Rozdział 5

11.1K 806 224
                                    

Marinette

Wstałam rano naprawdę szczęśliwa. Z Adrienem sporo sobie wyjaśniliśmy. Jeszcze nie jesteśmy parą ale sądzę, że niedługo się to zmieni. Na razie jednak nie będziemy publicznie okazywać sobie czułości. Będziemy zachowywać tak jak wcześnie. Najpierw jednak musimy się dowiedzieć o co chodzi z tymi zawodami.

Wzięłam szybki prysznic, wyprostowałam włosy i zrobiłam mocny makijaż. Założyłam czarną spódnicę i do tego różowy, neonowy top.

Spakowałam wszystkie potrzebne rzeczy do torby. Usłyszałam jak ktoś wchodzi do pokoju. Odwróciłam się i zobaczyłam Adriena. Podeszłam do niego i dałam mu szybkiego buziaka.

- Nie na takie powitanie liczyłem - mruknął i wpił się zachłannie w moje usta.

- Czy takie powitanie cie zadowala? - spytałam odrywając się od niego.

- Może.

- Jesteś przygotowany do dzisiejszego meczu?

- A ty? W końcu będzie drużyna Chloe.

- Do póki nie będzie wchodzić mi w drogę nikt nie ucierpi - prychnęłam i wzięłam swoją torbę.

***

Kiedy tylko dodarliśmy do szkoły drużyna Adriena od razu do nas podeszła.

- Cześć chłopaki - przywitałam się z nimi.

- Hejka Mari - powiedzieli wszyscy razem na co się zaśmiałam.

- Dziewczyny cię szukały. Powiedziały, że jak któryś z nas cie spotka do mamy ci przekazać dwa słowa "kostiumy gotowe" - oznajmił Erik.

- Widzimy się potem - oznajmiłam i jak najszybciej pobiegłam do szkoły.

Wbiegłam do naszej szatni. Przeczucie mnie nie myliło. Dziewczyny przymierzały nowe stroje. Spojrzałam na nie i dokładniej przyjrzałam się kostiumom. Obcisła czarno-czerwona bluzka do połowy brzucha oraz krótka spódnica tego samego koloru. Oczywiście nie obeszło się bez błyszczącego napisu oraz symbolu szkoły.

- Podobają ci się? - spytała Emily.

- Bardzo.

Szybko przebrałam się w swój strój. Za godzinę zaczyna się męcz dlatego musimy się przygotować. Założyłam swoje białe trampki tak samo jak dziewczyny. Związałam włosy w dwie kitki oraz poprawiłam makijaż.

Kiedy już byłyśmy gotowe skierowałyśmy się w stronę boiska. Prawie cała szkoła już siedziała na trybunach. W oddali zobaczyłam znienawidzoną przeze mnie tlenioną blondynę. Od razu wiedziałam, że to Chloe. Zdziwiło mnie jednak, że w jej ekipie jest nowa dziewczyna. Czyżby to kolejny fatalny nabytek?

- Ciekawe kto to? - spytałam.

Moje pytanie usłyszała Blanka. Szybko do mnie podeszła i przytuliła na powitanie.

- Na nowa to Lila. Jest Włoszką. Podobno jest mega utalentowaną cheerleaderką ale bardziej to mi wygląda na lafiryndę - prychnęła.

- Nie polubiłaś jej prawda? - zaśmiałam się.

- Jestem blogerką. Gdyby była taka utalentowana to bym raczej ją znała. A po za tym, ty jej nie widziałaś jak tu przyszła. Kilo tapety na twarzy na dodatek umalowana jak klaun, mini tak krótka, że masakra na dodatek bluzka z ogromnym dekoltem. Figury jakiejś rewelacyjnej to ona nie ma. A stanik to powinna sobie wypychać bo jak na razie to jest płaska jak deska. Ona ci do pięt nie dorasta.

- No to będzie ciekawie. Jak nagrasz ich występ to potem mi go prześlij - rzekłam.

- Jasne. Jeszcze jedno PILNUJ ADRIENA - wyszeptała.

Po chwili rozbrzmiał gwizdek. Jako pierwsza drużyna Chloe pokazywał swój układ. To była kompletna żenada. Jakim cudem ich jeszcze nie wywalili? A no tak w końcu to córeczka burmistrza. Ich układ był straszny. Były mało zgrane. Na dodatek trzy z nich się przewróciły a jedna to sobie chyba zrobiła krzywdę kiedy próbowała wykonać salo. Kiedy przyszło do bicia braw to nikt się nie ruszył. Jednak wystarczyło jedno spojrzenie burmistrza aby wszyscy zaczęli klaskać. Ten występ to totalna porażka. Jak burmistrzowi nie wstyd mieć taką córkę?

W końcu jednak przyszła na nas kolej. Wszystko wykonałyśmy perfekcyjnie. Ukoronowaniem naszego występu była piramida. Na szczęście nikt tym razem nam nie przeszkodził.

***

Po skończonym meczu zobaczyłam jak te dwie lalunie. Oczywiście mam na myśli Chloe i Lilę gratulują zwycięstwa Adrienowi. Tak się do niego kleiły, że od samego patrzenia na nie robiło mi się niedobrze. Postanowiłam jak najszybciej to przerwać.

- Chyba pomyliłyście drużyny - warknęłam podchodząc do nich.

Zauważyłam jak Adrien odetchnął z ulga. Od razu się uśmiechnął.

- Raczej tobie się coś pomyliło. Adrienek jest mój i mam prawo mu gratulować - mruknęła Chloe.

- No właśnie pokrako idź stąd - prychnęła Lila.

Tak to się bawić nie będziemy. Machnęłam ręką i po chwili obok mnie pojawiły się dziewczyny.

- Posłuchaj mnie laluniu. Może jeszcze tego nie wiesz ale ani ze mną ani z moją drużyną się nie zadziera. A więc rusz te swoje cztery litery i spieprzaj stąd razem z tą tlenioną córeczką burmistrza bo zedrę ci te tapetę z twarzy - warknęłam.

- Jeszcze nas popamiętasz. Lila idziemy - powiedziała Chloe.

Kiedy poszły spojrzałam triumfalnie na dziewczyny i Adriena. Poszłyśmy się przebrać. Wychodząc z szatni zobaczyłam czekającego blondyna.

- Nieźle jej dogadałaś - oznajmił.

- Coś musiałam zrobić - zachichotałam.

- Co powiesz na spacer?

- Z tobą? Z przyjemnością - odpowiedziałam.

Wyszliśmy ze szkoły i skierowaliśmy się na most nad Sekwaną. Po kilku minutach staliśmy na moście. Oparłam się o barierkę plecami.

- Przyznaj się, byłaś trochę zazdrosna?

- Może odrobinę. Aczkolwiek gdybyś poleciał na którąś z nich to pomyślałabym, że zwariowałeś i potrzebujesz psychiatry - zachichotałam.

- Do tego nigdy nie dojdzie ponieważ tylko ty się dla mnie liczysz - wymruczał mi do ucha.

Uśmiechnęłam się i złapałam za przód jego koszulki przyciągnąć go do siebie. Wpiłam się w jego usta. Jedną ręką objął mnie w tali, a drugą wplótł we włosy.

- Czy aby nie mieliśmy się ukrywać? - spytał między pocałunkami.

- Przecież nikt nas nie widzi. Nie mamy się o co martwić. Ale skoro ci to przeszkadza to możemy przestać - rzekłam, odrywając się od niego.

- Albo możemy iść w bardziej ustronne miejsce - poruszył znacząco brwiami.

- Głupek - zaśmiałam się.

Odsunęłam się od niego i skierowałam w stronę piekarni.


Miłosne ZawodyWhere stories live. Discover now