Chapter 6

7.9K 455 128
                                    

Przed wami szósty rozdział. Mam nadzieję, że się wam spodoba, a przy okazji chcę poinformować o pewnym pomyśle.
Mianowicie zauważyłam, że trochę osób to jednak czyta co niezmiernie mnie cieszy. Pomyślałam, że z pojawieniem się 7 gwiazdki wstawię nowy rozdział zamiast czekać tydzień jak to mam w zwyczaju.
Także ten.. Jeśli chcecie koniecznie wiedzieć co będzie dalej to głosujcie :3

A na razie życzę miłej lektury :)

~*~


Ranek. Chyba. Jedno jest pewne, dzień kary. Ciekawe co to będzie. Czy to normalne, że się cieszę?

Nie zabierze mnie do piwnic nie? Na pewno nie. Muszę być dobrej myśli.

Leżałem tak sobie sam nie wiem ile rozmyślając dopóki nie poczułem dotyku na dłoni. Poderwałem się do siadu i w rezultacie siedzę teraz oko w oko z moim Panem. Super, po prostu bosko. Co mam robić? Nie mogę się odezwać, poruszyć się nie chcę.

- Przyniosłem ci śniadanie. - głęboki głos rozniósł się po pomieszczeniu.

Kiwnąłem jedynie głową i zerknąłem na tacę. Standardowo cztery kanapki i herbata. Nic nowego. Chciałem po nie sięgnąć, ale uświadomiłem sobie, że moja dłoń nadal jest trzymana przez tą należącą do Pana. Spojrzałem na niego niepewnie i dojrzałem delikatny uśmiech, a w następnej chwili poczułem jego wargi na moich. Zniknęły tak szybko jak się pojawiły.

- Smacznego Kaien. - usłyszałem jeszcze i już go nie było.

Miałem ochotę wybiec z pokoju i samemu wpić się w te usta. Czyżby on coś ze mną zrobił? Na pewno coś było w tych kanapkach. TAK! To wszystko wyjaśnia. Te moje zachowanie i to, że mnie tak do niego ciągnie. Tego się będę trzymać.

Zjadłem kanapki i wypiłem herbatę. Co by tu porobić? Nie chce mi się spać. Porysowałbym, ale nie mam nawet kartki. Same nudy tu. Może poćwiczę? Dobre sobie, ja ćwiczę. Ale czego człowiek nie robi kiedy umiera z nudów.

Na "ćwiczeniach", a raczej śmianiu się z samego siebie przez to, że coś mi nie wyszło dość dużo czasu mi chyba zleciało. Padłem na łóżko i już chciałem iść spać, gdy drzwi pokoju się otworzyły. Spojrzałem pół przytomny w tamtą stronę i widok mnie nie zdziwił. Pan z jedzeniem. Żadna nowość. Zastanawia mnie tylko jedno. Jestem tu już trzy tygodnie, a on mnie nie dotknął. Czy on nie ma swoich potrzeb? Zwykle osoby porwane służą tylko do zaspokajania, a tu nic. Dziwne nie?

Zjadłem w ciszy to co zostało mi przyniesione pod bacznym okiem Pana. Jakaś nowość, siedzi i patrzy jak jem. Nie ma co robić czy jak. Dziwny jest.

- Mogę zadać pytanie Panie?

- Pomijając to, że już je zadałeś to tak. - odpowiedział, a ja miałem ochotę trzepnąć się w łeb za własną głupotę.

- Mógłbym dostać kartki i przybory do malowania? - zapytałem.

- Czemu nie, ale to potem. Jeszcze nie miałeś kary. - no tak, kompletnie zapomniałem, że miałem ponieść karę.

- A co mnie czeka? - kolejne pytanie.

- Nie zapominasz się czasem? Miało być jedno. - upomniał mnie, wziął tacę i wyszedł już bez słowa.

Mówią, że najgorsza jest niepewność i mają rację. Nienawidzę nie wiedzieć co mnie czeka. To denerwujące. Padłem na łóżko i postanowiłem tak jak wcześniej chciałem pójść spać.

~*~

Poczułem lekkie szarpnięcie na ramieniu. Uchyliłem powieki i zobaczyłem Pana. Siedział koło mnie z jakimś takim dziwnym uśmieszkiem. Podniosłem się do siadu i na powitanie Pan wpił się w moje usta. Siedziałem osłupiały nie wiedząc jak się zachować.

- Będziesz tak siedzieć? - powiedział odrywając się ode mnie na chwilę.

Niepewnie oddałem pocałunek, gdy poczułem jak przenosi mnie na swoje kolana. Usadowiłem się wygodnie i zatraciłem w przyjemności. Po pewnym czasie Pan przerwał pieszczotę, a ja spojrzałem na niego zawiedziony.

- Zejdź. - powiedział, a ja niechętnie wykonałem polecenie. Serio, co się ze mną dzieje? - Rozbierz się. – kolejny rozkaz. Zrobiłem wielkie oczy i chciałem zaprzeczyć, ale jak spojrzałem na wyraz jego twarzy odeszła wszelka ochota. Zacząłem ściągać spodnie, a następnie bluzkę pozostając w samych bokserkach.

- Nie zapomniałeś o czymś? - zapytał patrząc sugestywnie na materiał okrywający strategiczne miejsce. Niepewnie spuściłem go na ziemie i zaraz zasiadłem z powrotem na jego kolanach. Czułem jak gorąco roznosi się po całej mojej twarzy, ¬ale ignorowałem to. Pan pocałował mnie i objął w pasie przyciągając do siebie. Nie opierałem się, podobało mi się to. Przeniósł mnie na łóżko i zostawił tak. Podszedł do krzesła i zaczął wieszać na nim swoje ubrania. Patrzyłem na niego z podziwem. Pięknie wyrzeźbione plecy, jędrne pośladki i długie, szczupłe nogi. Wszystko to było dopełniane przez opaleniznę. Obrócił się przodem do mnie. O mamo, czy to możliwe? Trafił mi się Pan wyrzeźbiony przez samego stwórcę. Śliczny sześciopak, piękne muskularne ramiona, pociągająca twarz i... WIELKI sprzęt. Będę miał kompleksy.

Tak się zapatrzyłem, że nawet nie zarejestrowałem jak usiadł na skraju łóżka. Czemu się nie położy?

- Weź go. - usłyszałem polecenie. Podniosłem się do siadu by zaraz złapać w dłoń jego męskość i zacząć powoli obciągać. Było mi trochę niewygodnie więc przeniosłem się na podłogę pomiędzy jego nogi. Czułem jak jego członek powolutku rośnie w moich dłoniach.

- Do buzi. - powiedział, a ja po krótkim namyśle powoli zbliżyłem twarz do jego krocza i polizałem po długości jego penisa otrzymując w zamian ciche westchnienie. Jednym słowem jak na razie dobrze sobie radzę. Przyspieszyłem ruchy ręką i przyssałem się do żołędzia. Potem już nie ograniczając się zacząłem mu robić dobrze.

- Usiądź na łóżku. - powiedział trochę ochrypłym lecz stanowczym głosem. Wykonałem polecenie. - A teraz zajmij się sobą. - dodał.

Ehhh przeżyłem rozebranie się przy nim, obciąganie mu, to zajęcie się sobą też przeżyję. Złapałem w dłoń swojego członka i zacząłem energicznie nią poruszać. Po jakimś czasie nie zwracałem już uwagi na to, że Pan patrzy, liczyło się tylko doprowadzenie tego do końca. Odrzuciłem głowę do tyłu czując, że spełnienie jest już blisko. Brakowało tak mało... Jeszcze tylko chwilka i... Niestety.

- Nie kończ. - ten jeden rozkaz rozwiał wszelkie nadzieje na zaspokojenie. Zatrzymałem dłoń i spojrzałem na niego zamglonym wzrokiem. - Masz, przygotuj się. - rzucił do mnie pojemniczek oliwki dla dzieci. Bez słowa rozlałem trochę na dłoń i porządnie rozprowadziłem ją po trzech palcach. Nie raz za młodu oglądałem pornosy i wiedziałem jaki widok jest podniecający. Obróciłem się tyłem do niego i opadłem głową na poduszkę. W rezultacie leżałem sobie z dupą wypiętą do góry. Zacząłem wprowadzać pierwszy palec do odbytu, by po chwili dołożyć do niego drugi. Słyszałem doskonale głęboki oddech Pana za sobą co tylko bardziej mnie podniecało. Dochodzę do wniosku, że jestem perwersem. Zacząłem mruczeć z przyjemności.

- Ooooch - westchnąłem przeciągle, gdy trafiłem w ten punkt, a przed oczami zatańczyło mi miliony gwiazd.

Poczułem szarpnięcie za rękę obecnie penetrującą wnętrze i wiedziałem, że to on nie wytrzymał. Zostałem obrócony na plecy i podniesiony w pasie. Spojrzałem na Pana. Miał pożądanie wypisane na twarzy. Na szybko nasmarował członka oliwką i wszedł we mnie do samego końca po czym zastygł.

- Błagaj. - powiedział. No on sobie chyba żartuje. W takim momencie każe mi błagać? On jest niepoważny? Ja chcę już! Niech się rusza no!

- Błagam, Panie. - wyszeptałem i poruszyłem biodrami. Ten uśmiechnął się zadowolony i zmienił pozycję. Teraz to ja na nim siedziałem, a on leżał. Nie namyślając się wiele zacząłem go ujeżdżać. Uczucie było obezwładniające. Doskonale czułem każdy jego milimetr, każde tarcie skóry o skórę i doskonale słyszałem nasze przyspieszone oddechy. Po pewnym czasie postanowił mi chyba trochę pomóc, bo zaczął kołysać biodrami dopasowując się do tempa jakie narzucałem. Złapał mnie za biodra zaczynając delikatnie głaskać. Do spełnienia nie było mu wiele potrzeba. Gdy skończył we mnie odstawił mnie na łóżko i pozwolił dojść. Zrobiłem to z przyjemnością, a ostatnie co zarejestrowałem to jak wychodzi z pokoju. Szkoda.

Trudno jest kochać będąc ranionymOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz