Rozdział 1

8.1K 414 59
                                    

Siedziałem razem z Jack'iem i Ben'em w naszym ,,domu". Sally była w swoim pokoju na górze i bawiła się. Slendiego nie było. Nie obchodziło mnie gdzie poszedł. A Jane... chyba poszła na zakupy. Kobiety... Większość myśli, że z Jane prowadzimy wojnę, ale to już przeszłość. Znudziło nam się to.

Siedzieliśmy w ciszy dłuższą chwilę oglądając telewizję. W tym momencie do domu weszła Jane.
-A wy co tak cicho? Nawet Jack się nie odzywa...- zachichotała cicho.
-Też mi się to wydaje dziwne-skomentował Ben.
-Przecież ja taki zawsze jestem-odezwał się Jack, na co wszyscy zaśmiali się.
-Nie wydaje mi się-powiedziała Jane -A ty Jeff? Co taki zamyślony?
-A, w sumie nie wiem, tak jakoś...- powiedziałem.Naprawdę nie wiem o czym myślałem. Czułem pustkę. Nie wiedziałem tylko, czym spowodowaną.
-Aha, no dobrze- odrzekła ciszej Jane.
Wyciągnąłem mój nóż z kieszeni bluzy. Chciałem wyrwać się z zamyślenia. Najpierw bawiłem się ostrzem, potem zacząłem poprawiać nim mój wycięty uśmiech. Krew delikatnie popłynęła po moich policzkach. Poczułem jej zapach. Zrobiło mi się trochę lepiej. Kiedy Jane zobaczyła, że krople mojej krwi kapały na bluzę całą w starej, zaschniętej krwi moich ofiar, nie wytrzymała.
-Jeff, może w końcu wypierzesz z łaski swojej tą bluzę?
-A co, chcesz zobaczyć mnie bez niej?-odpowiedziałem rozbawionym tonem.
-A nawet jeśli?-odpowiedziała mi Jane sarkastycznie.
-Uuuuu, Jane, nie znałem cię z tej strony-skomentował Jack. Widać, że cała sytuacja bardzo go bawiła.
-Przecież nie muszę jej prać, żeby ją ściągnąć-uśmiechnąłem się do Jane.
-Ehhhh... dzieci-Jane była zirytowana, ale też się śmiała.
-No dobrze, zrobię ci tą przyjemność i ją wypiorę- zaśmiałem się pod nosem i zdjąłem bluzę na oczach Jane. Ta popatrzyła się na mnie.
-Byłeś na siłowni? Ostatnim razem, kiedy widziałam cię bez bluzy wyglądałeś zdecydowanie gorzej-nie mogła się powstrzymać od komentarza.
-A co? Podoba ci się?-powiedziałem.
-Dobra, skończcie to już ok?- powiedział Jack.
-Co Jack? Zazdrościsz Jeff'owi?- wydusił Ben, zwijając się ze śmiechu na podłodze.
-Ha-ha, ale śmieszne-powiedział lekko zły Jack.
-No dobra, daj mu spokój Ben-powiedziałem i poszedłem wyprać bluzę.

Kiedy wróciłem bez bluzy Jack musiał spytać:
-A ty co, znowu się chwalisz?- kiedy Ben to usłyszał znowu zaczął się śmiać.
-Mam w mokrej chodzić? Musisz wytrzymać dopóki nie wyschnie-zaśmiałem się pod nosem i popatrzyłem na Jane. Trochę się zaczerwieniła. Chyba jej się spodobałem.

*****
Pierwszy rozdział!!! Trochę się rozpisałam i do tego nic najciekawszego się nie dzieje ale mam nadzieję, że wam się spodoba. Do zobaczenia :*

Skrzyżowanie naszych dróg//Jeff the killer (Fanfiction, Love Story)Where stories live. Discover now