Rozdział 1

13.8K 918 338
                                    

Marinette

Wstałam dość wcześnie rano. Z resztą jak zawsze. Wstałam z łóżka i skierowałam się do łazienki. Po szybkim prysznicu wysuszyłam włosy i je podkręciłam. Umalowałam się i założyłam granatową, koronkową sukienkę z długimi rękawami i odkrytymi ramionami.

Kiedy byłam gotowa przygotowałam sobie śniadanie. Po skończonym posiłku wzięłam swoją torbę i wyszłam przed piekarnię. Jak się okazało czekał już tam na mnie Adrien. Zdziwiłam się trochę ponieważ zawsze czekali jeszcze Alya i Nino.

- Hej Adrien. Gdzie Alya i Nino?

- Jak po nich poszedłem nie było ich. Zauważyłaś, że od wczoraj jakoś dziwnie wszyscy się zachowują? - spytał.

- Wczoraj po skończonym treningu zobaczyłam Juleke i Alix. Dziwnie się zachowywały. Obie trzymały notesy. No i miały kamerę. Co dziwniejsze siedziały w krzakach.

- Ja po treningu widziałem Kima i Alexa. Wyglądali jakby się na mnie czaili - mruknął.

Po 15 minutach dotarliśmy do szkoły. Kiedy weszliśmy do klasy to wszyscy już tam byli.

- Od kiedy my siedzimy razem i to w ostatniej ławce? - wyszeptał mi do ucha Adrien.

Wszyscy jak poparzeni chwycili za telefony. Odwróciłam się w stronę Adriena. Nasze twarze były zdecydowanie za blisko siebie. Czułam jego oddech na policzku. Lekko speszona odsunęłam się od niego i szybko usiadłam w ławce. Dopiero po chwili zorientowałam się, że wszyscy na mnie patrzą. Adrien jakby nagle się ocknął i usiadł obok mnie. Pozostali momentalnie się od wrócili. Spojrzałam na Adriena wydawał się smutny.

To nie tak, że nic do niego nie czuję. Jest dla mnie bardzo ważny, najważniejszy. Co ja mogę jednak poradzić, że jestem dla niego tylko przyjaciółką?

- Jak myślisz o co chodzi? - spytałam szeptem.

- Nie wiem ale się dowiem - mruknął.

***

Siedzieliśmy właśnie na przed ostatniej lekcji. Był to francuski z naszym ulubionym nauczycielem. Nagle jak burza do sali wbiegła Carole. Jest jedną z dziewczyn z mojej drużyny a także moją dobra znajomą. No i nie da się ukryć, że jest najbardziej zwariowaną cheerleaderką.

- Panie psorze! Pilna sprawa do pani kapitan! - krzyknęła.

Miała na sobie strój drużynowy. Wyglądała jakby biegła co jest bardzo możliwe. Odszukała mnie wzrokiem i szybko do mnie podeszła.

- Kto was tak poprzesadzał? Głupota jakaś - mruknęła.

- Carole powiesz o co chodzi? - rzekł nauczyciel.

- Dwa słowa. Chloe Bourgeois -oznajmiła i spojrzała na mnie.

Chloe to mój największy wróg. Chodzi do innego liceum. Jest kompletnym BEZTALENCIEM ale jako córeczka burmistrza ma swoją drużynę i jest cheerleaderką. O ile to co robią można tak nazwać. To raczej banda idiotek nie umiejąca zrobić prostego szpagatu. Toczymy ze sobą wojnę od gimnazjum. Szczerze jej nienawidzę.

- Jest u dyrektora. Sądziłam, że powinnaś wiedzieć - powiedziała Carole.

Zacisnęłam pięści i wstałam. Ta idiotka nie ma prawa tu przebywać. Jednak jestem ciekawa co ma tu do załatwienia.

- Mogę wyjść? - spytałam.

Nauczyciel spojrzał na mnie. Każdy w szkole wie jakie są moje relacje z tym plastikiem. Dlatego nikt nigdy nie staje mi na drodze.

- Oczywiście, tylko wracaj szybko - powiedział.

Jak najszybciej wyszłam z klasy i skierowałam się do gabinetu dyrektora. Ledwo doszłam do drzwi, a już słyszałam jej głos. Zapukałam i weszłam do środka.

Widok tej bogatej laluni przyprawia mnie o wstręt.

- Dzień dobry panie dyrektorze - powiedziałam spokojnie.

- Witaj Marinette, właśnie miałem cię wzywać - oznajmił z uśmiechem.

- Chloe - wysyczałam.

- Proszę pana co tu robi to bezguście?

- Chloe uspokój się. Marinette usiądź - rzekł spokojnie dyrektor.

- Powie mi pan co sprowadza tutaj Chloe?

- Razem z panem burmistrzem podjęliśmy pewną decyzję. Za niedługo odbędzie się impreza pojednawcza. W związku z tym, że do Paryża przyjedzie krytyk. Drużyna Chloe została wybrana i to właśnie ona dostanie szansę - powiedział smutno.

Do po chwili zdałam sobie sprawę co powiedział. Krytyk ma je oceniać? To są eliminacje a nie popisy. Tu chodzi o sławę na cały świat. Ich występ to będzie porażka. Powinnam się wściekać, że to nie nas wybrali ale nie potrafię. Wiadomość o tym, że ośmieszą się na oczach tysięcy osób to najlepsza rzecz na świecie.

- Z całego serca gratuluję. Z pewnością będę to oglądać - oznajmiłam z kpiącym uśmiechem.

Dyrektor wydawał się zdziwiony moimi słowami. Wyszłam z gabinetu razem z tym plastikiem.

- Gdzie mój Adrienek? - spytała.

Zacisnęłam pięści i jak najszybciej poszłam do klasy. Byłam wściekła i to nie z powodu tego krytyka.

Alya

Siedzieliśmy i czekaliśmy na Mari. Ona i Chloe w jednym pomieszczeniu to wielki problem.

- Co ona tam tyle robi? - oburzyła się Carole.

Kiedy to mówiła do klasy weszła Marinette. Wiać było, że jest wściekła. Bez żadnego słowa usiadła w ławce.

- Pani kapitan co się stało? - spytała Carole.

- Wybrał ich drużynę - oznajmiła.

- Co? - zapytałam nie rozumiejąc.

- Mari nie mówisz poważnie? Ten plastik wykorzystał kontakty burmistrza, jestem tego pewna. Nie martw się jeszcze zmieni zdanie - oznajmiła.

- Na dodatek ma się odbyć impreza pojednawcza. Nie wiem co gorsze ta impreza czy ten niesprawiedliwy wybór. Z drugiej jednak strony chce zobaczyć jak się ośmieszają przed tysiącami ludzi - powiedziała wyciągając z torby telefon.

- Carole zawiadom dziewczyny. O 18 w naszym miejscu. Spotkanie obowiązkowe - na twarzy Mari pojawił się szeroki uśmiech.

- Już się robi - oznajmiła i wybiegła.

- Ktoś mi wyjaśni o co w tym chodzi? - spytał mój chłopak.

- Raz na kilka lat odbywają się eliminacje. Są one po to aby wyłonić najlepszą drużynę cheerleaderek w danej kategorii wiekowej. Dwa miesiące temu zostaliśmy powiadomieni, że zostałyśmy zakwalifikowane do dalszej części. Jednak nic nie może być proste. W dalszych eliminacjach może wziąć udział tylko jedna drużyna. Została wybrana załoga Chloe. Za jakiś czas przyjedzie krytyk który oceni ich występ. Oczywiście wszystko będzie wyemitowane w telewizji - powiedziała.

- Marinette, czemu trzymacie to w tajemnicy? - wtrącił nasz nauczyciel.

- Jest wiele rzeczy które trzymamy w tajemnicy. Po za tym po co mówić o czymś co nie jest pewne?

W tym właśnie momencie zadzwonił dzwonek. Wyszliśmy z klasy. Nino podstawił Mari nogę przez co poleciała prosto w ramiona Adriena. Szybko wyciągnęłam telefon i zrobiłam zdjęcie. Jeśli chcemy wygrać zawody przydało by się zrobić zdjęcie jak się całują ale chyba na to NA RAZIE nie mam co liczyć.



Miłosne ZawodyWhere stories live. Discover now