rozdział 31

195 16 3
                                    

- Wyjeżdżam jutro w delegacje na dwa tygodnie, pamiętasz, prawda?

Oglądam właśnie odcinek Gry o tron, gdy słyszę głos ojca wchodzącego do salonu.

- Pam?

Nagle etelwizor się wyłącza. Odkręcam głowę i widzę ojca z wtyczką od prądu w dłoni.

- Ej! oglądałam!

Ojciec wzdycha i siada na krańcu kanapy.

- Właśnie dlatego wyłączyłem. Zupełnie się wtedy wyłączasz, gdy coś się do ciebie mówi. A to akurat było ważne.

- Co mówiłeś? - podnoszę się z pozycji leżącej i siadam.

- Że wyjeżdżam jutro w delegację, pamiętasz?

Wciągam powietrze. Zapomniałam o tym. Kiwam jednak głową.

- Już pamietam. Na ile?

- Dwa tygodnie. Musimy ustalić parę zasad w takim razie.

Znów ta powaga w głosie. Przewracam oczami, opadając głową na poduszkę za sobą.

- Tato, przez ostatni miesiąc jestem idealną córką. Wracam po szkole od razu do domu, chodzę na tę twoja durną terapię i nawet się z Loren nie spotykam.

- Ponieważ wyjechała do swojej ciotki pare tygodni temu, a nie dlatego, że nie chcesz.

Kurde, skąd się o tym dowiedział? Co prawda Loren nie ma w szkole od paru tygodni, więc mniej kusi mnie, by wyjść gdzieś z domu wieczorem, ale przecież mam innych znajomych. Mogłabym z nimi wyjść, a tego nie robię.

- Gdy jestem na miejscu, mogę cię pilnować i mieć cię na oku, a nie ufam ci na tyle, by zostawiać cię samą na te całe dwa tygodnie...

Maszczę brwi. Co on kombinuje?

- Jake jak zwykle będzie cię odwozić do domu, nie mogę mu jednak kazać siedzieć z tobą i pilnować cię, ale na pewno będę z nim pod telefonem. Nie mam jednak nikogo innego, kto mógłby tu być razem z tobą, więc muszę ci po prostu zaufać... Pam?

Unoszę głowę, wyrywając się z transu.

- A ufasz mi? - pytam cicho. Ojciec bierze głęboki wdech, spuszczając wzrok. - Wiem, co robiłam i rozumiem twoje obawy. Jednak one nigdy nie znikną, jeśli mi nie zaufasz.

- To nie takie proste. Poza tym, czy ty sama sobie ufasz, że niczego nie zrobisz?

- Nie możesz dać mi szlabanu na całe życie, tato. Możesz ustalić jakieś zasady, jak wracanie do domu o określonej porze, ale w końcu będę musiała wyjść z domu poza drogą do szkoły i na terapię. Wiesz?

Widzę, że tatę bardzo to męczy. Ostatecznie jednak kiwa głową.

- Cokolwiek się stanie, o cokolwiek będziesz chciała zapytać czy po prostu pogadać... Wiesz, że w każdym momencie możesz do mnie zadzwonić? Ponadto, będę do ciebie codziennie dzwonić, by sprawdzić, co u ciebie.

- A nie, by sprawdzić, że jestem grzecznie w domu?

Parskam śmiechem, na co ojciec kręci głową i wstaje, mierzwiąc moje włosy. Odpycham jego dłoń sfrustrowana i wygładzam włosy. Jak ja nie lubię, gdy ktoś dotyka moje włosy.

***

Czekam właśnie przed budynkiem szkoły na Griffina. Ojciec wyjechał wczesnym rankiem i tym samym zostałam sama. To jest dla mnie test, wiem o tym. Inaczej będę uziemiona do końca życia. W tym samo momencie dostrzegam auto Jake'a. Gdy parkuje tam gdzie zawsze wskakuję szybko na miejsce pasażera, chuchając sobie na dłonie.

ChitWhere stories live. Discover now