11. Plastikowa róża

201 12 2
                                    

Pierwszy strzał - szorstkie, duże dłonie badające każdą krzywiznę mojego ciała. Grube palce szarpiące i zaciskające się na moich włosach. Odstręczający zapach wynikający z pomieszania się ze sobą różnych używek, którym przesiąkł cały jego strój kościotrupa i sam chłopak. Mokre od jakiegoś trunku usta przyciśnięte z całej mocy do moich. Obrzydliwy język penetrujący moją jamę ustną. Głośna muzyka. Zapach potu mieszający się z wonią palonego tytoniu, narkotyków i alkoholu. Brązowe włosy i oczy piwnego koloru będące nienaturalnie powiększone. Złość, przerażenie, niemoc, panika, żal i żądza krwi targająca mnie od środka.

Drugi strzał - ciemne, kruczoczarne włosy. Błękitne, zimne oczy. Zachrypnięty głos, od którego dostawałam dreszcze i to nieodgadnione oblicze. Zapach męskiego żelu pod prysznic i po prostu skóry przyprawiający mnie o uzależnienie. Jego obietnica wyszeptana wprost do mojego ucha. Chłodna dłoń na mojej tali będąca jak magiczna bariera chroniąca mnie od zagrożenia. Gorące pocałunki pozostawione na zgrzanej szyi. Jego słowa sprawiające ból i dźwięczące jeszcze przez długi czas potem w mojej głowie. To jak mnie odwiózł a później wszedł przez okno po marynarkę. Jak poczęstował mnie swoimi papierosami samemu zaciągając się nikotyną. Nasza dziwna rozmowa i wspólne oglądanie filmu, a następnie jego ciepłe wargi na moich. Chłodne dłonie zaciskającej się na biodrach w przyjemny sposób. To jak prosił mnie o większy dostęp przegryzając moja dolna wargę swoimi zębami, a ja mu go dałam. To jak kreślił wzory na moim ciele. Jego gorący oddech owiewający moja twarz.

Trzeci strzał - wiadomość Michaela Thorna. Moje wyrzuty sumienia, strach i obawa przed nieznanym. Teatr i całe piękno otoczenia. Duża sala z mnóstwem ładnych krzeseł poustawianych w równe rzędy i wielka scena dokładnie oświetlona, na której środku stał czarny, lśniący fortepian. Delikatna, spokojna melodia chwytająca moje zdruzgotane serce w swoje objęcia, będąca napisana specjalnie dla mnie. Moje wzruszenie oraz jego propozycja, na którą odpowiedź była bardzo pogmatwana. Jego miękkie, delikatne i słodkie pocałunki - tak odmienne od tych, którymi karmił mnie błękitnooki - po tym jak się zgodziłam. Leśna zieleń i głąba świecących ze szczęścia oczu. To jak złapał mnie za biodra podnosząc z ziemi i okręcając wokół własnej osi. Moja egoistyczna decyzja.

Trzy metalowe kule. Trzy oddane strzały będące tak blisko środka tarczy strzeleckiej, ale jednocześnie tak od niego oddalone. A wystarczyło strzelić kilka milimetrów bliżej... Wpatrywałam się w trzy dziury nie mrugając ani razu.

Zabezpieczyłam broń i sprawnie otwarłam magazynek wkładając do niego kolejne naboje, a następnie załadowując go z powrotem. Rozstawiłam nogi ubrane w czarne, przylegające spodnie i czarne buty przyjmując stabilną pozycję. Sprawdziłam jeszcze czy nauszniki wyciszające dobrze zakrywają uszy. Jasne, blond włosy upięte w ciasny kucyk odrzuciłam na plecy okryte szarą koszulką na grubych ramiączkach, idealnie przylegającej do ciała. Dźwignęłam Glocka i odbezpieczyłam go przygotowując się do kolejnych strzałów. Oddech miałam lekko przyśpieszony, dlatego zrobiłam kilka wdechów trwających sześć sekund i przetrzymałam tlen w swoich płucach tyle samo czasu, a następnie powoli zaczęłam go wypuszczać. Szybko zauważyłam pozytywny efekt, bo praca serca i szybkość nabierania oddechu wróciła do normalnego tępa.

Już chciałam nacisnąć spust oddając się mojemu zajęciu i chcąc ponownie dać upust swoim negatywnym emocjom poprzez metalowe naboje, ale kontem oka zauważyłam wchodzącą do pomieszczenia Kelly, która klaskała w dłonie w geście uznania, choć nie mogłam tego usłyszeć przez nauszniki, które po chwili zdjęłam opuszczając broń lufą do ziemi.

Spojrzałam na przyjaciółkę dokładnie jej się przyglądając. Ubrana w biały golf mieniący się brokatowymi cząsteczkami w sztucznym świetle, jasnobłękitne jeansy i adidasy na stopach. Wyglądała ślicznie. Jej brązowe włosy sięgające do łopatek były skręcone w delikatne fale, a przednie kosmyki zostały spięte z tyłu głowy małą spinką imitującą kryształowego motylka. Od jej szarych oczu odbijało się białe, sztuczne światło sprawiając, że błyszczały niczym najjaśniejsze gwiazdy.

The Snake poisonWhere stories live. Discover now