Rozdział 17

2.1K 190 12
                                    

Było jeszcze dość wcześnie. Dziwnie się czułem. Uczucie, jakby być pijanym i w tym samym momencie na kacu. I to ostrym. Jessy najwyraźniej to zobaczyła.
-Jeff, wszystko okey?
-Nie wiem...
-Może chodź i się połóż? Posiedzę z tobą.
-No dobra...

Poszliśmy do jej pokoju. Położyłem się (czyt. Jessy rzuciła mną na łóżko). Dała mi wodę.
-Ej, Jeff idę na chwilę na dół, zaraz do ciebie wrócę dobrze?
-Okey...

Poczułem się jeszcze gorzej. Ból był tak silny, że miałem wrażenie jakby rozrywało mi łeb. Wtedy poczułem coś, czego dawno nie czułem. Chęć mordu powróciła. Była zbyt silna, ledwo udało mi się ją powstrzymać. Wtedy do pokoju weszła Jessy.
-Co się dzieje Jeffy?
-Sam nie wiem...
-Już się stąd nie ruszam.
-Jessy, jeśli coś się będzie działo, pamiętaj, że cię kocham i nic nie mogę zrobić ci z własnej woli...
-Pamiętam...- w tym momencie poczułem ból na całym ciele, a potem już tylko ciemność... Straciłem przytomność...

*Z.P.W. Jessy*
Wróciłam z dołu do mojego pokoju. Tak naprawdę poszłam porozmawiać z Ben'em. Mówił, że będzie się starał coś zrobić. Wróciłam do pokoju Jeff'a. Zobaczyłam, że strasznie się kręci z bólu. Mówił do mnie. Prosił, żebym pamiętała i stracił przytomność. Zadzwoniłam do Ben'a.
-Ben!
-Co się stało?!
-On stracił przytomność...- zaczęłam płakać.
-Jessy spokojnie, staramy się, wiemy tyle, że napewno przeżyje.
-Proszę, szybko- powiedziałam cicho, tylko na tle było mnie stać.
-Dobrze...- odpowiedział chłopak.
-Ben, jeszcze jedno...
-Tak?
-Mogę powiedzieć mojej przyjaciółce o tym? Tylko ona nie wie...
-No dobrze, tylko jej.
-Dziękuję- rozłączyłam się.

Pobiegłam szybko na dół i dałam znać Jack'owi, żeby przyszli. Chłopak gestem odpowiedział. Za chwilę razem z Nicką byli na górze.
-Co jest?- spytał.
-Ben mówił, że będzie okey, mamy być spokojni.
-Czy mogę wiedzieć, co się dzieje? Czemu Jeff jest nieprzytomny, jaki Ben?- wtrąciła Nicka.
-Już ci mówię...

Powiedziałam dziewczynie wszystko: o Ben'ie, rozmowie z nim, o Jeff'ie, wszystko.
-Ymm, Jeff o tym nie wie?- spytała moja przyjaciółka.
-Nie, wolimy mu nie mówić, żeby nie denerwować go zbytnio.
-Aha...
-Oby dało się coś z tym zrobić- wtrącił Jack.
-Miejmy nadzieję, że się da- popatrzyłam na Jeff'a leżącego na łóżku. Boję się... Boję się o niego...

Jack i Nicka zeszli na dół. Zobaczyłam, że Jeff się budzi. Wyszłam z pokoju i krzyknęłam do nich, żeby przyszli. Weszłam do pokoju. Jeff stał przed łóżkiem z nożem w ręku.
-Jeffy? Co ty robisz?
-Jak to co? To, do czego zostałem stworzony.
-Jack!!! Proszę ratujcie!!! Nicka!!!- kiedy krzyczałam Jeff złapał mnie i przyłożył nóż do szyi.
-Ciiii... Nic nie mów... Poczujesz tylko, jak ból przeszywa cię całą, a potem zobaczysz ciemność...- chłopak zaczął się psychopatycznie śmiać. Do pokoju wbiegł Jack.
-Jeff! Odłóż ten nóż!
-Ooo Jack, przyszedłeś mi pomóc?
-W pewnym sensie- poszedł do chłopaka, Jeff odepchnął mnie do chłopaka.
-Masz, pobaw się- Jack złapał mnie i kazał iść do Nicki.i dzwonić do Ben'a.

*****
Jaka ja zła, hehehe :D postarajcie się bardziej, bo nici ze speciala, nic się nie dowiecie xD dobra, zróbmy tak: ma być przynajmniej 6 gwiazdek i 4 komentarze (nie wszystkie od jednej osoby + moje się nie liczą) i będzie rozmowa. Będzie to trwać puki wam się nie uda huehuehue ^^

Skrzyżowanie naszych dróg//Jeff the killer (Fanfiction, Love Story)Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ