Part 3 - 12

75.2K 2.2K 1.4K
                                    

- Co? – wyszeptałam zaskoczona, nie wiedząc co o tym myśleć. W aucie zapanowała głucha cisza. Dobra część mnie współczuła rodzinie Chachi i jej samej, że doznała tak brutalnego zabójstwa, ale egoistka we mnie mówiła, że dostała śmierć na życzenie. Po jej stylu życia można było się spodziewać, że czym prędzej czy później spotka ją coś podobnego. Lecz nie powiedziałam tego na głos. Dla Zayn'a był to kolejny problem z kolei. Chachi była jego... pracownicą i w pewien sposób też jest za nią odpowiedzialny. – Zayn...

- Nie, Clairy – pokręcił smętnie głową. – Muszę to przetrawić... To jest dla mnie szok. Nie wiem kto ją mógł tak potraktować – odparł, patrząc na mnie pustym wzrokiem. Zayn próbował nie pokazywać, że go to zabolało. Nie chciałam by się przejmował. To nie była jego wina.

- Co jeśli... był to Jackson? – zapytałam go cicho. – Miał powód... W końcu wydała jego plan Tobie – powiedziałam, a Zayn cały się napiął.

- Trzeba go sprawdzić.

***

Do końca drogi Zayn rozmawiał zacięcie z różnymi osobami przez telefon. Mówił bardzo szybko i czasami niezrozumiale. Nigdy nie słyszałam, aby był tak nerwowy. Z biegiem czasu zaczęło mi się udzielać jego zachowanie, a gdy oboje byliśmy nerwowi, zazwyczaj to nie kończyło się dobrze.

- Mógłbyś mi pomóc? – zapytałam Zayn'a z irytacją, próbując ciągnąc za sobą monstrualnych wielkości walizkę. No i była cholernie ciężka. Zayn nie przerywając kolejnej z rzędu rozmowy, wziął ją ode mnie i posyłając mi chłodne spojrzenie, wyprzedził mnie idąc prosto do naszej tymczasowej willi. Mieściła się ona nad samym morzem. Była dosyć niewielka, natomiast bardzo urocza. Zdecydowanie trafiła w mój gust.

- Idiota – szepnęłam pod nosem, wlekąc się za nim. Nie lubiłam go, gdy zachowywał się jak na naburmuszony i nadęty dupek. Miałam wtedy ochotę go zabić.

Nie odzywając się weszłam za nim do willi. W środku było jeszcze piękniej, niż na zewnątrz. Przeważał beż i biel. Uwielbiałam taki zestaw kolorów. Wtedy pomieszczenia wydawały się jeszcze większe i ciepłe. Nawet nie zwracając uwagi na Zayn'a wyszłam na spory taras. Zaopatrzony był w duży szklany stół i bujaną kanapę z wykliny. Gdybym była w lepszym nastroju, byłabym podekscytowana tym wszystkim : przyjazd do LA, nadchodząca gala Oscarów...

A tak podchodziłam do tego już z mniejszym entuzjazmem.

Nie to, że nie byłam osobą współczującą. Chachi była kim była, ale nie zasługiwała na taką śmierć... Lecz nie to nie zmieniało faktu, że jej nienawidziłam. Była w zmowie z Jacksonem, próbowała rozwalić mój związek z Zayn'em, psuła między nami relację, którą wieloma dniami budowaliśmy na nowo po naszym feralnym rozstaniu... Nie wiedziałam, co mam o tym myśleć. Dlaczego Zayn bardziej zajmował się tą sprawą, niż mną?

Dlaczego to zabrzmiało tak egoistycznie?

Zdjęłam swoje szpilki, rzuciłam je na drewnianą podłogę tarasu i po tym, jak zeszłam po trzech schodkach, weszłam na ciepły piasek. Mruknęłam z aprobatą i ruszyłam prosto nad wodę obserwując falowanie wody. Pamiętam, że od dziecka mnie to uspokajało. Tym razem też tak było.

~ Zayn's P.O.V ~

- Ale... jak to? – wyszlochała do telefonu matka Rose, gdy poinformowałem ją o całej sprawie. Chachi nigdy nie utrzymywała z nią bliższego kontaktu po tym, jak dowiedziała się, gdzie jej córka wylądowała. Pamiętałem dzień, w którym zadzwoniła do mnie i się żaliła, jak ona musiała nisko upaść.

Na całe szczęście nie wiedziała, że byłem jej byłem domem i szefem.

- Przykro mi, Pani May, sam jestem w głębokim szoku – odparłem obojętnie. – Kazano mi Panią o tym poinformować.

Little Daddy's GirlWo Geschichten leben. Entdecke jetzt