Part 3 - 10

65.2K 2.4K 666
                                    

~ Zayn's P.O.V ~

- Kpisz sobie? – spytałem, niemalże dławiąc się ze złości. – Mów mi natychmiast co wy planujecie.

- Ja? – parsknęła śmiechem. – To McTyler ją sobie upatrzył, ja mam tą dziwkę w dupie.

- Zmuszasz mnie do poważnych kroków, Chachi – warknąłem. – Wylatujesz z hotelu.

- Co?! – krzyknęła, otwierając szeroko usta ze zdziwienia. – Nie możesz!

- Mogę, bo jestem właścicielem – uśmiechnąłem się zwycięsko.

- Ty jebana szujo... - syknęła. – Doskonale wiesz, że nie mam gdzie się podziać!

- Już mnie to w tej chwili nie obchodzi. Masz dzień na spakowanie swoich rzeczy i nie chcę Cię więcej widzieć na oczy.

- Dobra, wszystko powiem – odparła poważnie.

- To niczego nie zmieni.

- Mam to w dupie – prychnęła. – McTyler upatrzył sobie Watson na BAFTA. Od tamtej pory się mu spodobała i zapragnął ją mieć.

- Skąd się znacie?

- Przyszedł któregoś pięknego dnia do hotelu i mi się chłopczyna wyżalił – zaśmiała się gorzko. – Clairy miała by szczęście, koleś zajebiście bzyka.

- Mniejsza z tym – westchnąłem.

- A ja powiedziałam mu, że Cię bardzo dobrze znam i zaproponował układ.

- Jaki?

- Oboje będziemy wam niszczyć związek, dopóki nie zerwiecie, ja dostanę od niego kasę, a on Clairy.

- Jesteście popieprzeni – fuknąłem i spojrzałem na swoich ochroniarzy. – Panowie, zawieźcie Pannę May do hotelu, skończyłem z nią rozmawiać.

- I radzę Ci teraz iść do The Five Fields, teraz za pewne jedzą ze sobą romantyczny obiad – dodała z krzywym uśmiechem. – Chyba, że Ci na niej nie zależy i ja...

- Skończ – powiedziałem stanowczo, a ona się zamknęła. – Panowie, zróbcie co wam kazałem.

- Tak jest – odparli równo.

- A ja idę ratować swój związek, znowu – westchnąłem i opuściłem restaurację.

~ Clairy's P.O.V ~

- I jak Ci smakowało jedzenie? – zapytał mnie Jackson, gdy kelner przyszedł zabrać rachunek i napiwek.

- Było bardzo dobre, dziękuję, że mnie tutaj przyprowadziłeś – powiedziałam z lekkim uśmiechem. Jackson wydawał się zupełnie innym człowiekiem. Nie był tym, którego opisywali na papierach policyjnych. Lecz to też musiałam wziąć pod uwagę.

- I co teraz zrobisz? – ponownie spytał.

- Cóż... Wrócę do David'a po moją psinę i wracam do domu – odparłam.

- Do niego? – zdziwił się, a ja niewzruszona skinęłam głową. A co on do cholery myślał? Że może pojadę do niego?

- Nie mam wyboru, tam mieszkam – rzekłam.

- Zawsze możesz przyjechać do hotelu, w którym jestem. Mam wolny pokój...

- Nie, dzięki, poradzę sobie – parsknęłam śmiechem, choć coś w środku mówiło mi, że nie od tak mi o tym mówił.

- Powinnam już jechać, zaraz jest osiemnasta – powiedziałam, wstając z krzesła. – Dziękuję Ci za obiad...

- Clairy?! – usłyszałam za swoimi plecami jak ktoś woła mnie. Doskonale znałam ten głos.

Little Daddy's GirlWhere stories live. Discover now