Rozdział 25

3.3K 129 38
                                    

Rozdział 25

Obudziłam się w ciemnym pomieszczeniu. Byłam przywiązana do krzesła. Jedyne co było oświetlone w pokoju, to ja. Rozglądałam się i starałam się wytężyć wzrok, by coś zobaczyć w ciemnościach. Nagle z cienia wyłonił się Lucyfer. Na twarzy miał psychopatyczny uśmiech. W ręku trzymał nóż. Byłam przerażona.

-,,Ja umrę"- myślałam.

- Jane, Jane, Jane- odezwał się szatan- Naiwna. Myślałaś, że porwałem twoich bliskich? Na co mi oni? Kosiarz tylko zdemolował twój dom, twoi rodzice są u znajomych. Usunąłem wiadomość z informacją, gdzie są. No cóż, sama do mnie przyszłaś.

- Okłamałeś mnie!- wydarłam się.
- A czego się po mnie spodziewałaś? Że Władca Piekieł, będzie ci mówił tylko prawdę. Nie jestem aniołkiem- powiedział te słowo z odrazą- A teraz, nareszcie mogę sprawić być cierpiała fizycznie. Bo psychicznie, już się męczyłaś.

Nie byłam w stanie wydusić, ani słowa. Zamiast pobiec do Aleksa i sprawdzić czy jest dobrze, to poszłam prosto do Lucyfera. Czyli sama skazałam się na śmierć.

- Dobrze, więc dość gadania. Pora przejść do rzeczy- uśmiechnął się psychicznie.

Najpierw postanowił torturować mnie psychicznie. Pokazywał mi najokropniejsze wizje. Zmasakrowane ciała moich bliskich. Wnętrzności porozrzucane po ziemi. Krew. Dużo krwi. Nie wiem ile, to trwało. Ale po tym byłam wykończona. Następnie zadawał mi cierpienie fizyczne. Wziął drewniany kij i mnie nim pobił. Byłam cała w siniakach. Potem wziął nóż i wycinał mi napisy na rękach. Miałam na nich napisane: ,,Hell", ,,Devil", ,,Death", ,,Pain". Pociął mnie na nogach i brzuchu. Straciłam dużo krwi. Ledwo oddychałam. Najbardziej, chciałam umrzeć. Miałam dość tego bólu. Poczułam, że coś mokrego kapie mi z oczu. Jednak to nie były łzy. To było gęstsze. Kapnęło na podłogę i zobaczyłam czerwoną ciecz. Krew. Tak jak w mojej wizji. Ja skatowana. Umieram. Lucyfer uśmiechał się do swojego dzieła.

- Pora już skończyć- powiedział.

Wziął nóż i powoli się do mnie zbliżał. Spełni to o czym teraz marzę. Nareszcie mnie zabije.

- Odsuń się od niej, potworze!- usłyszałam znajomy, dziewczęcy głos.

Rose stała jak wryta i patrzyła na mnie. Widziałam przerażenie w jej oczach. Nagle pojawili się też Erik i Randy. Alex wszedł w stylu z buta wjeżdżam. Erik podszedł do Lucyfera, a za nim pozostałe duchy. Alex podbiegł do mnie.

- Nie zostawiaj mnie- ledwo wydusiłam.

- Nie zostawię- wziął mnie na ręce.

- Mam propozycję- powiedział Erik- Zostaw ją, a weź mnie na swojego sługę.

- Co?- dotarło do mnie co powiedział- Nie, Erik. Nie zgadzam się.

- Nie potrzebuję zgody. I tak to zrobię.- odpowiedział.- To jak?

- Hmm- Lucyfer zastanawiał się- Przydał by mi się nowy demon. Jednak bym ci musiał wymazać wspomnienia z ludzkiego życia. I z tego co się tu stało.

- Zgoda, ale ją zostaw na zawsze- powiedział.- Żegnaj, Jane.- spojrzał na mnie.

Koło Lucyfera pojawił się Kosiarz. Erik stał koło niego. Wokół nich pojawił się ogień, w którym zniknęli. Poczułam się senna i oczy dosłownie mi się kleiły. Czułam, że sen da mi ukojenie w bólu.

- Nie! Nie zasypiaj!- próbował mnie rozbudzić Alex.

Nie miałam nawet siły go słuchać.

- Trzeba ją zabrać do szpitala- powiedziała Rose.

Usypiałam. Teraz naprawdę umrę. Woda kapała na mnie. Alex płakał.

Odchodzę...


W cieniuWhere stories live. Discover now