Rozdział 2

12.8K 892 350
                                    

Marinette

Stałam przed wejściem do "naszego miejsca". Tak naprawdę jest to stara opuszczona fabryka, którą razem wyremontowałyśmy na potrzeby zespołu. Znajduje się za miastem przez co mamy spokój. Fabryka kiedyś należała do rodziców jednej z dziewczyn z drużyny. Jej rodzice byli tak dobrzy, że "oddali" nam to miejsce. Weszłam przez wielkie metalowe drzwi. Z zewnątrz budynek wygląda na stary, zaniedbany i opuszczony jednak w środku wszystko wygląda zupełnie inaczej. Kiedy weszłam zamknęłam za sobą drzwi. Weszłam do ogromnej hali. Ściany pomalowane są na biało jednak nie widać tego przez wiele kolorowych akcentów. Na białych ściana znajdują się kwiatowe wzory w pięciu kolorach: paryskim błękicie, czerni, czerwieni, kolorze biskupim i lazurowym. Wydawać by się mogło, że te kolory w ogóle do siebie nie pasują ale tutaj wszystko ze sobą współgra. Na samym środku hali znajduje się ogromny drewniany parkiet do ćwiczenia układów. W ogół niego znajdują się białe kanapy i fotele. Na każdej z kanap jest pełno poduszek w kolorach wzorów. Pomieszczenie mimo swojej wielkości jest bardzo przytulnie urządzone. Na końcu sali na ścianie znajduje się ogromny świetlny napisz z nazwą naszej drużyny. Po prawej stronie są metalowe schody prowadzące do pomieszczeń na górze. Pomieszczenia te są urządzone tak aby nasz wszystkie zadowolić. Mamy pokoje z narzędziami do robienia makijażu, fryzur, paznokci. Garderoby, łazienki i pokoje są na wszelki wypadek gdyby coś się kiedyś stało. Znajduję się tu także kuchnia. Po lewej stronie znajdują się drzwi do naszej niewielkiej sali treningowej i siłowni. Hala ozdobiona jest wieloma rzeczami. Znajdują się tu półki na książki, ogromne zdjęcia naszej drużyny, kwiaty, lampy i wiele różnych rzeczy. PO PROSTU RAJ DLA KOBIET.

Bardzo długo zbierałyśmy pieniądze na to wszystko. Chodziłyśmy w wakacje pracować. Brałyśmy udział w wielu konkursach z nagrodami pieniężnymi. Zarobiłyśmy na każdą najmniejszą rzecz która znajduje się tutaj. Nie zaprzeczę, że jestem z tego bardzo dumna. Nikt oprócz nas nie wie o tym miejscu. Nikt po za nami nie ma do niego wstępu.

Jak zawsze byłam pierwsza. Usiadłam na jednej z kanap. Po kilku minutach zjawiły się dziewczyny. Przywitałyśmy się jak zwykle radosnym okrzykiem. Kiedy dziewczyny usiadły weszłam na parkiet. Zapowiada się długi wieczór.

- Jak pewnie Carole wam powiedziała drużyna Chloe została wybrana. Jednak jak pewnie wiecie banda tej idiotki to beztalencia. Choćby nie wiem co zrobiła i tak nie dorówna nam poziomem. Na dodatek ta impreza pojednawcza. Moim zdaniem coś tu nie gra. Tak długo toczymy ze sobą wojnę a dopiero teraz chcą nas pogodzić. Skontaktowałam się dzisiaj z naszą ulubioną blogerką, Blanką. Obiecała, że się tym zajmie - oznajmiłam.

Blanka to najbardziej znana blogerka we Francji. Prowadzi najlepszego bloga plotkarskiego. Jest od nas 3 lata starsza. Jest sprytna i uwielbia być detektywem.

- Pani kapitan ma rację. Dziewczyny musimy być bardzo ostrożne. Jeszcze pożałują, że nas wszystkie lekceważą! - krzyknęła Carole.

- Pokażemy im prawdziwą klasę-oznajmiła radośnie Klara.

- Jeszcze jedna ważna sprawa. Musimy zacząć ćwiczyć nowy układ. Tym zajmiemy się w weekend. A na razie pora na pogaduszki.

Zeskoczyłam z parkietu i usiadłam na fotelu. Skończyło się jednak na tym, że urządziłyśmy bitwę na poduszki.

***

Po skończonej zabawie dziewczyny się rozeszły. Zamknęłam drzwi na kłódkę i schowałam klucz do torebki. Skierowałam się w stronę mojego motoru. Tylko Adrien i dziewczyny z drużyny wiedzą, że mam takie cudeńko no, i że potrafię jeździć. Jest to piękny różowy ścigacz.

Do tej pory jednak zastanawiam się czemu mój znajomy wybrał taki kolor. Wiele razy chciałam go przemalować ale za każdym razem jest ta sama śpiewka, że nie wolno bo ten kolor do mnie bardzo pasuje. Do dobra może i lubię ten kolor nawet bardzo no ale bez przesady.

Założyłam swoją skórzaną kurtkę i kask. Wsiadłam na motor i go odpaliłam. Dla niektórych wydawać by się mogło, ze o niebezpieczne ale ja to uwielbiam. To pozwala mi być wolną. Musze to jednak ukrywać przed rodzicami bo jakby się dowiedzieli to bym dostała dożywotni szlaban.

Po kilkunastu minutach zaparkowałam przed garażem. Moja znajoma pozwala mi go u siebie trzymać. Zdjęłam kask i kurtkę. Wyszłam z garażu i zamknęłam go. Było już trochę późno więc skierowałam się do domu. Jak zawsze przechodziłam przez park. Zobaczyłam siedzącego na ławce Adriena. Szybko do niego podeszłam.

- Co ty tu robisz? - spytałam.

- Czekam na ciebie. Byłem u ciebie w domu ale cie nie było. Potem poszedłem sprawdzić czy jest twój motor. Stwierdziłem, że skoro i tak zawsze przechodzisz przez park to poczekam na ciebie.

- Mogłeś zadzwonić - mruknęłam.

- Wiem ale wolałem cię zobaczyć. Rozumiem, że jazda motorem to jedno z twoich ulubionych zajęć ale nie powinnaś tego robić aż tak często. Martwię się - oznajmił smutno.

- Adrien już to przerabialiśmy. Jeżdżę nim zaledwie 3 razy w tygodniu. Po za tym wiem co robię. A ty powinieneś przestać się tak o mnie martwić.

Dotknęłam jego dłoni. Zanim się obejrzałam siedzieliśmy przytuleni do siebie. Uwielbiałam jego bliskość. W jego ramionach czułam się tak bezpiecznie. On jako jedyny wiedział o mnie wszystko tak samo jak ja o nim.

- Choć odprowadzę się do domu - rzekł z uśmiechem.

Wstałam i spojrzałam na niego. Uśmiech nie schodził mu z twarzy. Skierowaliśmy się w stronę piekarni. Nie wiem kiedy ale złapał mnie za rękę. Spojrzałam na nasze splecione dłonie i się uśmiechnęłam. Szliśmy w ciszy trzymając się za ręce. Może po prostu źle to wszystko interpretuję?


Miłosne ZawodyNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ