14

32 5 7
                                    

Jungkook POV





   Biegłem wzdłuż jeziora jak oszalały. Usta miałem otwarte i z trudem łapałem dech, ale wiedziałem, że nie mogłem się zatrzymać.

   Taehyung nie odpowiadał na moje wiadomości. Był nieaktywny przez czternaście godzin co kompletnie do niego nie pasowało. Niejednokrotnie wysyłał mi około północy kilka, czasem kilkadziesiąt głupkowatych lub uroczych tik toków. Budziłem się zwykle z poirytowaniem, ponieważ gdy tylko przekręcałem się na drugi bok i włączałem internet nawiedzały mnie liczne powiadamiania. Oczywiście odkąd się pokłóciliśmy, Tae przestał to robić, przez co codzienne wstawanie z łóżka stało się jeszcze bardziej nieznośne.

   Taehyung omijał mnie w szkole szerokim łukiem, ale w tym unikaniu nie dostrzegłem złości czy niechęci do mojej osoby, wręcz przeciwnie... on nie chciał mi sprawiać kłopotu samym sobą. Kiedy tylko przyłapywałem go w tych sytuacjach robiło mi się głupio, a poczucie winy we mnie narastało. Nie chciałem wtedy go znać, widzieć, trwać przy boku kogoś, kto odebrał sobie szansę na lepsze zdrowie... jednak wreszcie zacząłem rozumieć, że popełniam ogromny błąd.

   Wypytałem w szkole o Tae. Yoongi i Hobi nie mieli pojęcia gdzie się podziewał. Hoseok również dodał, że nie mógł się z nim skontaktować, a Yoongi wzruszając ramionami podrzucił mi pomysł, żebym zapytał sprzątaczek. No tak, przecież Taehyung musiał zostawać po lekcjach, żeby pomagać w porządkach. Szybko ruszyłem do starszych kobiet, które jak się okazało widziały się z Tae dziś po południu, lecz poinformowały mnie, że chłopak wyglądał bardzo marnie. Sprzątaczki kazały mu wrócić do domu, ale byłem przekonany, że tam się nie udał, dlatego... było tylko jedno miejsce, w którym mógł się skryć przed całym światem.

   Lecz nie przede mną.

   Wreszcie zrozumiałem. W końcu to do mnie dotarło! Taehyung zrobił dla mnie tak wiele rzeczy. Poświęcał swoją uwagę, rozmawiał i wyciągał z mojego serca słowa, których nie chciałem wypowiedzieć nikomu innemu. Wstydziłem się siebie, byłem wyrzutkiem, przeciętnym nastolatkiem, który chciał żyć w cieniu, aby nie wpaść w kłopoty. Taehyung pomógł mi rozbić skorupę, w której się zamknąłem i dzięki niemu potrafiłem stawiać małe kroki, które z pewnością zabiorą mnie dalej niż kiedykolwiek mógłbym przypuszczać. On... Tae, on... stał się ważny nie tylko dla mnie. Potrafił pomóc Hoseokowi, tamtej dziewczynie siedzącej na ławce przy sali gimnastycznej. Zdołał w jakimś stopniu również dotrzeć do Yoongiego, który w małym stopniu, lecz jednak nieco zmienił swe podejście do Tae.

   Taehyung stał się... kimś takim... nieuchwytnym. Jestem przekonany, że nikt nie potrafiłby tak dobrze odnaleźć się w różnych sytuacjach jak on, lecz...

   Taehyung? Czy ktoś kiedykolwiek zrobił coś dla ciebie?

   — Taehyung!!! — wykrzyknąłem jego imię dalej pokonując kolejne metry w biegu.

   Z oddali zobaczyłem jego rower, który jak zwykle był położony na trawie zamiast ustawiony na nóżce. Chłopak, gdy tylko mnie usłyszał spojrzał w moim kierunku i nie ruszając się z miejsca, siedząc na kładce przywitał mnie uśmiechem, choć mógłbym przysiąc, że z oddali ujrzałem jego zaskoczenie.

   Gdy znalazłem się bliżej Taehyunga ułożyłem dłonie na udach, aby złapać w końcu resztki powietrza. Płuca stały się ociężałe, kolka dopadła mnie zaraz po wyruszeniu w kierunku jeziora.

   Uniosłem swoją głowę i spojrzałem na Tae. Chłopak siedział beztrosko i spoglądał na mnie, lecz nie tak jak zdążył mnie do tego przyzwyczaić. Jego powieki, miałem wrażenie, że chciały opaść i zabrać Taehyunga w długi sen. W dodatku dostrzegłem, że jego skóra była bledsza, a sylwetka, choć od zawsze przypominała chuderlaka, tak dziś... wydawał się niknąć w oczach.

niewypowiedziane | bxbWhere stories live. Discover now