8. Shine bright my sunshine

267 19 10
                                    

Było nieco po siódmej wieczorem. Na dworzu nadal było jasno, a przyjemny wiaterek spadał przez otwarte jak zawsze okno Felixa. Mimo chłodnego powiewu w pokoju było ciepło, a spokojna muzyka grała dając ponieść się dwóm nastolatkom w jej pięknej melodii. Rozbrzmiewające dźwięki charakterystycznie odbijały się od ścian pokoju wylatując przez okno a na ich miejsce wpadały kolejne, równie melodyjne oraz piękne, czarujące, można by rzec, że nawet idealnie pasujące do panującej w pomieszczeniu atmosfery, która była lekka, oraz zwiewna.

— Czyli dziś możemy pogadać w nocy, tyle że nie przez telefon ale na żywo? — zaśmiał się Hyunjin roztrzepując jasną czuprynę młodego Lee.

— Mhmm — mruknął zadowolony. W końcu czuł szczęście płynące prosto z serca, czuł, że znalazł tego jedynego przyjaciela na dobre i na złe. Uśmiechnął się do siebie dziękując losowi za Hwanga, dziękując za tak cudownego człowieka, który jakby z nikąd w jego zwykle smutnej lub zwyczajnie monotonnej rzeczywistości.

Nie wiedział czym zasłużył na tak wspaniałego przyjaciela. Może życie chciało a jakikolwiek sposób zrekompensować stratę dwóch najważniejszych osób dla Felixa, a może to czysty przypadek. Jednak nadal godzą w środku serduszka coś, co mówiło mu, że podbiera znajomych swojemu bratu. Nie chciał go złościć czy powodować zazdrości, ponieważ aktualnie to on był jego najważniejszą osobą. Najulubieńszą i wbrew pozorom najbardziej kochaną.

Wiedział, że Minho jest jego spokojnym miejscem i, że choć nie zawsze mu o wszystkim mówi. O swoich problemach może mu powiedzieć zawsze. Starszy zawsze mówił mu iż może mu powiedzieć o wszystkim, o myślach z najciemniejszych zakątków jego chaotycznego i zawiłego umysłu, bo zawsze ale to zawsze go wysłucha. Zaś Hyunjin był dla niego personą, która powoli wypychała na powierzchnię te złe myśli, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Wyciągał je, pomagając Lee Felixowi w tym aby wyjął je na światło dzienne. Tak aby mógł odciążyć swoje przeciążane zmartwieniami serce.

— Lix? — szturchnął Flixa po czym zacisnął smukłe palce na jego zwiewnej koszulce.
Lew mruknął cicho po czym podniósł głowę aby lepiej widzieć swojego rozmówcę.

— Tak?

— Może coś obejrzymy? Weźmiemy jakieś przekąski, coś do picia i po prostu będziemy siedzieć tak długo aż obydwoje nie pozasypiamy? — zapytał Hyunjin ciągnąć lekko za biały materiał. Szczerzył się za każdym razem gdy spojrzał na tego piegowatego chłopaka, który coraz bardziej zajmował jego myśli, nie wiedzieć czemu.

W czasie kiedy Hwang myślał o czymś intensywnie, uśmiechając się przy tym, Felix wstał pospiesznie z łóżka udając się po schodkach do kuchni. Oczywiście prawie po drodze się przewracając. Zadrwił z swojej niezdarności karcąc się w myślach za swoją głupotę i nieudolne próby zgrania ruchów swojego ciała.

W salonie zobaczył siedzącą na kanapie ciotkę popijającą herbatę z swojego ulubionego, różowego kubka z napisem ,,Super mama". Po cichu, Lix wkroczył do kuchni i zaczął swoje węszenie po szafkach.

— Nawet się nie przywitasz? — zaśmiała się ciemnowłosa kobieta, pojawiając się szybko przy dużej wyspie.

— Przepraszam... — zaczął rozglądając się z determinującą w oczach, która lekko rozbawiła panią Lee. — Szukam jakiś chipsów i czegoś do picia, albo paluszków? Mówiłem ci chyba, że Hyunjin przychodzi na noc?

— Tak Lixie, tak mówiłeś. Są w spiżarni na najniższej półce, bo zrobiłam lekkie porządki. — Felix szybko pognał do wskazanego pomieszczenia od razu zabierając w swe dłonie dwie duże paczki. Odłożył je na blacie wyjmując miski. — Wzięłam sobie na jutro wolne... Ach pierwsze od nie pamiętam kiedy, ale przyda się.

Fix You || HyunlixWhere stories live. Discover now