Rozdział 28

385K 12.9K 41.5K
                                    

Czekałam w salonie, wymachując telefonem w ręku. Za kilka minut dochodziła trzynasta i Luka zadzwonił do mnie niedawno, że już jedzie. Nie wiem czemu, ale strasznie się stresuje, denerwuję spotkania z nim w jego domu. Od dłuższego czasu się z nim nie widziałam i nagle przychodzę do niego?

To było dziwne.

- Gdzie idziesz? - Usłyszałam głos Alana. Wszedł do salonu i stanął obok, mierząc mnie przelotnie wzrokiem.

- Do znajomego. - Przeczesałam kosmyk włosów do tyłu. 

- Okej... - Pokiwał podejrzliwie głową i poszedł w swoją stronę.

Gosposia zjawiła się u nas w domu o dziewiątej. Była to miła staruszka, która nie sprawiała żadnych kłopotów i nie wchodziła nikomu w drogę. Zajmowała się swoją pracą i nie przeszkadzała mi albo Alanowi. Mój telefon wydał z siebie dźwięk esemes'u. Odblokowałam komórkę i był to Lukas, który właśnie znajduje się przed domem. Od razu odwróciłam się do tyłu, żeby sprawdzić gdzie jest Alan i na całe szczęście zniknął. Prędko skierowałam się do wyjścia i wyszłam z domu, biorąc głęboki wdech, gdy zauważyłam uśmiechniętego blondyna przy aucie.

- Cześć. - Przytulił mnie. 

- Hej. - Odwzajemniłam gest, wsiadając później do samochodu.

- Jak humorek? Wszystko dobrze? - Zapytał, ruszając w drogę.

- Mhm...

- Moich rodziców nie ma. Wyjechali z siostrą i będą jutro.

Boże, mam być z nim sam na sam..? 

- Okej, nie ma sprawy. - Wzruszyłam ramionami. 

Przez resztę drogi zaczął opowiadać mi, jak to ci wszyscy szkolni chuligani nabałaganili w szkole, którą on musiał jeszcze sprzątać. Nie powiedziałam mu, że ja także tamtej nocy byłam w szkole. Słuchałam z uśmiechem na twarzy jak wyzywa wszystkich, którzy rozpierdolili pół szkoły w jedną noc. 

W końcu dojechaliśmy do jego domu, a ja już miałam ochotę wracać. Wysiedliśmy z auta i powędrowaliśmy prosto do środka. Na wejściu przywitała mnie przytulna atmosfera i zdziwiłam się, że pomógł mi zdjąć skórzaną kurtkę, za co oczywiście podziękowałam. Zdziwiłam się jeszcze bardziej, gdy byliśmy w kuchni i wyjął z zamrażarki półlitrową wódkę, gdzie wydawało mi się, że on woli wino.

- Wódka? Czemu nie wino? - Usiadłam przy wyspie kuchennej.

- Bo wiem, że ty lubisz. - Uśmiechnął się i napełnił dwa kieliszki alkoholem 

- Dzięki. - Wzięłam do ręki kieliszek i spojrzałam na niego, kiedy łyknął ciecz na raz i skrzywił się mocno.

Napiłam się mojej wódki i odstawiłam kieliszek. 

- Za niedługo przyjdą moi koledzy, nie jesteś zła? - Skierował się do salonu, a ja zaraz za nim. 

- Umm, nie. - Rzuciłam obojętnie. 

- No to dobrze. - Objął mnie ramieniem i pocałował w głowę.

Aha, okej.

Bez takich, kurwa.

Usiedliśmy na kanapie przed telewizorem, gdzie Luka włączył film i z ciekawością go oglądał, a ja miałam ochotę wracać do domu, uciec stąd jak najszybciej, jak najdalej. Czułam się dziwnie, nie było to już uczucie przy nim jak za pierwszym razem, było dziwnie. 

Po około dwudziestu minutach przyszli jego trzej koledzy, których spotkałam na szkolnej imprezie. Dosiedli się do nas i wspólnie oglądali jakiś film, bo ja cały czas sprawdzałam coś w telefonie. Ponownie czułam ten dyskomfort przez nich. Ich spojrzenia, jakby mierzyły mnie co jakiś czas, co doprowadzało mnie do skrępowania i zażenowania.

Mój mały chłopczykOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz