rozdział 30

154 19 4
                                    

Wychodzę z budynku szkoły i mrugam zaskoczona, bo na parkingu znów zauważam auto Jake'a. Dwa dni pod rząd? Nie przypuszczałabym, szczególnie po jego wczorajszym humorze. Biorę głęboki oddech i ruszam przed siebie.

- Cześć. - mówię piskliwym głosem, strzelając głupim uśmiechem.

Jake tylko znów dopala papierosa, zerka na mnie przelotnie i kiwa głową. Obchodzi mnie, a ja wypuszczam głośno powietrze i kręcę głową.

Boże, czemu tak dziwnie to powiedziałam?

Okrążam pojazd i siadam na miejscu pasażera. Jake rusza z podjazdu i włącza radio.

- Nie wolałbyś mieć włączonej jakiejś swojej playlisty? - pytam i od razu tego żałuję. Mina Griffina mówi sama za siebie. Chłopak tylko przewraca oczami i daje kierunkowskaz, zerkając w swoje lewo, przez co mam na niego lepszy wgląd. Przyglądam mu się o moment za długo, bo chłopak przenosi na mnie swoje pytające spojrzenie. Szybko jednak wraca spojrzeniem na jezdnię przed sobą.

- Mam swoją playlistyę.

- To dlaczego teraz jej nie puściłeś? - zadaję kolejne pytanie, nienauczona doświadczeniem, ponieważ Jake robi jeszcze bardziej znudzoną minę niż przed chwilą.

- Bo nie chcę.

Mrużę oczy i odważnie przyglądam mu się jeszcze przez moment. Już wiem. Mam cię.

- Nie chcesz, bym ja ją usłyszała.

Jake znów skręca i przekrzywia głowę w moją stronę. W tym czasie znów na mnie patrzy i unosi brwi.

- Nie chcę.

Auć.

Wypuszczam tylko powietrze i wzruszam ramionami.

- Jak sobie chcesz. Pewnie masz tragiczny gust muzyczny, więc niczego nie tracę.

Przy moim boku od razu słyszę, jak Jake wciąga powietrze.

- Cofnij to.

Zerkam przez okno.

- Ale co?

Widok za oknem jest co prawda bardzo ładny, ale zbyt kusi mnie, by znów na niego spojrzeć. Gdy to robię, odczuwam swój triumf. W końcu jakieś emocje. Jake zwinął usta w cienką linię i zmarszczył brwi, jakby mocno nad czymś dumał, a po chwili, gdy zatrzymuje się, przenosi na mnie swoje spojrzenie. Toczymy walkę na spojrzenia póki światło zmienia się na zielone, a Jake musi urwać nasz kontakt wzrokowy.

- Nie żartuję. Cofnij to, Pam.

Zatrzymuje swoje auto przed moim domem idealnie w momencie, gdy kończy swoje ostrzeżenie. Biorę w dłoń swoją torbę, przenosząc na niego swoje rozbawione spojrzenie.

- Niczego nie cofnę. Musisz z tym żyć.

Wysilam się na najbardziej szczery uśmiech, na jaki mnie stać, a widząc napiętą twarz Jake'a szybko wyskakuję z auta i zatrzaskuję za sobą drzwi.

***

Następne tygodnie wyglądają bardzo podobnie. Znów zaczęłam chodzić w piątki do szkoły, odrabiam nawet na bieżąco lekcje, a Jake średnio dwa razy w tygodniu przyjeżdża po mnie pod szkołę. Nasze rozmowy są zdawkowe, pozostają na neutralnym gruncie, jednak co raz bardziej uczę się zachowań Griffina. Co tydzień jeżdżę też z Jake'iem na spotkania Optimy. Co prawda, od momentu wypadku w klubie na spotkaniach nie mówię za wiele, głównie słucham i próbuję przetrwać to, co nieuniknione, ale na pewno nie jest to dla mnie tak męczące, jak na początku. Wiele z tego jest za sprawą Lisy, która nikogo do niczego nie zmusza.

ChitWhere stories live. Discover now