𝟷𝟷 . 𝙺𝚊𝚖𝚒𝚎𝚗𝚒𝚎

40 22 78
                                    

[ szybkie info . To jest rozdział 11 a akcja leci za szybko , co nie ? Ludzie ... Mnie pogrzało co robię w tych wszystkich rozdziałach ... tu się stanie za wiele w tej książce ... ]

Tak naprawdę , nigdy nie miałem ochoty się ścigać z mafią . Czy byłem pijany jak zgodziłem się na wyścig ? Ej czekajcie , ja nigdy nie myśle trzeźwo . Ludzie robili mi drogę gdy szedłem z motocyklem na start .

Czy się zesram ? Oczywiście że tak ...

Czy wolę zginąć ? Nie .

Chociaż wielkiego wyboru nie mam . Przegram - zginę , a jak wygram ... To będzie hit - też zginę bo szef mafii nie zaakceptuje tego .

Samuel dał mi bilet powrotny do Anglii na jutro , rano . Hah sobie nie kupił to uda mi się uciec .

Znajdowaliśmy się na starcie . Chyba mnie mdli ... Chyba rzygam ... Albo nie ? O kotek jest ze mną ... Zabije się z nim .

Pomiędzy nami w odległości stanął , jakiś typ z pistoletem . Pomocy . Wycelował w niebo :

- Bereit !? - chyba oznacza "gotowi ?" ...

Rozbrzmiał dzwięk silników .

Nabój wystrzelił w niebo i ruszyłem jak najszybciej mogłem , zostawiając przez chwilę Samuela w tyle .

Czułem wiatr nawet jeśli miałem na głowie kask ...

Nagle tak poprostu , zrobił się ostry zakręt . Przeleciał mi przed oczami cały świat , bo ledwo , wpakował bym się z barierki . Naszczeście żyje a mafioza zahamował więc byłem trochę dalej .

Wyprzedził mnie ... Japiernicze , ja to przegram !

Wiecie ... Czasami wydaje się że taki idiota jak ja , nie ma szans z doświadczonym Mafiozą ... Tyle że ja ... ŻE JA W PORÓWNANIU DO NIEGO , MAM PRZYJACIÓŁ !

Zbyt pięknie było patrzeć jak James wrzuca mu pod koła kamienie ... Boże , zabierz mnie stąd .

Samuel stracił panowanie , ja w tym czasie przyspieszyłem by być w nim na równi . Gdy je odzyskał , zahamował . Dlaczego ? Bo był następny zakręt który z ignorowałem . Uderzyłem o barierki , ale nic takiego się nie stało . To tylko mnie spowolniło . Samuel wygra ...

- TRZYMAJ SIE MILLER ! KOTEK ! - usłyszałem wrzask Arona .

Rzeczywiście ... Kotek wie co robić .

To było bardzo nie bezpieczne . Próbowałem trzymać się dobrze , gdy puściłem ręce z kierownicy . Nie było łatwo , więc i tak przytrzymałem ją kolanem . Jechałem obok Samuela , więc przystąpiłem mu kotka do pleców . Mill go podrapał ... Porządnie . Ja bardzo szybko straciłem panowanie , więc nie utrzymałem kotka przy plecach Samuela za długo . Szybko wróciłem do dalszej postawy , gdy Mafioza właśnie darł się z bólu , ale nadal jechał . Miał zakrwawione plecy ... HA ! przetarł ręką rany , przez co na dłoni miał czerwoną ciecz .

Kotku , boże ... WSPANIAŁY JESTEŚ !

Nawet nie wiem kiedy przekroczyłem linię startu . Ludzie krzyczeli i dawali mi dużo pieniędzy . Pewnie stawiali na mnie .

Szybko pobiegłem z motorem do chłopaków.

- Uciekamy , dzięki James , ale teraz uciekamy .

Wszyscy weszli na swoje pojazdy i jak najszybciej uciekamy z miejsca zdarzenia .

Musiałem dać pieniądze Richardowi , bo ludzie mało nie dali . Wpadłem na pomysł by wydać je na bilety do Anglii ... BOŻE , ALE TO SIE ZAŁATWIA KIEDY INDZIEJ !

Wydamy pieniądze na telefon i kartę , zadzwonimy do siostry Arona żeby kupiła nam te bilety . Resztę pieniędzy damy na jakiś pokój w hotelu ...

Będzie dobrze , będzie dobrze , będzie dobrze .

Chyba zginę ... Karetka podjechała pod miejsce zdarzenia ! I policja ...

Dobrze że jesteśmy już daleko .

Wjechaliśmy na ulicę . Teraz wystarczy dotrzeć do hotelu ...

Gówniany dzień .

Kociarz | tom 1Where stories live. Discover now