chapter XV

1.3K 115 18
                                    

*Hikaru*

     Przypomniałem sobie, że przed wyprawą Naoki dał mi plecak załadowany po brzegi. W prawdzie nie wiem co się w nim znajduje, ale zawsze warto sprawdzić. Zawsze to jakaś deska ratunku. I tak to nie był najlepszy pomysł, drzewo powoli zaczynało się chwiać pod zapadającymi się płatami ziemi. Utrzymanie na nim siebie i Yuukiego było coraz trudniejsze. Zacząłem szukać w plecaku czegoś przydatnego, na moje szczęście znalazłem jakąś dziwną leczniczą maść i bandaż. Nie miałem zbyt dużo czasu, dlatego opatrunek był zrobiony niestarannie. Ważne było to, że jako tako się trzymał. Wodziłem wzrokiem szukając Nassa (tak nazywałem Pana Orła, bo jego imię było dla mnie za długie). Udało mi się go znaleźć na jednym z pobliskich drzew, na całe szczęście nas nie zostawił. 

- Nass! Masz jakiś pomysł jak można się stąd zawinąć? - zapytałem z nadzieją na jakiś cudowny pomysł. 

- Owszem, mam pomysł. Jesteś w stanie utrzymać tego malca przez chwilę? 

- Jasne, że tak! Ile tylko będzie trzeba. Byleby się stąd zabrać. - odpowiedziałem biorąc nieprzytomnego Yuukiego na ręce. 

- No dobrze, nie wiem ile będę w stanie unieść was dwóch. Ale postaram się znaleźć jakiś stabilny grunt, okej? Trzymaj go mocno, ja zajmę się resztą. 

- Hai! - krzyknąłem. Nass w ostatniej chwili chwycił mnie swoimi szponami. Ułamek sekundy i byłoby po nas.

     Orzeł przeleciał nad wielką dziurą ziemi, za ruinami uleciał jeszcze bardzo długi kawałek, zostawiając daleko w tyle niebezpieczeństwo. Wylądowaliśmy wraz z Yuukim na zielonej polanie, gdzie trawa była miękka jak puch. Postanowiliśmy zostać tam na krótki spoczynek i, jakby to ująć, naradę? Teren wyglądał dość przyjemnie. Zielona trawa, kolorowe kwiaty, krzewy z jagodami, pojedynczo rosnące drzewa, śpiew ptaków. Idealne miejsce na odpoczynek, przynajmniej ja tak myślałem. Delikatnie zawlekliśmy Yuukiego pod jedno z drzew. Robiło się dość gorąco, dlatego usadowiliśmy się w cieniu. Patrzyłem na wyczerpaną twarz Nassa i zakrwawione włosy Yuu. Delikatnie przeczesałem je ręką powstrzymując płacz. Czułem się winny za to co go spotkało, to jeszcze dziecko. Byłem za niego w pewien sposób odpowiedzialny. Wiele razy przez moje myśli przeplatało się słowo 'przepraszam'. Było mi tak cholernie przykro, nie do końca wiedziałem co mam robić. Spojrzałem niepewnie na Nassa,podałem mu butelkę wody, którą również znalazłem w plecaku. 

- Masz, napij się. Pewnie jesteś zmęczony. Wybacz, ale te drzewa były jedyną drogą ucieczki. 

- Daj spokój kociaku, nie mów takich rzeczy bo serce mi się kraje. Były dwie opcje, albo drzewa, albo śmierć. Wybrałeś tą właściwą. Nie uratowałbym was obu z tej przepaści, więc nie myśl, że zrobiłeś coś źle. Jasne? - Nasanieru powiedział to w taki sposób, dzięki któremu się uspokoiłem. Poczułem jak łapie mnie za rękę. Nie zareagowałem na to, stwierdziłem, że nie ma takiej potrzeby. 

- To co teraz? Masz jakiś pomysł? - zapytałem po chwili milczenia. 

- Owszem, mam. Ale nie wiem czy się na to zgodzisz. - powiedział wstając spod drzewa. 

- To znaczy? Jaki to pomysł? Zgodzę się na wszystko byleby to pomogło Yuu. - powiedziałem spoglądając na nieprzytomnego chłopaka opartego o moje ramię. 

- No właśnie... Mogę go zabrać do Nanami, ale nie będę w stanie unieść was obu. Nie wiem jak długa droga nas jeszcze czeka. 

NEKOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz