5. Boundaries

252 20 5
                                    

Hyunjin nie wiedział co tak właściwie robi pod ciemnymi drzwiami prowadzącymi wprost do pokoju Lee Felixa. W zasadzie to Han pogonił go aby samemu nie musiał się fatygować po długich schodach. Stał z podniesioną ręką, nie wiedząc czy powinien pukać, z lekko wpadającymi do oczu włosami. Opinająca jego włosy gumka nieznacznie zsuwała się powodując, że włosy wypadały z jej uścisku opadając na twarz.
W końcu jednak zastukał zamkniętą dłonią w twarde drzwi, a one wydały z siebie charakterystyczny dźwięk, który tworzył melodię w głowie chłopaka.  Zastanawiał się czy takiego dźwięku dało by radę stworzyć miłą dla ucha piosenkę.

Zamek w drzwiach przeskoczył, a Hwang lekko podskoczył na nagły dźwięk. Stał przez chwilę w lekkim amoku a myśli nagle zatrzymały się w miejscu gdy przed jego oczyma pojawił się niższy chłopak, który lekko wyjrzał przez uchylone drzwi. Podniósł głowę spoglądając na wyższego a czarnowłosy się uśmiechnął.

— Hej? — pierwszy odezwał się jasnowłosy, przechylając głowę.

— Felix prawda? Nie wiem czy dobrze zapamiętałem. — podrapał się po karku, przez swoje odpływające w dał myśli, które powoli przypływały do niego z powrotem.

— Dobrze pamiętasz, a teraz do sedna bo mam teraz coś do roboty. — mruknął odpychająco, wręcz z lekkim obrzydzeniem w oczach. Jednak po prostu bał się wymienić choć kilka zdań z kimkolwiek. Jego głos chwilę temu trząsł się przez galopujące niczym stado dzikich koni, okropnych myśli, które męczyły go od rana.
Hyunjin lekko się skrzywił widząc wyraz tej uroczej o bardzo lekkiej urodzie, twarzy. Był on niemalże pusty ale z lekką nutką zgryzoty.

— Minho prosi, żebyś zszedł na dół. Chciał pogadać. — postarał się na najmilszy uśmiech jaki tylko potrafił, ale nieszczerość biła z jego ciemnych oczu. Cały entuzjazm jak za ruchem magiczne różdżki znikł.

— Przekaż, że zaraz przyjdę.

Starszy kiwnął głową i odszedł zamykając za sobą drzwi. Gdy zamek kliknął, Felix opadł ponownie na zimną pościel a wiatr, który wpadał do pokoju przez otwarte okno przyjemnie muskając odsłoniętą skórę blondyna, oraz delikatnie rozwiewając jego włosy. Chwilę leżał wgapiając zimne spojrzenie w biały sufit, na którym widniały fluorescencyjne gwiazdki w nocy tworząc na białej powierzchni gwiaździste niebo.

Podniósł się leniwie przecierając zmęczone oczy. Wyszedł z pokoju i powoli zszedł po schodach trzymając się metalowej barierki, która połyskiwała w świetle białych lamp. 

Gdy niepewnie wszedł do salonu l, w którym siedziała czwórka chłopaków spuścił lekko głowę widząc cztery pary oczu na sobie. Białe, połyskujące pięknie w oczach kafelki zdawały się ciekawsze, a cała pewność siebie uleciała gdzieś niczym biały gołąbek, w poszukiwaniu innej, miłej duszy, która pozwoli na to aby siła zagościła w jego sercu.

— Lixie, no w końcu! Ile można czekać? — jęknął Jisung wieszając się na ramionach wątłego chłopaka. — Z Minho, chcieliśmy cię bardziej poznać z chłopakami. W końcu musisz zacząć gadać z ludźmi, otworzyć się. Nie możesz wiecznie uciekać. — to ostatnie zdanie wypowiedział szeptem wprost do jego ucha. Tak aby nikt poza Felixem tego nie usłyszał.

Światła jakby zaczęły świecić mocniej,  a dźwięki zaczęły cichnąć na rzecz piszczenia, które powoli zmieniało się w przeraźliwe wycie w głowie Lixa.

Jak to, otworzyć się? - pomyślał blondyn, powoli wracając do rzeczywistości. I właśnie ta sama rzeczywistość uderzyła w niego w tym momencie.

— Ja... — zaczął, chcąc powiedzieć. — Część. — zmusił się na niewielki uśmiech.

Najmłodszy z chłopaków wstał i podszedł do Felixa. Jego uśmiech rozświetlić drogę w lesie w środku nocy, a iskierki w oczach mogłyby wzniecić pożar. Energia roztaczająca się wokół chłopaka, ta magiczna aura otuliła miło młodszego Lee.

Fix You || HyunlixWhere stories live. Discover now