próbowałem się ich wyuczyć, a teraz... potrafiłem nieco użyć ich w praktyce. Czy tak czuły zwykłe osoby? Czy to było codziennością i niczym nadzwyczajnym?

   Wpatrując się w dal; przepiękną, nieskazitelną biel znienacka zostałem wyrwany ze swego skupienia i ujrzałem przed sobą młodego chłopaka, który chwycił mnie za nadgarstek i sprawił, że zacząłem biec dwa kroki za nim. Uciekaliśmy przed Ciemnością, w której wnętrzu, prawdę powiedziawszy nie czułem się źle. Nie bałem się tego mroku, z którym przyszło mi się widocznie urodzić. Mimo tego, z czystej ciekawości nie zawróciłem, nie powstrzymywałem nieznajomego i gnałem przed siebie z coraz szczerszym uśmiechem. Byłem zaintrygowany tym, co mogło mnie spotkać dalej.

   Biegliśmy razem, dotrzymywałem mu kroku, choć sport nie był nigdy moim dobrym przyjacielem, a nawet znajomym. Starałem się spojrzeć naprzód, aby pochłonąć więcej dobrej energii i przyjrzeć się nieznanemu mi dotąd światu, lecz nim uniosłem swój wzrok spotkałem się z czarną linią, która pojawiła się znikąd. Wyglądała jak środkowa linia na boisku piłkarskim.

   Gwałtownie zatrzymałem się w miejscu i nieznajomy zrobił to samo skupiając na mnie swe spojrzenie, które w końcu przestało być mi obce.

   Uśmiechnąłem się do chłopaka, w którym ujrzałem Jungkooka.

   — Jesteś tutaj ze mną — Kookie skinął głową. — Cieszę się, ze mnie odprowadziłeś — wyznałem, a on rozpromienił się i stał się rumiany.

   Trzymałem dalej jego dłoni i patrzyłem w ciemne oczy, które chciały się ukryć za roztrzepaną grzywką. Poprawiłem ją delikatnie i pogłaskałem przy okazji, co sprawiło mi wiele radości, która wypełniała mnie od środka. Czułem się tak lekki, jakbym mógł unieść się ponad ziemię. Nic mi już nie ciążyło na sercu, mogłem z łatwością wziąć oddech i stać się taki jaki powinienem. Czułem. Byłem pośród innych, tak naprawdę, już nie musiałem udawać.

   — Jungkookie — chciałem powiedzieć więcej, ale wtedy zauważyłem jak zaraz przy mnie przemknęły kolejne postaci.

   Z początku były dla mnie przypadkowymi osobami, lecz im bliżej się im przyjrzałem to zauważyłem w nich przyjaciół. Był tam Yoongi, który pędził przed siebie, a za nim podążał Hoseok, nie mogąc powstrzymać swego uśmiechu. Min wyciągnął do niego rękę, za którą Jung ochoczo złapał. Zaraz za nimi dołączyła dziewczyna, która siedziała kiedyś na ławce przy sali gimnastycznej, tuż po niej pobiegła Hyuna, po prawej stronie przemknął Namjoon, Jin, Jimin i kolejne osoby... Każdy ruszył naprzód zdołając uporać się z własnymi problemami.

   Uśmiechnąłem się widząc jak wszyscy z radością i pełni energii oraz ekscytacji chcieli pójść dalej, lecz zatrzymali się czekając na jeszcze jednego z nas.

   Tylko jeden mógł pójść.

   Spojrzałem na nasze stopy. Jungkook stał po drugiej stronie linii. Znaleźliśmy się na różnych etapach naszych żyć, ale nawet wtedy on nie puścił mojej dłoni.

   Aż do pewnej chwili...

   Jego uścisk stawał się coraz słabszy, a to dało mi do zrozumienia, że nie miałem już zbyt wiele czasu.

   — Kookie ja... — chłopak przekręcił głowę lekko w bok i posłał mi najpiękniejszy uśmiech, jaki kiedykolwiek było mi dane ujrzeć. Oczarował mnie tak bardzo, że moje oczy zaświeciły się od łez, które gdy opuszczały moje powieki zaczęły płynąć w górę. Odczepiały się od mojej skóry i lewitowały w stronę jasności. — Gdybym poznał cię wcześniej... gdybym... tylko miał taką szansę to... Być może pragnąłbym żyć. Być może... ty stałbyś się osobą, z którą mógłbym zacząć szukać własnego szczęścia. Być może... sprawiłbyś, że na nowo mógłbym pokochać siebie.

   Jungkook puścił moją dłoń i zaczął ode mnie odchodzić, chcą dołączyć do reszty. Uśmiechnąłem się i wziąłem głębszy wdech.

   — Dziękuję! — krzyknąłem i popatrzyłem jak Jungkookie zaczął biec w kierunku ludzi, którzy mieli przed sobą całe życia.

   Dziękuję... że zdołałeś sprawić, że zacząłem się zmieniać.






Jungkook POV





3 lata później



   Mijały miesiące, potem lata.

   Wyglądałem teraz zupełnie inaczej. Zmężniałem, wydoroślałem i zdecydowanie nie przypominałem już tego chuderlaka, którym byłem na początku liceum. Przekułem sobie uszy, nabrałem masy mięśniowej, a moje prawie ramię stopniowo zaczęły pokrywać tatuaże. Dołączył do nich również napis, nie tylko obrazy i arty. Za lilią tygrysią skryły się słowa ,,Please love me’’, które należą do wyjątkowej dla mnie osoby.

   Szedłem na przystanek autobusowy uważając, aby nie wywinąć orła na oblodzonym chodniku. Gdy dotarłem na miejsce zobaczyłem plakat żeńskiej drużyny siatkarskiej i rozpoznałem na nim znajomą twarz. Choć nigdy nie rozmawiałem z tą dziewczyną to teraz przynajmniej znałem jej imię. Taeyon.

   Schowałem ręce do kieszeni żółtej kurtki i spojrzałem w niebo, które tym razem, dla odmiany, było bezchmurne.


   — Taehyung? — wypowiedziałem imię przyjaciela. — Czy zauważyłeś? Teraz to ja z łatwością trzymałbym cię w ramionach i nigdy z nich nie wypuścił.

















Koniec




















***

Płak... Nie wierzę, że to koniec...

Naprawdę dziękuję każdemu, kto przeczytał tę pracę do samego końca. Zostawiłam tu kawał serducha, wylałam łzy, które myślałam, że się nie pojawią... Ahhh, dziękuję Wam serdecznie ❤️ ta praca, jak już kiedyś wspomniałam, zamyka pewien rozdział w moim życiu i teraz szykuję się na nowe wyzwania w moim pisarskim, jak i prywatnym świecie.

Mam nadzieję, że teraz choć trochę inaczej spojrzycie na osoby zmagające się z anhedonią. O depresji mówi się szeroko, ale ten element, który jest przerażający bardzo często się pomija. Anhedonia odbiera wszystko, kawałek po kawałku aż w końcu nic z człowieka nie zostaje.

Ugh, muszę odetchnąć... Dziękuję raz jeszcze Duszyczki ❤️  za każdą gwiazdkę, komentarz, Waszą obecność tutaj ❤️

 Dziękuję raz jeszcze Duszyczki ❤️  za każdą gwiazdkę, komentarz, Waszą obecność tutaj ❤️

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
niewypowiedziane | bxbOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz