Rozdział 8

2.9K 218 21
                                    

Poszliśmy do domu Jessy. Całą drogę panowała między nami cisza. Dziewczyna zamówiła dla nas pizzę, ja siedziałem na kanapie. Myślałem o swoim życiu. O naszym życiu. Jak bardzo Jessy mnie zmieniła. Tego mi brakowało. Bliskości. Bliskości drugiej osoby. Uczucia. Uczucia, które nas łączy. Stanu, w którym się teraz znajduję. Tej miłości...
-Jeff, chcesz coś do picia?- przerwała moje rozmyślania Jess.
-Co...? A, nie, nie chcę.
-O czym tak myślisz?
-O... eh... o wszystkim. O życiu...
-Mhm, to nie przeszkadzaj sobie...- powiedziała wyraźnie zaskoczona.

Kiedy siedzieliśmy już na kanapie jedząc pizzę, niespodziewanie ktoś zapukał do drzwi.
-Siedź, ja otworzę- powiedziałem. W drzwiach stał oczywiście Jack.
-Jecie beze mnie pizzę?
-Tak.
-Czemu?
-A ty co, król? Sam sobie zamów.
-Kto przyszedł?- krzyknęła Jessy.
-Jack!
-To wpuść go, dostanie kawałek pizzy.
-Ha-ha- zaśmiał się ironicznie Jack i pobiegł do salonu. Ja zamknąłem drzwi i poszedłem za nim.
-Spadaj Jack, ja tu siedzę!
-A co jeśli nie?
-Okey, sam tego chciałeś- złapałem chłopaka za kaptur i pociągnąłem, zarzucając go z mojego miejsca, a sam przeskoczyłem przez oparcie, siadając na kanapie obok Jessy.
-Ej!- krzyknął niezadowolony Jack. W końcu usiadł obok mnie.
-I tu zostań- stwierdziłem.
-Jack, po co przyszedłeś?- spytała Jessy.
-Tak sobie.
-Zostawili cię samego tak?- spytałem.
-Tak.
-Dobra, ja idę się przebrać, a wy... nie wiem, zróbcie coś pożytecznego.
-Okey- odwiedziliśmy razem. Kiedy dziewczyna wyszła Jack zaczął mnie wypytywać.
-Podobno nic cię z nią nie łączy.
-Bo nie.
-No, właśnie widzę, a szczególnie widziałem w lesie.
-Miałeś o tym nie mówić!
-Miałem nie mówić innym.
-Dobra, skończ już.
-A co? Nie przyznajesz się do niej?
-Cicho bądź!
-O co się znów kłócicie?- w pokoju pojawiła się Jessy.
-O to, że Jeff...- szturchnąłem Jack'a, żeby się nie odzywał.
-O nic.
-Mhm... to może już pójdziecie do domu? Nie to, że was wyganiam, czy coś, ale...
-Nie tłumacz się, już idziemy- odpowiedziałem. Jack wyszedł, a ja podszedłem do dziewczyny i mocno ją pocałowałem na dobranoc.
-Ehem, nie przeszkadzam wam? Jeff, mieliśmy iść- oderwałem się od Jessy, powiedziałem ciche ,,dobranoc'' i poszedłem za Jack'iem.
-To też nic nie było?- spytał po drodze.
-Możesz skończyć?
-To po prostu się przyznaj, że ją kochasz!!!
-Dobra, przyznaję.
-Powiedz to.
-Co?
-Powiedz, że ją kochasz.
-Kocham ją, okey???
-No nareszcie.

Doszliśmy do domu. Poszedłem do swojego pokoju i położyłem się spać.

*****
Kolejny rozdział :* jak już pisałam nici z moich rysunków, bo nie umiem jakoś super zajebiście ludzi :P

Skrzyżowanie naszych dróg//Jeff the killer (Fanfiction, Love Story)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz