Nicolas zasnął dopiero po 1;13 w nocy. Kobieta przebudziła się. W mieszkaniu panowała bezwzględna cisza, a jej pociecha już dawno powinna ją obudzić. Ta cisza była nie na miejscu.
Wstała z łóżka, nie siliła się na to, aby założyć na swoje prawie półnagie ciało szlafrok.
Wchodząc do pokoju dziecka zamarła. Światło księżyca oświetlało sylwetkę postaci ubranej na czarno. Z pewnością był to mężczyzna. Na rękach trzymał chłopca i intensywnie się w niego wpatrywał.
Oddech kobiety stał się szybszy. Mężczyzna jakby wyczuwając jej obecność odwrócił się.
- N-nie rób mu krzywdy.- szepnęła. W jej oczach pojawiły się łzy. - Mam tylko jego.
Czarnowłosy spojrzał na dziecko, a następnie na Hermione.
- W tak banalny sposób dałem się podejść. - syknął wyjmując różdżkę. - Najpierw Elizabeth, a potem ty.
- J-ja nie wiedziałam. - zrobiła krok do tyłu, jego twarz zupełnie nic nie wyrażała.
Snape zrobił krok w jej stronę.
- Byłem świadomy wszystkiego, ale nic nie mogłem z tym zrobić...- położył chłopca do łóżeczka. - Jest podobny do mnie...
- W końcu to twój syn. - stanęła obok niego.
Severus podniósł różdżkę na wysokość jej serca. Wypowiedział słowa zaklęcia, a w pomieszczeniu błysnęło zielone światło.