Part 3 - 17

60.7K 2.2K 544
                                    

~ Zayn's P.O.V ~

- Ty... Boże, ty się obudziłaś – wyszeptałem drżącym głosem wstając ze stołka. Chwyciłem delikatnie jej twarz w obie dłonie. – Obudziłaś się – powtórzyłem.

- Słyszałam jak śpiewasz – mruknęła cicho. – Nie wiedziałam, że masz taki talent – zaśmiałem się, z niedowierzaniem patrząc na nią.

- O mało Cię nie straciłem, maleńka – powiedziałem, głaszcząc jej blade policzki, które powoli nabierały kolorów. – Pamiętasz cokolwiek?

- Dzwoniłam do taty... rozmawiałam z nim, zdałam sobie sprawę, że Jackson mnie oszukał i... - zacięła się, spoglądając na mnie pytająco. – Co było dalej?

- Miałaś wypadek – odparłem. – Jackson wjechał w Ciebie autem i nieźle pokiereszował.

- Ile byłam nieprzytomna?

- Trzy dni, prawie cztery – rzekłem. – Boże, nawet nie wiesz jak się cieszę, że jesteś w końcu ze mną – uśmiechnąłem się szeroko. – Tak za Tobą tęskniłem.

- Myślałam o Tobie non stop – odparła. – I mam wrażenie, że to utrzymywało mnie przy życiu.

- Och kochanie... - zaśmiałem się pochylając nad nią i złożyłem czuły pocałunek na jej ustach. Dobrze było znów czuć jej ciepłe wargi na swoich. Clairy mruknęła i gdy chciała się unieść, by oddać pocałunek, głośno syknęła. Oderwałem się od niej.

- Boli – jęknęła, dotykając delikatnie swój brzuch.

- Masz złamane trzy żebra – odparłem. – Musisz na razie na siebie uważać, jeśli za tydzień chcesz dojść do ołtarza sama.

- To już za tydzień – uświadomiła sobie.

- Tak – ponownie się zaśmiałem. – Idę po pielęgniarkę, miałem je poinformować, gdy się obudzisz.

- Nie zostawiaj mnie – mruknęła słabo.

- Wracam za moment – cmoknąłem czubek jej nosa i wyszedłem prędko z Sali. – Obudziła się – poinformowałem pielęgniarki z recepcji, które od razu poszły do Clairy, wyprzedzając mnie. Stałem w drzwiach i słuchałem jak zasypują Clairy typowymi pytaniami : Jak się czujesz? Czy coś Cię boli? Kręci Ci się w głowie? Za każdym razem Clairy odpowiadała lakonicznie. Widać było, że była zmęczona. Zresztą, nie tylko ona. Sam ledwo stałem i marzyłem, by tylko wziąć gorący prysznic i przespać przynajmniej pięć godzin.

Lecz musiałem jeszcze ją poinformować o dziecku.

- I co z nią? – zapytałem jedną z pielęgniarek.

- Na moje oko wygląda bardzo dobrze jak na człowieka po ciężkim wypadku – powiedziała. – Serce bije prawidłowo, ciśnienie również jest dobre... Teraz potrzebuje tylko leków wzmacniających organizm i dużo odpoczynku.

- A... dziecko?

- Jutro sprawdzimy, gdy tylko ginekolog będzie na oddziale – uśmiechnęła się lekko i odeszła. Wszedłem z powrotem do Sali, gdzie inna pielęgniarka robiła coś przy różnych rurkach wbitych w ręce Clairy.

- Panie powiedziały, że może jutro po południu stąd wyjdę – uśmiechnęła się lekko Clairy, gdy zostaliśmy sami. – Jestem przytomna kilkanaście minut, a już mam dosyć tego miejsca.

- Widzę, że wracają Ci humorki – parsknąłem śmiechem.

- Szczerze? To tylko marzę, by mieć w końcu spokój.

- Jest już po wszystkim skarbie – odparłem. – Nie musisz się już bać.

- A co z Jacksonem?

Little Daddy's GirlWhere stories live. Discover now