Rozdział 11

4.5K 145 25
                                    

Rozdział 11

Rano budzik bezlitośnie wyrwał mnie ze snu. Niepocieszona wstałam z łóżka. Postanowiłam sprawdzić co z raną, którą zostawił mi Lucyfer. Gdy odwiązałam bandaż, nie było tam zupełnie nic. Nawet blizny. Jednak na bandażu została krew, co jest dowodem na to że nie przyśniło mi się to. Ukryłam bandaż, ubrałam się i zeszłam na śniadanie. Max prowadził kłótnie z ojcem na temat edukacji.

- Jak to, nie chcesz iść na studia!- wydarł się na niego ojciec.

- Nie chcę! Mam zamiar zostać rajdowcem- powiedział Max. Zawsze wiedziałam o jego pasji do sportów ekstremalnych.

- To nie da ci nic w życiu!- ojciec jak zawsze zacięty gracz.

- Mam prawo realizować marzenia!- Max też ostro.

Biedna mama nie mogła ich rozdzielić. Ja tylko patrzyłam, bo mnie aż zatkało. Padały tam bolesne i raniące słowa. W pewnym momencie Max poszedł na górę i zamknął się w pokoju.

- Max! W tej chwili wyjdź!- stał pod drzwiami jego pokoju ojciec.

Max wyszedł z walizką i stanął w drzwiach frontowych i powiedział.

- David i ja wyprowadzamy się. Wynajmujemy mieszkanie w centrum. Będę wpadać w weekendy.

Wyszedł. Zupełnie mnie zatkało. Max nas zostawił. Zbierało mi się na płacz. Zorientowałam się, że mam piętnaście minut na dojście do szkoły. Pożegnałam rodziców i ruszyłam biegiem w stronę szkoły. Oczywiście, spóźniłam się pięć minut. Przeprosiłam nauczycielkę i zajęłam miejsce koło Aleksa, który wyglądał na zmartwionego.

Po lekcji podeszłam do przyjaciela.

- Max się wyniósł dziś rano z domu- powiedziałam.

- David wczoraj- odparł. – Podobno obaj rzucili szkołę i będą na motokrosie.

- Rzucili szkołę?!- byłam w szoku.

- Tak. Moi rodzice są wściekli.

- Tak jak moi. Po co im to. Przecież Max i David mieli dobre oceny i nie mieli żadnych problemów.

- Też chciałbym to wiedzieć.

Alex był zdruzgotany. Cały dzień dodawałam mu otuchy, ale nic nie pomagało. Wiem, że jest on bardzo zżyty z bratem.

- Ej, a gdzie jest ten motokros?- wpadałam na pomysł.

- Koło miasta. W sumie, nie mieszkamy od niego tak daleko. A co?

- Po szkole ich odwiedzimy. Co ty na to?

- Zaj*bisty plan!- od razu humor mu się poprawił.

Po szkole ruszyliśmy na motokros. Był tuż obok miasta i był większy niż mi się z początku zdawało. Max stał z Davidem i gadali. Po chwili do mojego brata podeszła jakaś blondynka. Objął ją i pocałował w usta. Ja i Alex posłaliśmy sobie zdziwione spojrzenia i poszliśmy do naszych braci.

- Max!- krzyknęłam w jego kierunku. Wydał się zdziwiony, ale szczęśliwy.

- Jane!- uścisnął mnie- Co ty tu robisz?

- Przyszłam cię odwiedzić. Ja i Alex.

Pokazałam na Aleksa rozmawiającego z Davidem.

- To twoja dziewczyna?- zapytałam się go szeptem wskazując na blondynkę.

- A, no tak. Zapomniałem- powiedział i odezwał się do niebieskookiej blondynki- Kristin to jest moja siostra Jane- podałam jej rękę.- Jane- powiedział do mnie- To moja dziewczyna Kristin.

- Hej, miło mi- uśmiechnęłam się do niej.

- Mi również- odwzajemniła uśmiech.

Do wieczora ja, Max, David, Alex i Kristin gadaliśmy. Atmosfera była miła. Kristin pomogła mi zrobić lekcje.

Nagle dostrzegłam przy płocie pewnego chłopaka. Miał może osiemnaście lat. Miał na sobie strój do motokrosu. Jedyny problem to ten, że był cały we krwi i trupio blady.

-,,Duch"-pomyślałam.

Podeszłam do niego.

- Witaj. Jestem Jane- przywitałam się z nim.

On patrzył na mnie zdziwiony.

- Tak. Ja cię widzę- powiedziałam.

- Pomóż mi. Błagam- prosił.

W cieniuWhere stories live. Discover now