Rozdział 1

524K 17.7K 39.6K
                                    

Tak jak mama powiedziała, tak zrobiła - obudziła mnie o dziewiątej rano, a ja z wielkim kacem udałam się do toalety ogarnąć. Wzięłam dziesięciominutowy prysznic i przy lustrze zrobiłam lekki makijaż w postaci pudru na twarzy i czarnej kredki pod oczami. Moja cera jak i sama uroda nie potrzebuje wiele makijażu. Nie posiadam żadnych niedoskonałości ani blizn, co jest wielkim plusem. Umyłam zęby i spięłam swoje brązowe, długie włosy w niechlujnego koka. Wyszłam z łazienki i udałam się do pokoju, zabierając się za założenie przyszykowanych ubrań na dzisiejszy wyjazd. Za oknem było dość ciepło, a z racji tego, że jedziemy do New Jersey, to tam będzie o wiele cieplej. Wskoczyłam w jeansowe spodenki i czarną bokserkę, której końce włożyłam w szorty.

- Marnie... - Usłyszałam głos mamy. 

- Co? - Odwróciłam się w jej stronę i ujrzałam ją opartą o framugę drzwi.

- Chciałabym, żebyś zachowywała się przyzwoicie, dobrze..? - Oznajmiła łagodnym tonem 

- Będę taka jak tutaj jestem. - Wzruszyłam ramionami. - Poza tym, chyba się mnie nie wstydzisz? - Spojrzałam na nią z uśmieszkiem na twarzy. 

- Nie o to chodzi... - Wzięła głęboki wdech. - Po prostu nie chciałabym, aby Tom pomyślał sobie coś o tobie, a zależy mi na tym, abyście mieli dobre kontakty.

- Dobrze, mamo, zrobię dobre wrażenie. - Uśmiechnęłam się do niej. 

Wiem, że moje kontakty z mamą nie są dobre, sama nawet nic nie robię, aby były. Nawet staram się jej pokazać chamskim zachowaniem, jak bardzo przez te tyle lat mnie zraniła. Jednak teraz przy jej nowym chłopaku pokażę, że potrafię się zachować.

- I jeszcze jedno... - Dodała trochę poważniejszym tonem. 

- Co jeszcze? - Spakowałam potrzebne rzeczy do torebki. 

- Tom ma syna... Błagam, postaraj się z nim zakolegować. - Uśmiechnęła się i wyszła z pokoju. - Za dziesięć minut jedziemy! - Krzyknęła na korytarzu. 

Kurwa, syn? Błagam, oby nie jakiś trzynastoletni gówniarz z początkującą mutacją i mózgiem opierającym się wyłącznie na grach. 

Spojrzałam jeszcze raz na swój pokój. Westchnęłam z wielkim żalem, ale nie dałam tego po sobie poznać przy mamie. Wyszłam z mojego królestwa z walizkami, udając się do wyjścia, gdzie rodzicielka już rozmawiała z jednym ze swoich pracowników, który miał nas przewieźć na lotnisko. Pochodzę z dość zamożnej rodziny, na co nie narzekam, ale mam wielki uraz przez to do własnej matki. To właśnie pieniądze i biznes sprawiły, że zapomniała o własnej córce. 

- Witaj, Marnie, jak humorek? - Spytał pracownik, wkładając moje walizki do bagażnika. 

- Bywały lepsze dni. – Odparłam, uśmiechając się sarkastycznie i wpakowałam się do samochodu, zakładając od razu na uszy słuchawki. 

Spoglądałam ostatni raz na dom. Nie będę za nim tęsknić, nie za nim - a za okolicą i przyjaciółmi, których zostawiam. Nowe znajomości w nowym mieście są najgorsze. 

*

- Marnie, obudź się! - Szturchnęła mnie mama. - Wysiadaj, jesteśmy na lotnisku. 

Rozciągnęłam się na siedzeniu i wysiadłam. Znajdowałyśmy się na miejscu, gdzie samolot do New Jersey na nas czekał. Po odprawie usiadłyśmy na wyznaczone siedzenia, a ja od razu zabrałam się do rozmowy z rodzicielką.

- Widziałaś jego syna? - Spojrzałam na mamę, która siedziała na przeciwko mnie i zajadała się sałatką.

- Widziałam. - Uśmiechnęła się podejrzliwie.

Mój mały chłopczykOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz