6. (Nie)miłe spotkanie cz.2

2K 189 25
                                    

W Konohagakure no Sato panowała ciemna, nieprzenikniona noc. Większość ludzi kładła się spać, a wszystkie dzieci już dawno zostały oddane pod opiekę Morfeusza. Ten jednak stan rzeczy, nie przeszkodził innym w budzeniu się do życia.

Mały oddział ANBU właśnie pojawił się na murach wioski, obserwując nocne otoczenie. Oni spali, kiedy inni pracowali. Pracowali, kiedy reszta spała. Ich zadaniem było wpatrywanie się w ciemne zakamarki lasu i uliczek niczym sowa szukająca kolejnej ofiary.  

Shinobi z maską niedźwiedzia spojrzał w stronę wioski. Jego wzrok padł na małą budkę z jedzeniem, która serwuje najlepsze zupy w całym mieście.

Ramen Ichiraku zostało zamknięte jakiś czas temu, a mimo to w środku wciąż paliło się światło. Znajdowały się tam jeszcze dwie osoby, o których nigdy nikt nie pomyślał i nie zastanawiał się, ile zachodu kosztuje je prowadzenie tego lokalu. Staruszek jak zwykle szorował następny z kolei gar, a młoda dziewczyna tradycyjnie zajęła się myciem podłogi mokrą szmatą.  

Podniosła się, przecierając spocone czoło, odruchowo wznosząc wzrok. Oczy automatycznie utkwiła w lekko powiewającym banerze, który w godzinach otwarcia właśnie tak ogłaszał obecność nowych konsumentów. Na myśl o nich w jej głowie od rzazu pojawił się jeden ze stałych bywalców. Siłą rzeczy zaczęła zastanawiać się, co słychać u ich ulubionego, małego, wiecznie uśmiechniętego blondyna.

Nie zawitał do nich już od dłuższego czasu i wiedziała, że w najbliższej przyszłości, to się nie zmieni, ponieważ wyjechał gdzieś z tym zboczeńcem. Lekko potrząsnęła głową. Jej zdaniem Sannin nie był dobrym opiekunem dla dziecka, ale jej opinia nie liczyła się w tej kwestii. Poza tym maluch wydawał się go lubić. Miała tylko nadzieję, że obecność Żabiego Pustelnika nie wywrze na nim złego wpływu.  

Już od tak dawna nie widziała swojego najlepszego klienta i tęskniła za nim tak samo, jak Hokage siedząca w swoim gabinecie.

Najsilniejsza kobieta ninja znów upiła się swoim ukochanym sake i powoli puszczały jej hamulce. Shizune widząc stan przełożonej, odesłała Sakurę do domu. Nie chciała, aby coś jej się stało, kiedy alkohol się skończy.  

Różowowłosa wyszła na główną ulicę miasta. Szła bardzo powoli, nawet jak na zmęczoną po całym dniu pracy i treningu nastolatkę. Nie miała ochoty na powrót do domu, więc świadomie oddalała ten moment, jak tylko mogła. Miała tak dużo do przemyślenia, że zaczęła się w tym gubić. Dziś mijał równy rok od opuszczenia wioski przez ostatniego męskiego członka drużyny siódmej. Westchnęła.

Może i Tsunade informowała ją na bieżąco o poczynaniach jej przyjaciela i nowego nauczyciela, ale to nie zmieniło faktu, że za nim tęskniła. Spojrzała na rozświetlone białymi punkcikami niebo. Nawet gwiazdy zdawały się wirować*, nie dając jej spokoju.

— Naruto — wyszeptała, zatrzymując się.

W tym samym czasie, daleko od spokoju Wioski Liścia, pośród gęstwiny liści siedziała skulona, chłopięca postać. Miała posiniaczone całe ciało, złamaną rękę i sporego guza na głowie.

Blondyn oddychała powoli, lecz głęboko, obserwując powód
aktualnego stanu zdrowia. I choć mogło się to wydawać nieprawdopodobne, był nim młody dorosły stojący na środku polany.

Chłopak w płaszczu zrzucił kaptur z głowy i patrzył przez dłuższą chwilę w bliżej nieokreślony punkt na niebie. To zachowanie bardzo zaskoczyło Nauto, który mógł wyraźnie wyczuć, że coś było nie tak. I to nie tylko w jego zachowaniu.

W wyglądzie, posturze, a nawet samej osobie było coś dziwnego. Nieludzkiego. Sam fakt, że przewyższał urodą sławnego Uchichę był już niecodzienny, a te jego dziwne jutsu tylko wszystko komplikowało.

Vampire Story || Naruto [PL]Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang