Rozdział 16

96 8 12
                                    

Wtulona w jego ciepłą klatkę piersiową pierwszy raz przespałam kilka godzin bez przebudzeń i koszmarów. Śniła mi się tylko matowa, głęboka ciemność, ale nie narzekałam. Przyzwyczaiłam się do niej.

Wybudziły mnie przyciszone szepty, które całkiem miło drażniły mój wrażliwy elfi słuch.

- Coś mówiła?

- Niewiele. Twierdzi, że to nie ona. Że nie jest sobą. Martwię się o nią - wyznał Legolas, głaszcząc mnie po ramieniu.

- Też. Bardziej niż ty - stwierdził zagadkowo Aragorn.

- Niby czemu bardziej?

- Bo kocham ją jak siostrę. Mocniej i dłużej. I wkurwiasz mnie, gdy tak ją obejmujesz.

Proszę. Nie słyszałam takiego słownictwa u niego przedtem.

Swoją drogą, nigdy mi nie powiedział, że mnie kocha. To było oczywiste w naszej bratersko-siostrzanej relacji i nie trzeba było bawić się w banały.

- Nadopiekuńczy zazdrośnik z waszej miłości.

- Jak jeszcze raz mnie tak nazwiesz, to wyprawię cię na drugi brzeg przed Ith  - pogroził. - Oddałbym wszystko, żeby się pożegnać z moją. Choćby tak.

- Arweną?

- Nie. Twoją matką - mruknął, a ja zastanawiałam się, czy on rzeczywiście zwyciężył ogromną bitwę, zniszczył odwieczne siły Mordoru, wypełnił swoje przeznaczenie, pokonał ludzką słabość i inne takie. I czy to na pewno dobry pomysł, żeby zostawał królem Gondoru.

Jego słowa oznaczały też, że Arwena przepłynęła morze. Że nie ma jej już w Rivendell. Opuszczając dom, nie sądziłam że spotkamy się znów dopiero w Nieśmiertelnych Krainach. Nie miałam pojęcia, co ją do tego zmusiło. O ile ją znałam, nie przestałaby wierzyć w zwycięstwo Aragorna do jego ostatniego tchu. Ale nie martwiłam się tym, i tak prędzej czy później się spotkamy, a tam przecież nie mogła cierpieć.

Plus - był to kolejny argument za odpłynięciem.

- Wiesz co jest najgorsze, bracie? - kontynuował niby obojętnie. - Że czy Ith wyjedzie, czy zostanie, to i tak za kilka, kilkadzieścia, może kilkadziesiąt lat ją opuszczę. A ty będziesz z nią zawsze. Całe wasze wieczne życie. Nie ważne, czy przedtem pomęczysz się jeszcze chwilę po tej stronie morza. A ja wszystko to robiłem dla mojej, tułałem się, walczyłem, przelewałem krew tysięcy, wywoływałem duchy i na nic. Na nic mi korona bez niej. A teraz jeszcze ona podąży za siostrą.

Pod koniec załamał mu się głos. Usłyszałam znajomy dźwięk wypuszczania z ust fajkowego dymu. Poczułam, jak serce Legolasa bije szybciej i jak mocniej mnie obejmuje.

- Powiedziałem jej, że będę ją wspierać w każdej decyzji. A jeszcze jej nie podjęła.

- Rozumiem, gdzie zmierzasz.
Kazywać jej zostać po takich przejściach byłoby barbarzyństwem. Nie martw się, nie będę egoistą. Najwyżej zostaniemy we dwójkę, z połamanymi serduszkami.

- Nie poznaję cię - westchnął elf. - Postaram się jakoś wytrzymać z twoją melancholią aż do twojej śmierci. A jak mnie wyjątkowo wkurzysz to ją przyspieszę.

- Krasnal.

- Troll.

- Przestańcie! - zgromiłam ich, o dziwo całkiem przyzwoitym tonem, a oni przestraszyli się aż miło. Aragorn natychmiast zgasił fajkę.

- Jak się czujesz? - zapytał, jakby nic się nie stało. Jakby przed chwilą nie odsłonił całej duszy przyjacielowi. Po prostu nie chciał mnie niczym obciążać. Urocze. Tak jak ich relacja.

Córka Księżyca. NaznaczonaWhere stories live. Discover now