Właśnie dzisiaj mija pierwsza rocznica śmierci jednego z lepszych czarodziei, który poległ w decydującej bitwie o Hogwart. Chociaż wiedział, że może nie przeżyć wojny starał się jak tylko mógł, aby pomóc tym wszystkim czarodziejom i czarownicom.
Inni uważali go za zdrajcę, za kogoś kto nie ma uczuć. Jednak ona uważała inaczej. I tylko ona wiedziała jaki Severus Snape jest naprawdę.
A był dzielnym czarodziejem, który kłamał prosto w oczy samego Voldemorta, dając tym samym nadzieję magicznemu światu na wygranie tej wojny.
Tylko ona wiedziała jaki wielki ciężar nosił na swoich barkach. Jak bardzo musiał być precyzyjny i autentyczny w tym co robił.
Jedna nie przemyślana decyzja mogła mieć złe i nieodwracalne skutki.
Lekki podmuch wiatru musnął jej mokre od łez policzki.
Przypomniała sobie jak oboje siedzieli w jego komnatach dzień przed bitwą.- Severiusie? - spytała po krótkiej chwili ciszy jaka między nimi zapanowała. - A co jeśli... - nie dane jej było dokończyć.
- Granger, schodzisz na zły tok myślenia. - powiedział lekko poirytowany. - Musisz być skupiona i wierzyć w to, że wszystko pójdzie po dobrej myśli.
- Im bliżej jutra tym bardziej się boje. - szepnęła. - Boję się, że jednak przegramy, że wszystkie wieczory pełne planowania tej wojny pójdą na marne.
- Nasza strategia wojenna jest dość mocna. - podrapał się po brodzie. Nie chciał jej mówić, że sam się cholernie boi, ale był pewny swojego losu.
Czarnowłosy poczuł ucisk na swojej dłoni, a fala ciepła zalała jego serce.
- Sev? Obiecasz mi coś? - miał ją skarcić za to, że nazwała go 'Sev' ale się powstrzymał. Nie chciał tracić cennego czasu na kłótnie. To może być ich ostatni wspólny wieczór.
- Znaj moją dobroć. - mruknął i zaczął bawić się jej włosami dając tym samym do zrozumienia, żeby mówiła.
- Obiecaj mi, że przeżyjesz. - szepnęła. - Obiecaj, że kiedy wygramy tą wojnę będziemy szczęśliwi.
Zamarł. Nie mógł jej tego obiecać. Był poplecznikiem Czarnego Pana, jego los był z góry przesądzony.
- Granger... Wiesz dobrze jak wygląda moja sytuacja.
- Wcale nie musi tak być. - popatrzyła na niego swoimi błyszczącymi oczami. - Obiecaj mi to. - zawahał się, ale postanowił nie dać się zabić, przynajmniej nie przez Czarnego Pana i nie tak szybko.
- Obiecuje.Opuszki jej palców przejechały po wielkich złotych literach na nagrobku.
- Obiecałeś, Severiusie. - szepnęła i otarła swoje policzki. - Mieliśmy stworzyć rodzinę i być szczęśliwi.
Teraz rozpłakała się już na dobre. Jej życie bez ukochanej osoby straciło sens.