Rozdział 7

3K 209 31
                                    

Dzisiaj po godzinie 8 byłem już na nogach. Szybko zacząłem się zbierać. Założyłem garnitur, który kupiła Jane, a swoją bluzę i spodnie wziąłem w torbę. Zebrany cicho wyskoczyłem przez okno, żeby nikt mnie nie zobaczył. Tego bym nie zniósł. Po drodze przez las patrzyłem w ziemię rozmyślając o Jess. Wtedy wpadłem na kogoś. Spojrzałem w górę i zobaczyłem... Jack'a!!! Proszę, tylko nie to!!!
-Jeff? A co ty się tak wystroiłeś?
-Nie twój zasrany interes- burknąłem.
-To dla Jessy? Przyznaj się, że coś do niej czujesz.
-Wcale nie!!!
-To gdzie niby idziesz?
-Zamknij się Jack!!!
-Bo?- przyłożyłem chłopakowi nóż do gardła.
-Jeśli ktoś się dowie o tym co tu zaszło nie ręczę za siebie zrozumiano???
-Dobra... spokojnie... Jeff...
-A teraz wynocha!- popchnąłem Jack'a w stronę domu.
-A, i nie waż się za mną iść!- krzyknąłem.
-Spoko, zrozumiałem.

Doszedłem do domu Jessy. Cicho wszedłem oknem do jej pokoju. Jeszcze spała. Postawiłem torbę pod oknem i wyjąłem bukiet róż. Stanąłem przy łóżku. Była taka słodka kiedy spała. Delikatnie zacząłem ją budzić. Dziewczyna otworzyła zaspane oczy. Popatrzyła na mnie.
-Jeff...
-Cześć kotku...
-To... dla mnie?
-A dla kogo innego?
-Dziękuję- krzyknęła i rzuciła mi się na szyję. Stanęła przede mną. Można było wtedy dostrzec tą różnicę wzrostu pomiędzy nami. Pocałowałem Jess w czoło. Poszliśmy do salonu oglądać telewizję.
Zbiegły gwałciciel złapany. Wczoraj wieczorem dziewczyna zgłosiła policji, że znajduje się on pod jej drzwiami. Dzięki jej bohaterskiej postawie udało się dopaść zbiegłego- mówiła prezenterka.
-Czy to nie jest ten... Tony?
-Tak, to on...
-Co się wczoraj działo kochane?- przytuliłem dziewczynę. Opowiedziała mi cały wczorajszy dzień.
-Ja... nie wiedziałem... przepraszam...
-To nie twoja wina...
-Em, Jessy, mogę już przebrać się w moje ubrania?
-Tak, możesz- zaśmiała się.

-A może wypierzesz tą bluzę co?- usłyszałem krzyk dziewczyny.
-A ty ci, druga Jane? Dopiero prałem.
-No dobra.

Kiedy wyszedłem z łazienki podszedłem do Jess.
-A może wybierzemy się na krótki spacer?- słodko się uśmiechnąłem (jeśli można tak to nazwać).
-A może najpierw przebiorę się z piżamy?- zaśmiałem się.
-Dobra, idź.

Jessy przebrała się i poszliśmy na długi spacer przy zachodzie słońca.
Była taka słodka. Stanęliśmy przed jeziorem wpatrzeni w siebie. Musiałem przerwać jakimś sposobem tą irytującą ciszę.
-Robi się późno, chcesz iść do domu?- spytałem.
-A zostaniesz tam że mną?
-Jeśli tego chcesz...
-Chcę... bardzo...

*****
Moi drodzy! Mam troszkę lenia, a zapas rozdziałów się skończył, więc jest taka prawdopodobność, że rozdziały będą pojawiać się rzadziej (postaram się jak mogę)
Jeszcze jedno pytanie:
Ostatnio mój telefon zaczyna psuć grafikę obrazów, które pobieram (oczywiście nie zawsze) więc co wy na to, żebym w awaryjnych sytuacjach wstawiała do rozdziałów własne rysunki (nie komputerowe)?
Pamiętajcie, że czytam wszystkie komentarze więc śmiało piszcie co i jak ^^

Skrzyżowanie naszych dróg//Jeff the killer (Fanfiction, Love Story)Where stories live. Discover now