Rozdział 6

5.7K 194 44
                                    


Rozdział 6

Po kilku sesjach z Kim, przepisano mi tabletki uspokajające. Nie wiem po co. Nie jestem agresywna. Uznano, że cały czas jestem zestresowana. Alex podtrzymuje mnie na duchu. Mówię mu wszystko, bo wiem że nikomu nie powie. Ufam mu najbardziej, ale nie powiedziałam co widzę. Boję się, że mnie wyśmieje i zostawi.

Ann i Rose tak jakby zostały moimi przyjaciółkami. Ann chyba podkochuje się w Maksie. Zawsze gdy jest gdzieś w jej pobliżu to robi maślane, rozmarzone oczka. Ja chyba znajduje się na skraju zakochania w Aleksie. Rose opowiedziała mi ostatnio o swoim bracie- Eriku. Podobno wyjechał na całe wakacje na obóz sportowy. Ja w sporcie jestem beznadziejna. Nawet piłki nie potrafię utrzymać w rękach.

Jest już połowa wakacji. Z moją psychiką było by dobrze, gdyby nie sny z Mrocznym Kosiarzem w roli głównej. Ciągle to samo. Jestem na drodze w lesie, a on podchodzi do mnie od tyłu. Te same słowa. Zaczynam czuć, że starsza pani miała rację. Czuję się zagrożona. Jak się widzi duchy, to życie nie jest ani trochę fajniejsze. Boję się, ale staram się to maskować.

Usłyszałam dzwonek do drzwi. Byłam sama w domu. Max na skateparku, a rodzice w pracy. Zeszłam na dół, licząc że to Alex. Jednak to co zobaczyłam przeraziło mnie. To ten chłopak z podciętymi żyłami. Na moment wstrzymałam oddech. To jego zobaczyłam w ogródku.

- Witaj!- przedstawił się. Niby jego głos brzmiał normalnie, ale i tak zmroził mi krew w żyłach.- Jestem Randy.

- Jane- powiedziałam niepewnie.

- Wiem, kim jesteś. Zrozumiałem. Nareszcie ktoś kto mnie widzi!- mówił z entuzjazmem.

- Dlaczego podciąłeś sobie żyły, Randy?- zapytałam.

- Ojciec był alkoholikiem. Bił mnie, a matka była za słaba by mnie bronić. I dalej domyślasz się co się stało.

- Tak. Sama miałam nieudaną próbę samobójczą.

- Serio? Dobrze, że nieudaną. Szkoda by było.

- Powiedział samobójca- zażartowałam.

- Ta. Kto słucha ducha- śmiał się.

- Wiesz może kim jest Mroczny Kosiarz?- spytałam. Każda informacja jest przydatna.

Uśmiech zszedł z twarzy Randy'ego.

- Śmierć. Jak widać to on ciągnie za sznurki.- mówił poważnym tonem.

- O co chodzi?

- Uważaj- zniknął.

Nie rozumiałam co się dzieje. Zobaczyłam Maksa wracającego. Śmiał się z Davidem. Pomachałam mu, a on odmachał. Weszłam do domu. Wyszłam na patio. Patrzyłam na promienie zachodzącego słońca. Łaskotały moją twarz w przyjemny sposób. Jednak nigdy nie byłam opalona. Zawsze miałam jasną karnację.

Wróciłam myślami do staruszki i Randy'ego. Oni się boją. Boją się Kosiarza. Nie wiem dlaczego.

- Moje życie jest skomplikowane- szepnęłam do siebie.


W cieniuWhere stories live. Discover now