Rozdział 14

9.3K 657 210
                                    

Nino

Wchodząc do klasy wiedziałem, że Alya coś wymyśliła. Od tygodnia udajemy, że wszystko jest okej tylko po to aby dowiedzieć z kim oni się spotykają. Przyznaję sam chciałem brać w tym udział ale to się już robi chore.

- No dobra. Ktoś coś wie? - krzyknęła Alya.

- Nie - mruknęli wszyscy razem.

- Alya daj już spokój. To co robimy to już przesadza - krzyknąłem.

- Przesadzasz ja tylko chcę im pomóc - warknęła.

- Chcesz im pomóc? Na początku to było śmieszne a teraz? To paranoja! Wpieprzamy się im w życie! Nie rozumiesz tego?

- Powinieneś być po mojej stronie - oburzyła się.

- Nie będę więcej brał w tym udziału. Skoro nie chcesz zmienić z dania to nie dajesz mi innego wyboru. Z nami koniec!

Wyszedłem z sali trzaskając drzwiami. Minąłem się z nauczycielką. Musiałem odreagować. Wybiegłem ze szkoły i zacząłem błąkać się po mieście.

Marinette

Leżeliśmy w moim pokoju. Na szczęście moi rodzice nie mieli nic przeciwko moim wagarom. Nagle usłyszałam, że dzwoni mój telefon. Wyswobodziłam się z objęć Adriena i odebrałam telefon. To Alya.

- M-mari, p-pomóż m-mi.

Płakała i to bardzo.

- Alya? Co się dzieje? Czemu płaczesz? - spytałam spanikowana.

- R-rzucił mnie.

- Co? Dlaczego?

Nie mogłam uwierzyć w to co słyszę. Nino miałby rzucić Alye? Przecież oni są idealną parą.

- Nie wiem dlaczego. Nic przecież nie zrobiłam.

- Ale tak bez żadnego powodu?

- N-no przecież mówię. Przyjdziesz do mnie?

- Będę za 15 minut - oznajmiłam i się rozłączyłam.

Spojrzałam na Adriena. Patrzył na mnie zmartwiony.

- Nino rzucił Alye.

- Co? Przecież oni są idealną parą - powiedział zszokowany.

- Mi też trudno w to uwierzyć. Odprowadzisz mnie?

- Jasne - rzekł i podszedł do mnie.

Dałam mu szybkiego buziaka i wzięłam torebkę. Wyciągnęłam z szafki kilka filmów i schowałam je do torebki. Razem z Adrienem wyszliśmy z piekarni.

Po drodze weszliśmy także do sklepu. Kupiłam 3 czekolady, 4 smaki lodów, bitą śmietanę i owoce. Nie ma o jak deser na poprawę humoru.

Po kilku minutach staliśmy niedaleko domu Alyi.

- Zadzwonię wieczorem - oznajmiłam i wpiłam się w jego usta.

- Będę czekał księżniczko - wyszeptał odrywając się ode mnie.

Odsunęłam się od niego i skierowałam do mieszkania Alyi. Zapukałam i po chwili mi otworzyła. Wyglądała strasznie. Potargane włosy, czerwone oczy od płaczu. Była owinięta kocem a na nogach miała królicze kapcie. Jakim cudem doprowadziła się do takiego stanu w tak krótkim czasie?

- Wejdź - wyszeptała.

Kiedy tylko weszłam położyłam wszystkie rzeczy w salonie. Przytuliłam ją a ona znowu zaczęła płakać.

- Nie rozumiem dlaczego to zrobił - wyszlochała.

- Pokłóciliście się? - spytałam siadając na kanapie.

- Tak trochę ale to była zwykła drobnostka.

- Zaraz ci poprawimy humor - uśmiechnęłam się i wstałam.

Wzięłam zakupy i poszłam do kuchni. Roztopiłam czekoladę i pokroiłam owoce. Wzięłam dużą płaską miseczkę i nałożyłam do niej lodów. Nałożyłam sporo bitej śmietany. Poukładałam dużo owoców. Wszystko polałam roztopioną czekoladą. Wzięłam łyżeczkę i zaniosłam do salony. Postawiłam na stoliku deser. Na twarzy Alyi pojawił się lekki uśmiech.

- Wspaniała z ciebie przyjaciółka. Zawsze wiesz co mi poprawi humor - wyszeptała.

- Od tego są przyjaciółki.

***

Było już naprawdę późno. Wracałam przez park do domu. Wyciągnęłam telefon żeby zadzwonić do Adriena jednak ktoś mi w tym przeszkodził.

- Cześć, skarbie - nie tylko nie ON.

- Czego chcesz Aron? - wysyczałam odwracając się w jego stronę.

Nic się nie zmienił. Jego ciemno brązowe włosy były w kompletnym nie ładzie. Jego szare oczy patrzyły na mnie z rozbawieniem.

- A gdzie cześć? - zaśmiał się.

- Nie mam zamiaru się z tobą witać.

- A szkoda. Co tak piękna dziewczyna robi w sama w środku nocy? - wyszczerzył się.

Jakaś część mnie krzyczała abym uciekała. Jednak ta silniejsza kazałam mi zostać.

- To nie twój interes - prychnęłam.

- Mylisz się skarbie.

- Nie mów tak do mnie! - krzyknęłam.

Odwróciłam się i już chciałam iść ale złapał mnie za nadgarstek. Próbowałam wyrwać rękę z jego uścisku ale był za silny.

- Skarbie, jeszcze nie skończyliśmy - mruknął.

W jednej chwili ogarnęła mnie panika. Zaczął się do mnie zbliżać. Próbowałam się wyrwać ale uniemożliwiał mi to. Złapał mój drugi nadgarstek. Łzy zaczęły spływać po moich policzkach. On tylko wyszczerzył się.

Nagle ktoś szarpnął nim i przywalił mu w twarz tak, że upadł na ziemię. Spojrzałam na mojego wybawcę. To był Adrien. Podbiegłam do niego i wtuliłam się w jego tors. Poczułam się naprawdę bezpiecznie. Objął mnie i zaczął czule głaskać.

- Zabawne - usłyszałam rozbawiony głos Arona.

Mój chłopak odsunął się ode mnie i spojrzał na Arona. Stanęłam za Adrienem i złapałam go za ramię. Chciałam go tym powstrzymać. To nie czas na bójkę. Spojrzałam na Arona. Z jego nosa płynęła krew.

- Masz się trzymać od niej z daleka - wysyczał Adrien.

Złapał mnie za rękę i skierowaliśmy się do mojego domu zostawiając leżącego Arona. Nie odzywaliśmy się do siebie. Po kilku minutach staliśmy pod piekarnią.

Miałam już wchodzić kiedy Adrien mnie powstrzymał. Przyciągnął mnie do siebie i przytulił.

- Uważaj na niego. To co chciał ci zrobić...Nawet nie chcę myśleć co by się stało gdybym mnie tam nie było. Bądź ostrożna i nie choć sama po nocy - wyszeptał delikatnie głaszcząc moje plecy.

- Zostaniesz ze mną? - spytałam.

- Nie che cie zostawiać ale twoi rodzice - zaczął ale mu przerwałam.

- Mama dzwoniła do mnie kiedy byłam u Alyi. Muszą coś załatwić przed tym wyjazdem i wrócą dopiero jutro przed południem.

- W takim razie zostaję.

Odsunęłam się od niego i razem weszliśmy do mojego domu.


Miłosne ZawodyWhere stories live. Discover now