Budzę się, czując, jak dźwięczy mi w uszach.
Obracam się, podciągając ciało, gdy wyczuwam dywan pod nogami, a kiedy otwieram oczy, stykam się z widokiem śpiącego Griffina.
O fuck.
Wyciągam szybko komórkę i widzę 10 nieodebranych połączeń od mamy i pięć od taty.
Momentalnie się poruszam, podnosząc i wywołując tym samym skrzypienie łóżka.-Kurwa.-jęczę, podnosząc zagubione buty z podłogi i pośpiesznie je zakładając, kiedy w pewnym momencie słyszę za sobą jakiś szelest.
-Nie potrafisz być ciszej?-sztywnieję, słysząc za sobą głos Jake'a, który, pomieszany z poranną chrypą, wywołuje u mnie jeszcze większy zawrót głowy.
Głupi alkohol.
-Byłabym, gdybyś miał sprawne łóżko.-odwracam głowę, na moment zamierając, gdy spotykam się z jego spojrzeniem.-Ty je tak nadwyrężyłeś?-Jake, słysząc podtekst w moim pytaniu, na moment zaciska zęby, ale po chwili podnosi się, siadając i pokazując się mnie w niemal pełnej okazałości. Widząc, że jest w ubraniu, tak samo jak ja, jestem pewna, że się nie pieprzyliśmy.
-Ciekawość cię zżera?-pochylam się w jego kierunku, wypuszczając z dłoni niezawiązaną sznurówkę od buta. Zbliżam się do niego co raz to bliżej, będąc ciekawa, kiedy wymięknie i się odsunie, jednak tego nie robi.
-Do bólu.-mruczę, patrząc świadomie na jego usta, które po chwili układają się w cwanym uśmiechu.
-To dobrze. Będę o tym pamiętał, gdy...-całkowicie zbija mnie z tropu, kiedy to on przybliża swoją twarz do mojej, przez co, oboje opierając się na łokciach, moglibyśmy się pocałować.
Oczywiście jedynie w teorii.
-... znów będę w trakcie nadwyrężania go.-na chwilę ucieka wzrokiem, wskazując nim na łóżko, na którym leżymy.
Mięknę, szybko się odsuwając i prychając.
Wracam do poprzedniej pozycji, zawiązując buta i kręcąc głową, chcąc wyrzucić z głowy to wspomnienie. Pośpiesznie wstaję, jakby zderzona z tornadem, przed którym muszę uciekać.
- Pam?-słysząc swoje imię, przystaję i dotykając klamki od drzwi, odwracam się. Unoszę do góry brwi, obserwując, jak chłopak robi powolne kroki w moją stronę, ale skręcając w stronę biurka, jestem w stanie nabrać oddechu.
-Nic się tutaj nie wydarzyło.-nie pyta mnie. Oznajmia mi to, tak w razie, gdybym chciała rozsiać plotkę.
Przynajmniej tak rozumiem jego słowa.
Siada za biurkiem, podłączając do prądu jakąś wtyczkę, ignorując moje spojrzenie.
Kiwam głową, potakując.
-Nic.-stoję przez chwilę, czekając, czy "zada mi jeszcze jakieś pytanie", a kiedy widzę, że odwraca się z nad biurka i patrzy w moją stronę, przełykam ślinę.
-Totalnie nic.-słyszę w jego głosie nutkę sarkazmu, a kiedy odchyla się na krześle, co zauważyłam, że ma w zwyczaju, wchodzę w jego grę.
-Absolutnie nic.-wzruszam ramionami, a Jake, obierając jednak swoją własną taktykę, obraca się i przysuwa do półki nocnej, łapiąc za telefon.
-Idź już, Pam.-pogania mnie, a ja, szybko się reflektując, po prostu kiwam głową i otwierając drzwi, wychodzę z pokoju.
Do domu docieram godzinę później, bo musiałam znaleźć jeszcze dobry autobus, na który także musiałam jakiś czas czekać.
YOU ARE READING
Chit
RomanceNazywam się Pam. Mam 17 lat i dotąd moje życie wydawało mi się idealne. Dwójka zdrowych, kochających rodziców, świetny chłopak, z którym jestem w związku już od pół roku i przyjaciele, z którymi spędzam każdą wolną chwilę. Cóż, jak widać nic nie trw...