Rozdział 22

88 6 0
                                    

Nowa komnata w zamku Aragorna miała mi posłużyć bardzo krótko. Po koronacji myślałam odsapnąć jeszcze chwilę i wrócić do Rivendell lub Lórien. Miałam plan, że omówię to jeszcze z ojcem, bo już jutro mieliśmy się spotkać. Nie mogłam się doczekać.

Nie mogłam się doczekać nie tylko spotkania z nim, ale też widoku Aragorna w koronie. Zawsze w niego wierzyłam. I wreszcie jego przeznaczenie się wypełniło i miał zasiąść na tronie największego z królestw ludzi. Byłam niezmiernie dumna.

Zjadłam obfity obiad z hobbitami, z Gandalfem i z Gimlim, bo Leggy gdzieś zniknął, a Aragorn był niezwykle zajęty przed uroczystością. Na zamku panował niezwykły ruch. Wszędzie krzątali się służący. Co chwila pojawiali się nowi goście. Delegacje z daleka i bliska napływały do Gondoru jak ryby do portu. Handel ruszył pełną parą, wszystkie miejsca noclegowe były zajęte. Białe Miasto odżyło. Boromir byłby dumny. Aragorn dotrzymał obietnicy.

- Peregrinie Tuku, co zmusza cię do tak głośnego siorbania? Z przyjemnością to unieszkodliwię - wzniósł ku sufitowi oczy czarodziej.

- Kiedy się siorbie, smakuje lepiej - wyjaśnił beztrosko Pippin. - Merry, pojedynek na siorbanie!

I ku rozbawieniu Froda i Sama wyścigowali się, kto głośniej siorbnie.

- Daj im spokój, Gandalfie. Tylekroć wspomniałeś o ukrytej siłę hobbitów, widać że cię ona pokonuje - zaśmiałam się.

- Mówiłem też: doliny mają uszy, a niektóre elfy za długie języki - przypomniało mu się. Cwaniak.

- No nie gniewaj się! Do twarzy ci w białym - starałam się go udobruchać. - Ale lady Galadrieli było by w nim jeszcze lepiej.

- Nie wątpię - ale tak już bogowie zadecydowali. Powiem ci, droga panno, że nadchodzą czasy, gdy Biała Rada utraci na znaczeniu. A wtedy obrońcami Śródziemia pozostaną najpotężniejsi jego mieszkańcy.

Zapadły mi te słowa w pamięć.

- Co się stanie z Białą Radą? - zapytał niespodziewanie Frodo. Nie sądziłam, że się nam przysłuchiwał.

- Odpłyną do Valinoru, mój hobbicie. Tam nie będą ich trapić troski doczesne. Dzięki tobie, nadeszła nowa era.

Z kolei te słowa, zapadły w pamięć naszemu bohaterskiemu hobbitowi. Dopiero później zdałam sobie sprawę, jak bardzo.

Sam odprowadził mnie do pokoju. Opowiadał mi o swojej pracy jako ogrodnik.

- Mam wciąż dar Lady Galadrieli - wyjawił. - Gdy wrócimy szczęśliwe do Shire, zasadzę nasiona przed Bag End. Jestem ciekaw, co z nich wykiełkuje.

- Bardzo chciałabym was tam kiedyś odwiedzić - wyraziłam życzenie na pożegnanie i rozczochrałam mu czuprynę. Hobbit uśmiechnął się i już go nie było.

Z westchnieniem ulgi ściągnęłam chustę z głowy. Było mi w niej za gorąco, ale i tak wolałam nie ściągać jej w publice i unikać ciekawskich spojrzeń, które raczej kiepsko znosiłam.

Dopiero wtedy dostrzegłam, że w pokoju znajdują się dwa łóżka, a na jednym z nich już ktoś siedzi.

- Ar...wena - wyjąkałam i rzuciłam jej się na szyję.

- Witaj, siostro - przytuliła mnie mocno.

- Przybyłaś na koronację! Aragorn już wie? Oczywiście, że nie! Zafundujemy mu mały zawał na oczach tysięcy - zachichotałam, a ona odsunęła mnie od siebie i spojrzała mi w twarz. I na włosy. A raczej ich brak.

- Już się lepiej czujesz?

- Mhm. Nie patrz tak. Odrosną.

- Nie przeżyłabym czegoś takiego - wyznała poważnie. Chyba chodziło jej o obcięcie włosów. Mniejsza o całą resztę. I tak nie miałam zamiaru jej tym obciążać. - Dobrze, że jesteś.

- Jestem i nigdzie się nie wybieram - uspokoiłam ją. - Ale się nie mogę doczekać jutra!

- Ja też. Bardzo. Tata też jest, kazał ci przekazać, że zobaczycie się dopiero na uroczystości, bo musi pomóc Aragornowi w przygotowaniach. Właśnie... jak on... się trzyma?

- W miarę. Myśli, że odpłynęłaś. Wciąż nie pogodził się z tą myślą. Gdy cię zobaczy i odratujemy go z ciężkiego omdlenia, będzie już tylko lepiej.

- Mam nadzieję. Dobra, dość o moim - zarządziła. - Teraz o twoim.

- Jakim moim?

- Nie udawaj. Służący wiedzą wszystko.

Zapomniałam o jej zasięgach. I plotkarskim zacięciu.

- No dobra. Na imię ma Legolas...

- To wiem! Potrzebne są szczegóły!

- Yyy... No, fajny jest... taki... uroczy.

- Pompatyczny romantyk czy nieokrzesany dzikus?

- Też chcę wiedzieć! - zawołał Legolas piskliwym tonem, udając egzaltowaną dzieweczkę. Właśnie wdarł się do pokoju i sam się wydał z podsłuchiwaniem!

- Spadaj, ciekawski - wyskoczyłam z łóżka i uderzyłam go w klatkę piersiową, usiłując go wypchnąć z pokoju, a cała czerwona Arwena zatkała ręką usta z wrażenia.

A jemu znów odbiło. Złapał mnie za ręce i podniósł je do góry. Oparł mnie o framugę drzwi i pochylił się. Nie mogłam się ruszyć przez tego wariata! Nie żeby mi się to nie podobało, ale... Arwena nie musiała być tego świadkiem.

- Co robisz szal... - nie dokończyłam, bo nasze twarze magnetycznie zaczęły się do siebie zbliżać. Uderzyła mnie fala jego zapachu. Nie pochamowałam westchnienia.

- Nieokrzesany romantyk, nie pantofel, zapamiętaj - mruknął i potarł swoim nosem o mój nos. - Uszanowanie, księżniczki.

Skłonił się jak to mieli w zwyczaju ludzie do samej ziemi i wyszedł.

A...ha. Co... to... miało znaczyć?! On to zrobił specjalnie, żeby mnie wkurzyć i nakręcić Arwenę. Ale zbierze opieprz. Nie opłaci mu się. Wcale nie tak, że go sprowokowałam.

Po krótkiej chwili opanowałam się.

- I... co uważasz?

- Gdzie... ty... go... ZNALAZŁAŚ! - zapiszczała. - Możemy się wymienić?

- Fuj, chciałaś Aragorna to sobie wychodź za tego brudasa - zaczęłam się z niej naigrywać. - Nawet nie wiesz w jakich pozach sobie ciebie wyobrażał ten oblech.

Ona zatykała uszy, a ja się jej darłam do nich. Stare dobre czasy na chwilę wróciły.

- Dobra, przestań. Każdy zostaje ze swoim. Ale pożyczaj mi go czasem.

- Nie.

- Tak.

- Nie.

I zaczęła mnie łaskotać. A potem rzuciłam ją poduszką. I rozpętała się wojna.

Gdy skończyłyśmy nasze zmagania i leżałyśmy ciężko dysząc, do głowy przyszedł mi pomysł.

- Arweno?

- Tak?

- Bo uciekłam kiedyś z lekcji i... nauczysz mnie znaczenia elfickich fryzur?


Ithiliel wyzdrowiała, a Legolas skończył z byciem wspierającym ideałem. Gdy ją widzi nie może wytrzymać! Ale nasza księżniczka jeszcze nie jest gotowa na jego nieokrzesane i romantyczne zaloty. Szykuje foch. 

Po zimowo-feriowo-świątecznych zawirowaniach wracam z regularnymi rozdziałami - co tydzień w piątek wieczorem! Strzałeczka ♥️

Córka Księżyca. NaznaczonaWhere stories live. Discover now