9. Blue tiles shining with menace

270 18 6
                                    

Dam lekkie TW ale tylko na początku.

Czasami zwykłe słowa mogą działać jak sól na rany. Jak kwas na skórę. Powodować pieczenie lub silny ból, łzy czy czyste tortury. Dlatego niektóre rzeczy powinniśmy zostawić dla siebie.

— Lix, wstawaj leniu. — Minho potrząsnął zaspanym chłopakiem. Za oknem prażyło słońce jak na lato przystało. Początek sierpnia wiązał się przede wszystkim z rozpoczęciem nowego semestru, a Felix tego dnia miał iść pierwszy raz do szkoły od pamiętnego wydarzenia, oraz późniejszej przeprowadzki.

— Jeszcze pięć minut Minho. — jęknął chowając twarz w puszystą pierzynę. Odwrócił się plecami do brata nie chcąc aby ten przeszkadzał mu w jego ważnym zajęciu- czyli spaniu.

— Jeśli sam nie wstaniesz to wytargam Cię za te kudły. — odburknął przeczesując ręką blond włosy, na co piętnastolatek od razu poderwał się z miejsca jak za dotknięciem magicznej różdżki. Co jak co ale ten cenił swoje włosy jak nic innego w jego ciele. Dodawały mu pewności siebie, której momentami brakowało i to bardzo.

Westchnął i powoli zczołgał się z miękkiego posłania, wcale nie z własnej woli. Jednak ta iskierka nadziei, że wszystko wraca powoli do normy, że sam Felix wraca do normalnego funkcjonowania dodawała mu jakąś taką wewnętrzna siłę do działania. Jednakże nadal odczuwał duży stres i niemiłosierne kłucie w głowie jakby ktoś wbijał mu pręt w głowę.

Zebrał się tylko na ubranie się, pomalowanie aby nie wyglądać jak siedem nieszczęść i poranną kawę. To mu w zupełności wystarczyło choć stres nie zelżał ani trochę.

——

Początkowe dobre nastawienie wyparowało. Prysło niczym zimny alkohol na każdej dobrej imprezie. Niczym powietrze z płuc Felixa, który odłączył się od niewielkiej grupy przyjaciół, aby odnaleźć szkolną toaletę. Apel na rozpoczęcie nowego semestru trwał w najlepsze, ku uciesze chyba jedynie niektórych nauczycieli, którzy lubili gnębić tutejszych pokornych uczniów, oraz dla przysłowiowych kujonów. Apel trwał a Felix klęczał nad toaletą wymiotując od dobrych kilku minut. Opierał się dłońmi bezsilnie o deskę klozetową, aby jakkolwiek utrzymać swoje ciało jako takim pionie.

Lee odkaszlnął kilka razy sięgając po papier toaletowy, który wyjątkowo wisiał na haczyku ale zanim zdążył wytrzeć wargi znowu zawisł ponownie nad muszlą, czując jak jego żołądek się zaciska oraz przekręca powodując kolejną falę wymiotów. Ciemne gwiazdy w postaci Mroczków są rzec oczyma zaczęły stawać się coraz bardziej widoczne a skutki trzymania głowy do dołu dawały o sobie się we znaki. Ból w kręgosłupie wywołany zgięciem w szyi i nadgarstki od podtrzymywania się paliły lekko. Nawet kiedy w końcu wyprostował się i usiadł oparty o zimną ścianę pokrytą niebieskimi kafelkami, pogorszyło się. Fale stresu przepływały przez jego kręgosłup a sam Felix nie wiedział co powoduje taki przeszywający strach. Zaschnięte ślady po łzach zostały zmyte przez te nowe kropelki bezsilności. Zakrył usta dłonią przygryzając jej kawałek, tak aby żaden szloch nie wypłynął z jego ust. Czuł się upokorzony. Przebywał w szkolnej toalecie słysząc przez głośniki to co dzieje się na auli, ale bał się ruszyć z miejsca. To też nie tak, że bał się ludzi ale coś w jego organizmie ewidentnie nie chciało pozwolić na spotkanie z tak dużą grupą osób. W tamtym momencie czuł się zepsuty, czuł, że wszystko co przepracował poszło na marne. No ale ryba psuje się od głowy, w każdym tych słów znaczeniu.
Nagle w łazience zaczęły rozchodzić się z echem kroki. Kroki ewidentnie ciężkich botów z grubą podeszwą. Blondyn zacisnął swoją dłoń na nadgarstku drugiej czując wbijające się w skórę paznokcie.
Do rzeczywistości przywrócił go dopiero znany mu dobrze głos. Co prawda słyszał go jak przez wodę ale coś lepsze niż nic. Nieprawdaż?

Fix You || HyunlixWhere stories live. Discover now