Rozdział 19

2.1K 162 15
                                    

-Dobra, koniec tego, Jeff- przerwał nam Ben.
-Eh, okey- odpowiedziałem puszczając Jessy.
-Musisz odpocząć, potem do ciebie przyjdę- wyszeptała do mnie wstając. Uśmiechnąłem się.

Leżałem sam w swoim pokoju. Dobrze, że przynajmniej dali mi odtwarzacz i słuchawki, inaczej umarłbym z nudów. Zastanawiałem się, dlaczego ukrywali przede mną to wszystko? Nawet Jessy... I tak właściwie co zrobiłem, czego nie pamiętam?

Wstałem z łóżka i zszedłem na dół.
-Ben? Możemy pogadać?- spytałem.
-Jasne, chodź górę- poszliśmy do mojego pokoju. Ja usiadłem na łóżku, Ben stał.
-Co zrobiłem Jessy?- powiedziałem bez namysłu.
-Czemu rozmawiasz o tym ze mną a nie z nią?
-Bo kazałeś jej kończyć rozmowę ze mną?
-No w sumie... Jeśli już się dobrze czujesz to...
-Tak, już jest okey, możesz ją zawołać?- przerwałem mu.
-Dobra, powiem jej, żeby przyszła.
-Dzięki- odpowiedziałem. Chłopak wyszedł z pokoju. Czekałem kilka minut. Po tym czasie drzwi się uchyliły, a w nich stała Jessy.
-O czym chciałeś rozmawiać?- spytała siadając obok mnie.
-Jessy... Czy ja ci coś zrobiłem? Albo chciałem zrobić?
-Em...- dziewczyna popatrzyła smutno w podłogę.
-Czyli tak... A mogę wiedzieć co?
-Dobrze... Przyłożyłeś mi nóż do gardła, a kiedy przyszedł Jack myślałeś, że chciał ci pomóc mnie zabić...- nie wiedziałem co powiedzieć.
-Jessy ja... Przepraszam...
-Wiem, że nie chciałeś- popatrzyła na mnie delikatnie się uśmiechając.

Między nami nastała krępująca cisza. Patrzyłem w oczy Jess jak zaczarowany. Żadno z nas nie miało zamiaru odwrócić wzroku. Musiałem to jakoś przerwać.
-Mam nadzieję, że nie będziesz się mnie po tym bała...- zacząłem nieśmiało.
-Oczywiście, że nie. Dalej cię kocham...- musnąłem delikatnie jej usta. Nie sprzeciwiała się.

Zeszliśmy na dół. Byłem już w pełni sił, za to strasznie głodny. Już na schodach poczułem zapach naleśników. Nie myliłem się. W kuchni stała Jane.
-Pewnie jesteś głodny, co?- spytała.
-A jak! Naleśniki?
-Tak, zaraz będą. Jessy, też chcesz?
-Jasne, dzięki Jane.
-Nie ma sprawy.

Siedliśmy na kanapie obok Jack'a. Ben'a nie było. Jane przyniosła nam naleśniki. Wreszcie wszystko wróciło do normy, przynajmniej narazie.
-Ej, wiecie, niedługo wracam do szkoły i... rzadziej będę mogła was odwiedzać- zaczęła smutno Jessy.
-Wiemy, ale będziemy cię odwiedzać- zaproponowała Jane.
-To dobrze, sama nie wytrzymam- zaśmiała się.
-Tylko o nas nie zapomnij, dobra?- powiedziałem do niej z uśmiechem.
-Nie zapomnę, możesz być spokojny.
-To co? Dzisiaj zostajesz u nas?- spytała dziewczyny Jane.
-Okey, a mogę z Nicką?- spytała.
-Jasne, masz duże łóżko, poza tym Jack się napewno ucieszy- popatrzyłem na chłopaka.
-O co ci chodzi?- spytał.
-Myślisz, że nie widzę? Zakochałeś się- zaśmiałem się.
-Mi też wydawał się dzisiaj taki dziwny- odpowiedziała Jane.
-Dobra, odczepcie się już- odpowiedział Jack i poszedł do swojego pokoju.
-Ostro zakochany- zaśmiała się Jessy.

*****
Kolejny rozdział! Co do zakończenia książki (któro jeszcze nie ma zamiaru nadejść) mam ciut inne plany niż wcześniej, a poza tym mam pomysł na napisanie po zakończeniu drógiej części. Chcielibyście?

Skrzyżowanie naszych dróg//Jeff the killer (Fanfiction, Love Story)Where stories live. Discover now