Hermiona Granger|Blaise Zabini

201 11 1
                                    

Promienie październikowego słońca wdarły się przez odsłonięte okno wprost na twarz śpiącej dziewczyny. Zmarszczyła ona nos po czym przeciągle jęknęła zasłaniając twarz poduszką. W planach miała dłużej rano pospać, co nie zdarzało się zbyć często. W zasadzie to wcale nie zdarzało się to, aby Hermiona Granger miała wolny chociażby jeden dzień w tygodniu. Całkowicie poświęciła się swojej pracy, zapominając o sobie. Zupełnie tak, jak za czasów nauki w Hogwarcie, kiedy to uczyła się do późnych godzin wieczornych.
Westchnęła i z wielkim bólem wstała z wygodnego łóżka.
Może innym razem się uda...- pomyślała.
W planach na dzisiejszy dzień znalazły się zakupy i to takie porządne. Jej garderoba głośno i wyraźnie wolała o ratunek, a lodówka aż się prosiła o ponowne zapełnienie.
Granger, Granger jakbyś na bieżąco dbała o swoją garderobę, dzisiaj nie musiałabyś wydawać majątku. - powiedziała w myślach.

Kiedy dopięła swój zielony płaszczyk i założyła tego samego koloru botki, wyszła z mieszkania nawet nie zabierając się za śniadanie. Najzwyczajniej w świecie jej lodówka świeciła pustkami.

Nie sądziła, że zakupy pochłoną całe jej wolne przedpołudnie. Idąc przed siebie przez zatłoczone ulice Pokątnej, w jednej dłoni trzymając kubek z kawą, a w drugiej byka niezliczona ilość torebek wypełnionych po brzegi ubraniami, nie zauważyła jak wpadła na kogoś.
Czarny napój rozlał się po jej płaszczyku i częściowo po jasnych spodniach. W myślach przeklęła, ale zachowała spokój.

- O Merlinie, żyjesz?- spytał męski głos, łapiąc ją za przedramię.

- To nie Bóg.- odpowiedziała zdejmując swoj przemoczony i poplamiony płaszcz.

- Granger?- usłyszała z ust mężczyzny i natychmiast poderwała głowę spoglądając w jego ciemne oczy. Z pewnością skądś je znała i z pewnością było to ze szkoły.

- Zabini? Blaise Zabini?- spytała wycierając  chusteczką dłonie. - Nie sądziłam, że Cię tu spotkam.

- Granger, Granger. - powiedział zachrypniętym głosem i zabrał od niej torby z zakupami. - Mam nadzieję, że nie poparzyłem Cię tą kawą.
Przyjrzał się jej uważnie. W jego wzroku mogła dostrzec troskę, ale też i zmartwienie.

- Jestem cała, ale gorzej z moimi ubraniami. - rzekła z delikatnym uśmiechem.- Chyba dobrze zrobiłam biorąc dzisiaj mały urlop.  Zauważyła jak Zabini sięga do kieszeni swojego czarnego płaszcza i wyjmuje różdżkę. Wyszeptał zaklęcie i pozbył się mokrego śladu z ubrań kobiety.

- W ramach rekompensaty zapraszam Cię na kawę. - odezwał się. Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale Hermiona mu przerwała.

- Może innym razem, Zabini. Mam milon rzeczy do zrobienia. Sam rozumiesz. - uśmiechnęła się i wzięła  od niego swoje torby. - Pracuje w nowej ksiegarni, tej obok sklepu Weasley'ów. Tam mnie znajdziesz. Przepraszam, spieszę się.

Nie czekając na jego odpowiedź ruszyła przed siebie. Czuła na sobie wzrok byłego slizgona, który wypalał jej dziurę w plecach.
Ona patrzyła się przed siebie, a dokładnie na rudowłosą  postać stojącą obok małej kawiarni. Wiedziała, że czeka ją nie małe przesłuchanie. Oj z pewnością nie małe.

Cz. 1

Cześć. Jej jak dawno mnie tu nie było. Tyle się pozmieniało w moim życiu.  Czy ktoś jeszcze tu zagląda? Wróciłam z  Blamione. Dajcie znać czy przypadło wam to do gustu. :)

Miniaturki GrangerWhere stories live. Discover now