Rozdział 13

9.4K 669 98
                                    

Tydzień później

Marinette

Wstałam naprawdę wypoczęta. Otworzyłam oczy i ostrożnie wstałam. Chciałam zobaczyć obok siebie Adriena. Niestety moi rodzice wrócili i nie byli by zadowoleni gdyby zobaczyli Adriena w moim łóżku. Za 3 dni jadą na jakiś zlot piekarzy na cały tydzień.

Wzięłam szybki prysznic.  Wysuszyłam włosy i związałam je w kucyka. Zrobiłam delikatny makijaż i założyłam bordową spódnicę z wysokim stanem, biały koronkowy bralet i szary, długi sweterek.

Wzięłam torbę i wyszłam przed piekarnię. Czekali tam na mnie już Adrien, Alya i Nino.

Co najdziwniejsze Alya i Nino dali spokój. Zachowują się jakby nic się nie stało. Tak samo jak wszyscy z klasy. Nie wiem co im się nagle stało ale cieszę się, że odpuścili.

- Hej - przywitałam się z nimi.

- Hej. Świetnie wyglądasz. Musimy iść na zakupy. No w końcu za niedługo impreza - pisnęła radośnie Alya.

Nie podoba mi się ta nagła zmiana. Spojrzałam na Adriena i się lekko uśmiechnęłam. Chciałam do niego podejść i przywitać się jak należy jednak nie mogę. Razem postanowiliśmy, że będziemy się ukrywać. Co jest najtrudniejszą rzeczą na świecie a już zwłaszcza po tym co się stało tydzień temu. Zrobiło mi się gorąco na samo wspomnienie tamtej nocy.

- Mari, wszystko okey? - spytał Nino.

-Tak-wybełkotałam.

Usłyszałam cichy śmiech Adriena. Miałam coś powiedzieć ale usłyszałam dźwięk SMS-a. Szybko wyjęłam telefon i oniemiałam.

Nieznany: Skarbie, wróciłem :*

Zatrzymałam się i patrzyłam na wyświetlacz telefonu nie mogąc uwierzyć w to co widzę. ON nie mógł wrócić. Jednak jeśli to prawda to mamy poważne kłopoty.

- Mari, co jest? - spytał zmartwiony Adrien.

Spojrzałam na niego niepewnie. Nie wiedziałam co powiedzieć w końcu nie mam pewności, że to ON. Otrząsnęłam się i zadzwoniłam do Blanki. Odebrała po dwóch sygnałach.

- Marinette dobrze, że dzwonisz. Nie wiem jak ci to powiedzieć.

- Czy to prawda? - spytałam kompletnie nie zwracając uwagi na to co się dzieje.

- Niestety to prawda. Wrócił dopiero a najgorsze, że jest kapitanem drużyny. Chloe mu to załatwiła. Uważaj na niego i powiedz Adrienowi. Powinien wiedzieć co go czeka.

- Okey. Powiem mu - oznajmiłam.

Rozłączyłam się i spojrzałam na Adriena, Alye i Nino.

- Aron, wrócił - wyszeptałam.

Spojrzeli na mnie z niedowierzaniem. Na twarzy Adriena malowała się złość.

Aron to największy rywal Adriena. Od zawsze ze sobą rywalizowali. Nigdy się nie lubili. A kiedy Aron zaczął się do mnie przystawiać to już w ogóle.

- To on do ciebie napisał? - spytał wściekły.

Pokiwałam głową i podałam mu telefon. Kiedy go wziął i przeczytał wiadomość przez chwilę myślałam, że rozbije telefon o ziemię.

Oddał mi telefon i zaczął iść w stronę szkoły. To nie wróży nic dobrego.

Po kilku minutach dotarliśmy do szkoły. Alya i Nino gdzieś poszli a ja pobiegłam za moim chłopakiem. Na szczęście zadzwonił dzwonek na lekcję. Dogoniłam go dopiero przy tylnym wyjściu.

- Zaczekaj - krzyknęłam.

Odwrócił się i spojrzał na mnie.

- Idziesz ze mną? - spytał z nadzieją.

- Idę.

Wyszliśmy tylnym wyjściem. Rzadko wagarowałam ale teraz musiałam. Poszliśmy z Adrienem do parku. Usiedliśmy w najbardziej niewidocznym miejscu. Położyłam głowę na jego ramieniu. Poczułam jak mnie obejmuje.

- Nie da ci spokoju - wyszeptał.

- Jest jeszcze coś. Chloe zrobiła z niego kapitana drużyny.

- Myślałem, że się go pozbyłem. A on nagle wraca i znowu się do ciebie przystawia  -stwierdził.

- Jak się do mnie zbliży to szybko tego pożałuje. Nie martw się damy sobie radę.

Podniosłam głowę i cmoknęłam go w nos. Uśmiechnął się i przytulił do siebie.

- Ale pamiętaj jak cie chociaż tknie to załatwię go.

- Bójka to nie najlepsze rozwiązanie - mruknęłam.

- Nie zawsze.

Pogładził moje włosy i pocałował w czoło.

Miłosne ZawodyKde žijí příběhy. Začni objevovat