Rozdział 4

4K 281 75
                                    

Poczułem, że muszę kogoś zabić. Dawno tego nie robiłem a to był idealny moment. Wychodząc spotkałem Jane.
-A ty dokąd?- spytała.
-No wiesz...- pokazałem jej mój nóż.
-A, jasne, idź- cicho zachichotała. Co w tym takiego zabawnego? Poszedłem do drugiego domu za lasem. W pierwszym mieszkała Jessy a jej nie chciałem zabijać. Ona była... wyjątkowa...

Zajrzałem do domu przez okno na piętrze. Siedziała tam dziewczyna. Była może rok młodsza ode mnie. Patrzyłem na jej biust. Był... wielki! Nie powiem, spodobało mi się, ale bardziej pragnąłem ją zabić. I tak by mi nie dała się dotknąć. Zobaczyłem, że okno w jej pokoju było uchylone, a ona podeszła do szafy. Wykorzystałem sytuację i szybko wskoczyłem do jej pokoju i położyłem się na łóżku. Zobaczyłem, że ściąga bluzkę i... stanik!!! Dopiero kiedy się rozebrała przeszkodziłem jej.
-To dla mnie?- spytałem uśmiechając się. Dziewczyna odwróciła się. Widziałem strach w jej oczach, chociaż akurat na oczy rzadko spoglądałem.
-J-Jeff the killer?
-Tak, nie spodziewałaś się mnie, co?- mówiłem cały czas patrząc na jej wielki biust. Ona nie zwracała na to uwagi.
-Szkoda mi cię trochę, ale dawno nikogo nie zabiłem, masz pecha, dziś nie oszczędzam- zaśmiałem się psychopatycznie. Poszedłem do dziewczyny i rzuciłem ją na łóżko. Jej piesi skakały na wszystkie strony. Najpierw pociąłem jej brzuch, ręce i nogi. Najpierw delikatnie, potem mocniej. Piszczała z bólu. Nie chciałem jej zbyt męczyć, przybliżyłem się do niej i szepnąłem do jej ucha ,,ciiii... idź spać" po czym poderżnąłem jej gardło, a następnie wbiłem nóż w serce. Ciężko było przez jej cycki ale udało się. Po ten poszedłem jeszcze do kilku domów.

Wracałem do domu. Postanowiłem wypaść do Jessy.
-Hej Jeff, co cię sprowadza?
-Pomyślałem, że wpadnę do ciebie po drodze- powiedziałem z uśmiechem.
-Dobrze jak chcesz- powiedziała Jess i wypuściła mnie do środka. Przez dłuższy czas panowała między nami cisza. Wtedy usłyszeliśmy pukanie do drzwi.
-Goście?- spytałem.
-Nikogo nie miało tu być- zdziwiła się i kazała mi się schować, a sama poszła otworzyć drzwi.
-Cześć Jessy, nie spodziewałaś się mnie tutaj, co?- usłyszałem męski głos.
-Tony...- dziewczyna była wyraźnie przerażona.
-Tak, to ja, we własnej osobie.
-Czego chcesz?
-Chcę ci powiedzieć, że jesteś bardzo seksowna i chce czegoś więcej- ten Tony chyba nie wie z kim zadarł! Ma rację, że Jessy jest sexy, ma duży biust (podobny do tamtej zabitej przeze mnie dziewczyny, troszkę mniejszy) ale ona jest moja! Zobaczyłem, że chłopak zaczyna dobierać się do Jessy. Musiałem zareagować.
-Proszę, proszę, ktoś dobiera się do mojego słońca- powiedziałem wściekłym tonem wychodząc z cienia.
-Kim ty jesteś?!
-Jestem Jeff... Jeff the killer
-Co... ty chcesz... nie... nie dotykaj jej!!!
-Jej nie mam zamiaru, dotknę tylko ciebie... nożem... prosto w serce...- chłopak słysząc to rzucił Jessy i wybiegł z mieszkania. Szybko złapałem dziewczynę.
-Dziękuję- szepnęła.
-Kto to był?

Jessy opowiedziała mi o tym, że Tony zgwałcił większość dziewczyn z ich klasy, a teraz chciał dobrać się do mojej Jessy... MOJEJ Jessy!!!
-Zabije gnoja- powiedziałem, kiedy skończyła.
-Jeśli możesz...- powiedziała ciszej Jessy.

*****
Troszkę zboczony rozdział, ale takie też muszą być xD myślę, że się spodoba i że dalej będziecie mnie wspierać ^^ chcę jeszcze na marginesie pozdrowić z tego miejsca mojego kolegę Wojtka, który stwierdził, że jestem damską wersją Jeffrey'a xD i tak wiem, że mnie uwielbiasz, więc japa (on chyba tego nie czyta z tego co wiem ;D) Do zobaczonka :*

Skrzyżowanie naszych dróg//Jeff the killer (Fanfiction, Love Story)Where stories live. Discover now