Rozdział 17

436K 13.2K 32.4K
                                    

Po tym wyszedł z mojego pokoju, a ja dalej się nie potrafiłam otrząsnąć. Moje serce wali jak oszalałe, oddech przyspiesza, staje się głębszy i nie mogę nad tym zapanować. Nie mogę też zapanować nad uczuciem, które występuje wobec niego.

O co mu chodzi? 

Nie mogłam go w ogóle zrozumieć. Nie jestem dla niego kimś ważnym, a ten traktuje mnie jak swoją własność. Z jednej strony pragnę, abym była jego, ale z drugiej strony wiem, że on nic do mnie nie czuje poza pociągu seksualnego. 

Wzięłam głęboki wdech i skierowałam się do toalety pod ciepłą wodę. W miarę szybko wyszłam spod prysznica i wysuszyłam włosy, myjąc zęby przy okazji. Zrobiłam delikatny makijaż i weszłam do pokoju, ubierając przyszykowaną odzież. 

Sukienka była czarna, na ramiączkach, sięgająca do połowy ud, delikatnie rozkloszowana w dole, a obcisła w talii. Poprawiłam jeszcze biust, podnosząc go delikatnie do góry i popędziłam do telefonu, wybierając numer do Mindy. 

- No hej, ja już gotowa, a u ciebie jak? - Rzuciłam, gdy odebrała. 

- Czekam na Jaspera i jedziemy po ciebie. 

- Okej, no to do zobaczenia. - Rozłączyłam się.

Poszłam jeszcze do toalety zrobić małe poprawki i z powrotem wlazłam do swojego pokoju, ubierając czarne szpilki. Włożyłam do torebki potrzebne rzeczy i zeszłam na dół. Zobaczyłam Alana w kuchni, jak pali papierosa, dlatego przyłączyłam się do niego. Oparłam się o wyspę kuchenną, odpalając papierosa i zaciągnęłam się pierwszą nikotyną. Nie odzywaliśmy się do siebie, co mnie zaczynało powoli frustrować. Do moich nozdrzy dotarł jego zapach perfum, a także ponownie wykręciło w podbrzuszu, gdy podszedł do mnie, zbyt blisko, bardzo blisko, ale tylko strzepnął popiół do popielniczki obok i ponownie odwrócił się. W końcu nie wytrzymałam i wzięłam kolejnego bucha.

- Dlaczego uważasz, że należę do ciebie? - Zaczęłam. 

- A dlaczego nie? - Wzruszył ramionami i spojrzał na mnie obojętnie. 

- Nie jestem twoja. - Prychnęłam pod nosem, zaciągając się. - To samo mogę tobie powiedzieć, że jesteś mój, a jednak tego nie robię. 

- Bo jestem niczyj. To sobie zapamiętaj. - Rzucił poważnym tonem. 

- To pierdol się i nie gadaj, że jestem twoja. - Odwzajemniłam ton, ale na bardziej groźniejszy.

- Wiem, że ty mnie pragniesz. Prędzej czy później przylecisz do mnie. - Uśmiechnął się.

- No to chyba coś ci się przyśniło, chłopczyku. - Zakpiłam sobie z niego. 

- Czy aby na pewno? - Podszedł do mnie i położył swoje dłonie między moimi biodrami na blacie. - To, jak mnie pragniesz, jak wariujesz przeze mnie... - Zaczął nade mną się nachylać. - To oznacza tylko jedno. - Szepnął, muskając moją skórę na uchu.

- Jestem małą kłamczuchą, chłopczyku. - Spojrzałam na niego czarująco i popchnęłam delikatnie do tyłu, udając się tym samym do wyjścia. 

Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa

Alan, kurwa, to wiadome, że pragnę ciebie jak nikogo innego. Że wariuje na twoim punkcie, kurwa mać. Dlaczego do cholery jasnej ty nie masz o tym pojęcia jak bardzo, tylko drażnisz się ze mną cały czas.

Wyszłam z domu, czekając przed ulicą na przyjazd Mindy i Jasper'a. Po chwili zobaczyłam nadjeżdżające niebieskie bmw, które właśnie należy do blondyna. Zatrzymał się, a Min wychyliła się przez okno i otwierając szeroko buzie oglądała budynek z fascynacją. 

Mój mały chłopczykOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz