Rozdział 34

394K 11.8K 40.1K
                                    

*

Dziewczyna uciekała z pokoju do pokoju, aż w końcu zamknęła się w toalecie. Słysząc groźne krzyki ojca rozpłakała się bardziej. Wpadła w szloch, którego nie mogła opanować. Skuliła się pod wanną przyciągając do siebie kolana i podskakiwała z przerażenia za każdym razem, kiedy słyszała walenia w drzwi. Bała się go. Bała się jego dotyku, a bardziej uderzenia, bo o miłym, przyjemnym i ciepłym uścisku nie było mowy. Drzwi zostały wyważone z ogromną siłą, a do łazienki wpadł pijany mężczyzna, który zamroził wzrokiem dziewczynę. 

- Tu jesteś, ty mała suko.. - Podszedł do szlochającej dziewczyny i szarpnął za ramię do góry. 

Pisnęła z przerażenia i błagała łkając. Go to nie obchodziło. Znowu nie zrobiła czegoś, czego on oczekiwał i znowu dostanie za swoje. Za nieposłuszeństwo obrywała.

- Ile razy mam powtarzać, co?! - Wydarł się nad jej uchem i popchnął tak, że wywróciła się upadając na kolana. 

Rany, które jej się zagoiły na kolanach po poprzednim upadku się otworzyły i krew pobrudziła wykładzinę. Pisnęła i wyła, ale go to nie obchodziło. Za nieposłuszeństwo obrywała.

Nienawidziła go. Wstydziła się, gardziła, szydziła, nie przyznawała się do takiego potwora, jakim był jej ojciec.

Usłyszała ten dobrze znany jej dźwięk. Dźwięk odpinającego się paska i przeciągającego przez spodnie. Nazwała go nawet zdzieracz. Czarny, gruby, skórzany pas za każdym uderzeniem końcówką zdzierał jej skórę.

Pierwsze uderzenie, pisk. Płacz, wycie jak wilk do księżyca, szyderczy śmiech ojca. Za nieposłuszeństwo obrywała.

*

Otworzyłam oczy jak poparzona. Znowu śnię o nim. Znowu mam ciarki. Znowu momenty, chwile, wspomnienia, które w życiu chciałam wymazać, do których nie chcę powrócić - pojawiły się. 

Rozejrzałam się dookoła i dostrzegając tylko biel panującą w pokoju. Byłam w szpitalu. Leżałam na łóżku z bandażem na głowie i kiedy dotknęłam się za nią, syknęłam.

Kurwa. 

Ból był okropny. 

Nie pamiętam nic, poza Mindy i krwią. Co się dzieje? 

Odwróciłam głowę w kierunku drzwi i naglę dostrzegłam Alana śpiącego przy ścianie na krześle. Spał spokojnie ze skrzyżowanymi dłońmi pod klatką piersiową i głową opartą o ścianę. Miał strasznie potargane włosy i delikatnie pogniecioną bluzkę. Jego zarost także był dłuższy, bo tak, to na co dzień go nie ma. Na stoliku dostrzegłam kilka kubków wypitej kawy.

Jejku...

Ile on tutaj przesiedział..?

I właśnie... czemu? Przecież ja nic dla niego nie znaczę, a jednak sobie muszę coś ubzdurać, kurwa.

Delikatnie uniosłam się do pozycji siedzącej, ale właśnie w tej chwili Alan zaczął nie wybudzać. Spojrzałam na niego, kiedy to on zaczął przeciągać się na krześle i ocierać oczy.

Naglę jego wzrok spoczął na mnie. Otworzył szerzej oczy i zaczął trzepotać rzęsami w górę i dół. W jego oczach dostrzegłam, jakby ulgę..? 

- Cześć. - Uśmiechnęłam się delikatnie.

On mi nawet nie odpowiedział. Gwałtownie się zerwał z siedzenia i podszedł do mnie przytulając się od razu.

Mój mały chłopczykOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz