chapter II

3.4K 327 34
                                    

Dzieńdobrywieczór xD Mam dla państwa kolejny rozdział :D Dodaję go już dzisiaj, bo nie wiem jak będzie z czasem na tygodniu :/ Dlatego no... miłego czytania i bla blaaa :p ^.^

Obudziłem się dopiero po jakimś czasie. Ręka nadal cholernie mnie bolała, jednak już nie aż tak bardzo, jak wcześniej. Znajdowałem się we własnym łóżku, co wywołało u mnie lekki szok. W końcu nie przypominam sobie, żebym wchodził do pokoju. Przy pomocy zdrowej ręki podniosłem się do siadu, w pomieszczeniu było czysto. Wszystkie książki były ładnie poukładane, ciuchy również wróciły na swoje miejsce. Krótko mówiąc, wszystko wróciło do normy. Tylko... jak ? Nic nie pamiętam. Nie mogłem sobie przypomnieć niczego. Po chwili zastanowienia stwierdziłem, że zobaczę, jak wygląda reszta domu. Odkryłem koc, pod którym leżałem i powoli wstałem. Delikatnie się zachwiałem, ale udało mi się ustać na nogach.

- Nie powinieneś wstawać. Jesteś jeszcze za słaby - usłyszałem głos, dochodzący z progu. Spojrzałem w tamtą stronę, stał tam chłopak o czarnych włosach i pięknych, głębokich, niebieskich oczach. Był wysoki, dobrze zbudowany i... nie oszukujmy się, bardzo przystojny.

- Kim jesteś ? - zapytałem niepewnie. Patrzyłem na niego, bałem się. Nie wiedziałem, co zamierza ze mną zrobić.

- Nie bój się. Przy mnie nic Ci nie grozi. Nieźle oberwałeś, jakbym nie przyszedł na czas to byś się wykrwawił, rana jest dość głęboka. - powiedział, zbliżając się do mnie. Usiadł na łóżku i delikatnym gestem ręki wskazał mi miejsce obok siebie. Zrozumiałem przekaz, usiadłem. - Pytałeś, kim jestem. Naoki, pilnuję, żeby tacy jak Ty mogli przeżyć.

- Przepraszam... że co ? Chyba nie do końca rozumiem. Przecież jestem zwykłym człowiekiem. Nic mi nie grozi. - zacząłem się nerwowo tłumaczyć. Jednak on patrzył na mnie i śmiał się. - Co Ci ?

- Śmieszny jesteś - zachichotał i zaczął przeczesywać moje włosy dłonią.

- Ja Ci dam śmieszny ! - krzyknąłem, zaliczając buraka. Szybko uciekłem od dotyku chłopaka. - Mógłbyś mi wreszcie wytłumaczyć, co tu się do cholery stało ?

- No bo wiesz... wystąpiły pewne komplikacje i ktoś wdarł się do Twojego domu. Ale pojawiłem się na czas - zaczął tłumaczyć.

- Zaraz, zaraz... Porozwalaliście mi wszystko w domu, a ja nawet się nie obudziłem ? Jak, ja się pytam ? - zdziwienie wymalowane na mojej twarzy rozbawiało Naokiego, dlatego zrobiłem groźną minę. - No mów !

- Budziłeś się, i mi przeszkadzałeś. Wszystko widziałeś. - gdy to usłyszałem, zamarłem. - Nic nie pamiętasz, bo wymazałem Ci te wspomnienia.

- Jak mogłeś ?! Zabije ! - krzyknąłem i rzuciłem się na chłopaka. Doprowadziłem go do pozycji leżącej i sam przygniotłem jego ciało własnym ciężarem. Wszystko trwało zaledwie kilka sekund, podrapałem go nawet po policzku. Patrząc na zaczerwienione ślady dopiero zdałem sobie sprawę z tego, co robię. Odskoczyłem od chłopaka, jak popażony.

- No, no, powoli się budzisz. - powiedział Naoki, wstając do siadu. Delikatnie przykładając rękę do policzka. - Nawet troszkę zabolało.

- Gommenasaii ~ ! Ja naprawdę nie chciałem ! - próbowałem się wytłumaczyć. Spojrzałem na swoje ręce, zacisnąłem mocno pięści. - Serio, nie wiem, czemu to zrobiłem.. przepraszam.

~***~

Naoki sporo mi wytłumaczył. Teraz przynajmniej już wiedziałem, skąd ten cały bałagan w moim domu. W podziękowaniu za ratunek zrobiłem mu kawę. Niestety wszystko inne wylądowało w koszu po tej całej demolce. Dowiedziałem się, że ten wielki wilk, który przeleciał wtedy nad moją głową, to był on. Na początku nie chciałem mu uwierzyć, no bo kto by uwierzył w takie cuda. Jednak po krótkiej prezentacji, tzn. przemianie w mojej kuchni, od razu zmieniłem zdanie. Już wiedziałem, że to prawda. Byłem cholernie zaskoczony. No bo jednak... nigdy nie znałem kolesia, który zamieniał się w wilka! Nie no... dobra, znałem. Był nim mój tata. Ale zawsze myślałem, że to tylko moja wyobraźnia płata mi figle. A jednak nie... Opowiedziałem o wszystkim Naokiemu. Myślałem, że powie, że to szaleństwo i tak dalej. Jednak zareagował normalnie.

Siedzieliśmy dalej, czarnowłosy opowiadał mi, jak to jest mieć własną watahę wilków no i, głównie skupiał się na tym, jak to cudownie jest być przywódcą. Zacząłem mu dogryzać mówiąc, że nie wygląda na króla. Strasznie się wtedy denerwował. A jeszcze zabawniejsze było to, kiedy śmiałem się, że wyglądam groźniej od niego. Raz jak się wkurzył to, aż na mnie warknął. Szczerze mówiąc, tak odrobinę mnie to przeraziło. Ale tak tylko troszeczkę.
Dni były krótkie, co wiązało się z tym, że o godzinie 18:00 było już zupełnie ciemno. Siedzieliśmy w moim pokoju przy herbatce, wiecie, jak prawdziwi hrabia. Już miałem zadać pytanie, dlaczego Naoki wciąż tu jest. Jednak przerwał mi hałas dochodzący z zewnątrz.

- Oho, mamy gości - powiedział chłopak, spoglądając za okno.

- Kim oni są ? - zapytałem, wstając z łóżka. - Ci w maskach.

- Stowarzyszenie 'nieumarłych'. Twierdzą, że istoty takie, jak my nie powinny istnieć, bo zakłócają równowagę natury.

- Co? Przecież nie robicie nic złego! - powiedziałem nieco głośniej.

- Niby nie. Ale to niezbyt mądre osobniki. Ich pan wyznacza im zadanie, a oni je wykonują. Co z tego, że sami nie są ludźmi. Według nich jesteśmy wrogami, nigdy nie zmienili zdania - powiedział zasłaniając okno firaną. - Musimy się stąd wynieść, jak najszybciej.

- Em... może użyjemy takiego tajnego wynalazku, jak drzwi ? - zapytałem żartobliwie, aby choć odrobinę rozluźnić atmosferę.

- HA HA ! Bardzo zabawne, wiesz? - powiedział ironicznie. Złapał mnie za rękę i pociągnął po schodach na górę do dawnego pokoju rodziców. To tam właśnie otworzył okno i kazał mi ustawić się po drugiej stronie pokoju. - Teraz słuchaj mnie uważnie, bo nie będę powtarzał. Rozpędzimy się i wyskoczymy przez okno. Im lepszy rozpęd tym większe szanse, że uda nam się przeskoczyć. Jesteśmy otoczeni sporym tłumem.

- Ale... człowieku! Zabijemy się przecież!

- Zaufaj mi - szepnął cicho. - Na trzy. Raz....

- ...

- Dwa... - przełknąłem głośno ślinę.

- TRZY !

' Naoki... jaja sobie ze mnie robisz...' - pomyślałem gdy wyskakiwaliśmy przez okno.

NEKOWhere stories live. Discover now