Chapter 12

5.3K 350 79
                                    

Ze specjalną dedykacją dla wszystkich niecierpliwców~!

Miłego czytania ^^

~*~*~


Obudziłem się gwałtownie. Śnił mi się koszmar. Nawet się nad niczym nie zastanawiałem, po prostu wychyliłem się za łóżko i zacząłem wymiotować. Jak sobie przypomnę, co Alan zrobił z Panem na moich oczach, to zbiera mi się na płacz. We śmie kazał mi patrzeć jak obdzierał go ze skóry, wyrywał mięsień po mięśniu, organ po organie. To było obrzydliwe. Najgorsze w tym wszystkim było to, że zjadał wszystko po kolei. Był cały brudny od krwi, którą sam zaczął się smarować. Spoglądał wtedy na mnie z wielkim, błogim uśmiechem na twarzy. To było okropne i wszystko działo się jakby w spowolnionym tempie.


Gdy w końcu torsje mi minęły odetchnąłem głęboko czując ból. Znowu żebra. Opadłem na poduszki i bałem się zamknąć oczy w obawie, że cały koszmar zacznie się pojawiać znowu i znowu. Czemu ja mam tak chore sny?


Nie wiem jak długo leżałem, ale gdy zobaczyłem, że Pan wchodzi do pokoju rozpłakałem się ze szczęścia. Dopiero teraz naprawdę uwierzyłem, że to był sen.


- Co się stało? Coś cię boli? Czemu płaczesz? – spytał zauważając łzy spływające po mojej twarzy. Przysiadł koło mnie, a ja nie zastanawiając się co robię podniosłem się i wtuliłem w niego. Wdychałem głęboko jego zapach Do czasu, aż nie zacząłem się uspokajać. Cieszyłem się, że Pan mnie nie odtrącił. Jednak zaraz przez głowę przeszła mi myśl, że on po prostu się nade mną lituje. Momentalnie odczepiłem się od niego i opadając na materac zacząłem wycierać twarz.


- Przepraszam. – wyszeptałem. – Nie karz mnie. – dodałem, a Pan spojrzał na mnie nic nie rozumiejącym wzrokiem.


- O czym mówisz? – spytał w końcu.


- No bo.. Ja nie wytrzymałem. – wybełkotałem.


- Eee? – zaiste mądra była jego mina.


- Na dole. – powiedziałem tylko i wskazałem na drugą stronę łóżka. Pan pochylił się nade mną żeby zobaczyć na co pokazuję, a potem roześmiał się. Tak po prostu zaczął się śmiać. Ze mnie?


- Głupol, za co mam cię karać? Przecież to nic złego. – zamurowało mnie kompletnie. On serio nie ma mi tego za złe, czy tylko udaje i zaraz każe mi to sprzątać?


- Ale.. – wyjąkałem jednak mi przerwał.


- Nie ma „ale". Każdemu mogło się zdarzyć. Chodź. – wziął mnie na ręce i wyniósł z pokoju. Zaniósł piętro wyżej. Nawet nie zwracałem uwagi na wystrój. Byłem zbyt zawstydzony ukradkowym spoglądaniem na Pana. Wszedł ze mną do jakiegoś dużego pokoju z wielkim łożem.


- Co to za pokój? – domyślałem się, ale wolałem się upewnić.


- Moja sypialnia. Nie będę cię trzymać w tamtej małej klitce. Tu dojdziesz do siebie. Więcej pokoi z łóżkami nie mam. – odparł potwierdzając tym samym moje przypuszczenia. Rozejrzałem się ciekawsko dookoła i uznałem, że ma gust. Całe pomieszczenie utrzymane było w jasnych kolorach. Beżowe ściany idealnie komponowały się z kremowym dywanem i zasłonkami tego samego koloru. Mały jasno-brązowy stolik mniej więcej na środku, obok którego stały dwa białe fotele i mała kanapa. Ja za to obecnie leżałem na wściekle czerwonej pościeli.


- Zostań tu, muszę załatwić kilka spraw. Możesz skorzystać z ubikacji. – wskazał na drzwi, które dopiero teraz zauważyłem. – Nie przemęczaj się. – dokończył i wyszedł.


Leżałem sobie na wygodnym materacu i rozmyślałem. Po co Pan mnie tu przytachał? Równie dobrze mógł mnie tam zostawić. Co za problem sprzątnąć wymiociny? Ehh czasami go nie rozumiem. Na dodatek jeszcze pozwala mi korzystać z ubikacji? Nie uderzył on się dziś czasem? Coś z nim jest nie tak. Tylko co?


- Skoro pozwolił to głupotą by było nie skorzystać. – powiedziałem sam do siebie i powoli się podniosłem. Na chwiejących się nogach doszedłem do drzwi łazienkowych. Otworzyłem je i powitał mnie przyjemny, jasnoniebieski kolor oraz wielka mogąca pomieścić spokojnie z dziesięć osób wanna. Podszedłem do niej i odkręciłem kurek napuszczając wody. W międzyczasie zacząłem się rozbierać. Odwinąłem także bandaż elastyczny. Spojrzałem do lustra i się przeraziłem, wyglądałem strasznie.


Zakręciłem kurek i powoli zacząłem się wsuwać do wody. Już prawie siedziałem, gdy zauważyłem na jednej z półek lawendowy płyn do kąpieli. Wycofałem się i sięgnąłem po niego. Zaraz po odkręceniu uniósł się przyjemny zapach. Gdy wlałem trochę do wody stał się tylko jeszcze bardziej intensywny. Odłożyłem pojemnik i na powrót zacząłem wchodzić do wody.


- Ach jak przyjemnie. – westchnąłem i postanowiłem trochę tak posiedzieć. Pierwszy raz od naprawdę dawna czułem się w pełni rozluźniony. Nawet nie wiem kiedy moje powieki zrobiły się strasznie ciężkie i całkowicie odleciałem.


Obudziłem się w łóżku dokładnie przykryty i na powrót obwiązany bandażem elastycznym, dziwne. Dałbym sobie rękę uciąć, że tu nie zasypiałem. Rozejrzałem się po pomieszczeniu nieprzytomnym wzrokiem dopiero po chwili zauważając Pana wpatrującego się we mnie ze zmarszczonymi brwiami. Jego mina nie wróżyła nic, a nic dobrego. Czyli mam przesrane.

Trudno jest kochać będąc ranionymWhere stories live. Discover now