Rozdział 2

6.4K 366 128
                                    

Następnego dnia

-Jeff, wstawaj, musisz mi ,,pomóc"-obudził mnie głos Jane.
-A która godzina?-zapytałem zaspany.
-Po 9, wstawaj już-dziewczyna rzuciła we mnie moją, czystą już, bluzą.
-Czemu ja? Nie może Jack? Albo Ben? Nawet Slendi by się nadał- powiedziałem nakładając bluzę.
-Nie, chcę żebyś to był ty-odpowiedziała Jane. Poszedłem za nią.
-Gdzie idziemy?-zapytałem przecierając oczy.
-Do Jessy- powiedziała uradowana.
-Do kogo? Nie kojarzę jej...
-Jak mogłeś zapomnieć? Sześć lat temu, po tym jak... wiesz... straciłeś z nią kontakt, a teraz ja ją znalazłam.
-Aha, a daleko mieszka?
-Nie, tu przy lesie. Mieszka sama, jej rodzice zginęli w wypadku,a że ma już 16 lat została tutaj- pokazała dom stojący naprzeciw nas.

Jane zapukała do drzwi. Zdziwiło mnie to. Nie możemy wejść oknem? Zanim zdążyłem ją o to zapytać drzwi otworzyła nam dziewczyna o ciemnobrązowych, delikatnie falowanych włosach i piwnych oczach.
-Cześć Jessy- powiedziała Do dziewczyny Jane.
-K-kim jesteście?- spytała nieśmiało.
-Jestem Jane, a to Jeff- odsłoniła mnie.
-Yyyy...
-Już ci tłumaczę, jakieś sześć lat temu miałaś kolegę Jeffrey'a, potem był wypadek z nim związany i straciliście kontakt, pamiętasz?
-J-Jeff? T-to ty?-zapytała dziewczyna i podeszła do mnie.
-Chyba... tak...-odpowiedziałem.
-W takim razie chodzie-uśmiechnęła się.

Jessy i Jane rozmawiały ze sobą, a ja poszedłem do toalety, w końcu Jane mi nie dała. Kiedy wróciłem Jane powiedziała, że ona musi iść do sklepu (typowa kobieta) a ja i Jess mamy porozmawiać i sobie coś przypomnieć. No dobra...
-Więc...- zacząłem.
-Zmieniłeś się Jeff- powiedziała Jess patrząc się na mnie.
-Pod względem?
-Wyglądu... kiedyś brązowe włosy, teraz kruczoczarne... cera kiedyś bursztynowa, teraz biała jak śnieg...
-To wszystko przez ten ,, wypadek" jak to powiedziała Jane-powiedziałem ciszej.
-Wiem, ale teraz też mi się podobasz...
Jak to ,,też"? Podobałem jej się? Dlaczego mi nie powiedziała?
-Ehhhh... podobałem ci się?- nieśmiało spytałem.
-No... tak...
-A może... wiesz... naprawimy to... bo tak się składa...
-Że też ci się podobam, tak?- zapytała.
-T-tak...
Do domu, jak zwykle w idealnym momencie, weszła Jane.
-I jak gołąbeczki, przypomina się coś?- zapytała z uśmiechem na twarzy.
-I to jak- stwierdziłem. Jessy popatrzyła na mnie.
-To ja lecę do kibla- poinformowała nas Jane. Jessy zaśmiała się.
-To może dasz mi swój numer, umówimy się gdzieś...- powiedziałem ciszej.
-Jasne, czemu nie- uśmiechnęła się do mnie.

Kiedy razem z Jane wracaliśmy do domu panowała cisza. Od progu słychać było Jack'a.
-Ben!!! Ben!!! Otwórz te zasrane drzwi!!! BEN!!!
-Co się dzieje? Na chwilkę was samych nie można zostawić?-zirytowałem się.
-Najwyraźniej nie- krzyknął przez drzwi Ben.
-O co poszło?- spytała Jane.
-Nie twój interes- skomentował Jack. Ben otworzył drzwi, po czym Jack wpadł do środka. Nie chcieli nic powiedzieć. To ich sprawa.

*****
Na samym początku chcę wam podziękować. Nie myślałam, że MOJA książka może kogoś zainteresować xD mam nadzieję, że dalej będziecie mnie tak motywować ^^

Skrzyżowanie naszych dróg//Jeff the killer (Fanfiction, Love Story)Donde viven las historias. Descúbrelo ahora