Part 4 - 15

29.3K 1.2K 140
                                    

~ 3, 5 miesiąca później ~

- Ostatnie dwa tygodnie i w końcu ze mnie wyjdziesz – odparłam, przypatrując się swojemu jeszcze grubszemu odbiciu w lustrze. – I może humor Twojemu tatusiowi się wtedy polepszy.

Przez ostatnie kilka dni sporo się z Zayn'em kłóciliśmy. Nie dość, że moje hormony buzowały i potrafiłam zrobić awanturę o źle położoną komórkę na szafce nocnej, to Zayn miał problemy w pracy. Codziennie miał masę spotkań, konferencji wyjazdowych, przez co rzadko był w domu. Również też o to się często sprzeczaliśmy. Do tego dochodziły częste skurcze, irytacja i dziecinny charakter mojego męża.

To ci nowość.

Poprawiłam swoją czarną sukienkę i wziąwszy wszystkie rzeczy potrzebne do pracy zeszłam na dół do Halley, która czekała na mnie z gotowym lunchem dla mnie i Zayn'a.
- Dzięki – posłałam jej uśmiech zabierając torbę z jedzeniem i kluczyki z wyspy kuchennej.
- O której obiad ma być gotowy? – spytała z promiennym uśmiechem.
- Na osiemnastą tak sądzę Halley – powiedziałam.
- Jak się czujesz? Poród co raz bliżej.
- Nie przypominaj mi – parsknęłam śmiechem i po pożegnaniu Scarleth i jej małych szczeniaczków opuściłam dom.

***
- Hej – przywitałam się cicho z Zayn'em, gdy weszłam do jego biura. Zaciekle pisał coś na laptopie. Podniósł wzrok i uśmiechnął się delikatnie.
- Cześć kochanie – rzekł miękkim głosem. – Jak ci mija dzień?
- Boleśnie – stwierdziłam kładąc wszystkie rzeczy na skórzanej kanapie.
- Dlaczego? – spytał, nie odrywając wzroku od ekranu komputera.
- Miałam straszne skurcze podczas kąpieli.
- I nie pojechałaś do lekarza? – zganił mnie wzrokiem. – Zostały dwa tygodnie do rozwiązania mała.
- Wiem, ale przeszły mi w miarę szybko.
- Nie rób tak, bo coś się może wam stać.
- Spokojnie, panuję nad sytuacją – odparłam i podeszłam do Zayna od tyłu, by móc opleść go ramionami.
- Jestem zajęty skarbie – Zayn westchnął i zdjął moje ręce ze swojego ciała.
- Nic nowego – prychnęłam cicho, odchodząc od niego.
- Mała...
- Nie przejmuj się, już przyzwyczaiłam się do tego.

Gdy usłyszałam jak Zayn wciąga powietrze do swoich płuc, wiedziałam, że tym go wkurzyłam.

Ojć, kobiet w ciąży również się nie wkurwia kochany.

Grozi odcięciem penisa.

- Grzeszysz Clairy – odparł Zayn poważnym tonem.
- Może tak, może nie – wzruszyłam ramionami.
- Clairy, odpowiadaj jasno – spojrzał na mnie spode łba.
- Oj tam, oj tam – wywróciłam oczami udając się w stronę kanapy, jednakże dłoń Zayn'a, która zacisnęła się mocno na moim nadgarstku.
- Zayn, to boli – syknęłam, próbując się wyswobodzić spod jego chwytu.
- Zacznij się wyrażać klarownie – warknął twardo.
- Dobrze, ale mnie puść! – krzyknęłam, tracąc cierpliwość.
- A teraz za co na mnie znowu krzyczysz? – parsknął ironicznym śmiechem.
- Za to, że jesteś samolubnym dupkiem, który chyba już zapomniał o swojej ciężarnej żonie!
- Na jakiej podstawie tak sądzisz?! Dlatego, że pracuję dnie i noce, nadrabiając wszystko, co zaniedbałem?! – również uniósł głos, przez co od razu dostałam ciarek na całym ciele. Nienawidziłam wściekłego Zayn'a. Jakkolwiek zła bym nie była, to czy siak, nie lubiłam odczuwać jego negatywnego humoru.
- Jakoś jeszcze kilka miesięcy temu potrafiłeś to pogodzić!
- Bo to było kilka miesięcy temu Clairy! Zrozum, że moja praca trochę się różni od Twojej!
- Bo moja praca została mi narzucona przez mojego szefa! – prychnęłam.
- Nie musiałaś tutaj pracować.
- Tak, a ty z pewnością byś zaakceptował mój wybór.
- O co Ci chodzi Clairy? Przychodzisz tutaj, robisz awanturę, o to, że nie mam chwilowo dla Ciebie czasu...
- Chwilowo? Zayn, kiedy ostatnio spędziłeś ze mną godzinę, nie wliczając spania w jednym łóżku?
- Bo mam dużo pracy do kurwy nędzy! – Zayn wybuchł i jego krzyk rozniósł się po biurze. Zmroziło mnie, co niekorzystnie zadziałało na moje maleństwo. Poczułam kopnięcie o średniej sile. Syknęłam, zginając się lekko. – Clairy, wszystko w porządku? – ton Zayn'a diametralnie się zmienił.
- Tak, nic mi nie jest, nie przejmuj się – skwitowałam go cicho.
- Przepraszam, nie chciałem na Ciebie nakrzyczeć.
- Chciałeś i to zrobiłeś, nawet się nie powstrzymałeś – warknęłam, idąc ostrożnie w stronę kanapy, po swoje rzeczy.
- Co ty robisz? – zapytał zdezorientowany.
- Idę sobie stąd, najwyraźniej moja obecność przeszkadza Ci w pieprzonej pracy, więc nie będę zabierała Ci czasu.
- Clairy, kurwa...
- Nie Zayn, naprawdę. Nie będę Ci przeszkadzać. Rozumiem – uśmiechnęłam się sztucznie.
- Nie rób tego Clairy.
- Ależ czego?
- Nie zachowuj się jak dziecko? – odpowiedział pytaniem. – Doskonale wiesz, że mi nie przeszkadzasz, więc o co chodzi?
- O nic – mruknęłam pod nosem, biorąc wszystkie swoje rzeczy do rąk.
- Zostań tutaj, potem możemy pojechać na obiad.
- Podziękuję, zjem lunch z David'em albo ojcem.
- Jak wolisz – fuknął.
Opuściłam jego biuro bez słowa, czując palący wzrok swojego męża na swoich plecach.
Dzień pełen wrażeń – czas start.

***
- Co ty pierdolisz? Nakrzyczął na Ciebie? – David zakrztusił się koktajlem mlecznym.
- Najpierw połknij, to doskonale potrafisz robić – uśmiechnęłam się złośliwie.
- Suka – zaśmiał się zdławionym głosem. – To Zayn stał się takim dupkiem? Nic mi ostatnimi czasy nie mówiłaś szmaciurko.
- Nie miałam na to zbytniej ochoty – westchnęłam, leniwnie jedząc kręcone frytki z Macka. – Mam dość kłótni z nim. Mam nadzieję, że po narodzinach dziecka wszystko się zmieni.
- Macie już wszystko kupione do pokoju dla mini Clairy albo mini Zayn'a?
- Pokój jest zrobiony tak, że będzie pasował i dla chłopca i dla dziewczynki, przemyślałam te kwestie, gdy mój mąż zajmował się swoją zajebaną pracą.
- Bądź dla niego też trochę wyrozumiała. Jego firma była wcześniej od Ciebie i nią też musi zarządzać.
- Po prostu mam wrażenie, że Zayn nie stara się tak jak na początku... jakbyśmy wpadli w typową, małżeńską rutynę.
- Pamiętaj, że pierwszy rok jest najtrudniejszy – David uśmiechnął się do mnie pocieszająco, ukazując swoje brudne zęby od koktajlu.
- Umyj zęby deklu – zaśmiałam się.
- Nie psuj mojej mowy motywacyjnej – warknął, udając groźnego. – Sądzę, że oboje powinniście dać sobie trochę na luz. Tym się właśnie wyróżnialiście. Nigdy nie było u was jakiś większych kłótni... No może oprócz dziwnych ex Zayn'a, Jackson'a, który siedzi teraz w pierdlu za usiłowanie zabójstwa...
- Omińmy tą kwestię – przerwałam mu.
- No więc... Maleńka, zestopuj troszeczkę i wyluzuj. Wiem, że twoje hormony ciężarnej Ci na to nie pozwalają i karzą Ci być zimną suką, ale... calm down, okay?
- Zastanowię się.
- Claairy? – David spojrzał na mnie wymownie.
- Mówię Ci, że się zastanowię, aczkolwiek to nie ujmuje faktu, że jestem wkurwiona na niego potężnie i to nawet arcypotężnie.
- Kiedy ty nie byłaś, zadajmy to najpierw to pytanie.
- Pierdol się David.
- I tak byś mnie przeleciała, kochanie.

*******
Kochane, krótki rozdział, nazywany przeze mnie przejściowym, bo wieczorkiem wstawie dla was rozdział jeszcze jeden! Czekajcie!❤️

Xoxo.

Little Daddy's GirlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz