37. Słabość

518 53 22
                                    

!!!WAŻNE INFO NA DOLE!!!


- Nie wiemy, co się stało Kazekage-sama - powiedział mężczyzna z opaską Piasku na czole.

Młody chłopak o czerwonych, krótkich włosach i zielonych oczach spojrzał wymowie na dwójkę shinobich. Mimo że jego spojrzenie było ograniczone, przez specyficzny kapelusz Kage, to nie przeszkodził mu on w zgromieniu ich wzrokiem.

- Dlaczego? - zadał proste pytanie. Jego głos podziałał na nich jak muśnięcie zimną stalą płaskiej strony ostrza. Wiedzieli, że nic im nie grozi, jednak ich ciśnienie gwałtownie podskoczyło.

- Kiedy dotarliśmy na miejsce, nikogo już tam nie było - szybko wytłumaczył drugi ninja, czując, jak kropla potu spływa mu w po twarzy. - Jedyne co tam zastaliśmy, to zniszczone ulice i domy.

- Czyli nie wiadomo, kto to wszystko zrobił? - ciągną ich za język, nie chcąc dać za wygraną.

Nie mógł sobie pozwolić na takie sytuacje. Potrzebny był im winny - ktoś, kogo będzie można pociągnąć do odpowiedzialności za wszystkie zniszczenia. Stosunkowo niedawno objął stołek po swoim zmarłym ojcu i nie miał zamiaru pozwolić uciec pierwszemu lepszemu przestępcy z tak poważnym wykroczeniem.

- Niestety, ale-

Mężczyzna przerwał i zaczął nasłuchiwać. Na korytarzu, niedaleko gabinetu Kazekage rozległy się szybkie kroki wzmocnione przez echo. Czujnie słuchali zbliżającego się dźwięku, który pomimo intensywności ucichł tak szybko, jak się pojawił. Kiedy już mieli wracać do przerwanej czynności, kiedy drzwi do pokoju zostały wykopane z zawiasów, przecinając ciszę głośnym hukiem.

- Wysoki Sądzie, zgłaszam sprzeciw! - wydarł się blondyn z bliznami na policzkach i czarnym lisem na ramieniu, który niemalże spadł z zajmowanego miejsca. - Zawsze chciałem to zrobić - przyznał z niewinnym uśmiechem, mrużąc oczy radośnie.

- Mówiłam, byś nie niszczył drzwi idioto! - zawarczała kulka futra, starając się złapać równowagę. - Patrz, co robisz! Chyba za dużo czasu siedziałeś z tymi pomarszczonymi laczkami! - dodała, kiedy w końcu udało jej się stabilnie stanąć na nastolatku, który machnął na nią beztrosko ręką.

- O co ci chodzi? - spytał, schylając się po biedną, drewnianą rzecz. - Przecież naprawię, deska jest cała...

- O co tutaj- - zaczął jeden z mężczyzn, jednak jego przełożony, nie pozwolił mu dość do słowa.

- Dziękuję za raport, możecie odejść.

- Ale Kazekage-sama...

- To był rozkaz - powiedział, kładąc nacisk na każde słowo. Po kręgosłupach dorosłych przeszły lodowate dreszcze.

Nie bali się już swojego władcy, lecz jednocześnie nie potrafili nic poradzić na reakcje, jakie wywołał u nich jego nieznoszący sprzeciwu ton. Był nawet gorszy od pozornie bezemocjonalnej złości, którą raczył ich jeszcze kilka sekund temu. Nie czekając na nic więcej, wyszli, mijając w ciszy, wkładającego drzwi w zawiasy chłopaka, który z pozytywnym skutkiem i skupieniem na twarzy ignorował warczącego na niego wściekle summona. Uzumaki zamknął za nimi wejście, w duchu ciesząc się, że nie uszkodził go jeszcze bardziej.

Myślał, że jego oczy będą miały na niego wpływ tylko i wyłącznie wtedy, kiedy będą aktywne, jednak okazuje się, że to kekkei genkai, jest jeszcze dziwniejsze, niż przypuszczał. Zazwyczaj doojutsu zwiększają zdolności użytkownika tylko wtedy, kiedy są aktywne. Pomimo tego Pawaagan działał na niego nawet teraz.

Może to dlatego, że nie jestem w pełni człowiekiem? - zadał sobie pytanie w myślach, jednak szybko zajął swój umysł czymś innym.

Kazekage podniósł się ze swojego fotela, patrząc uważnie na plecy osoby, która weszła jakiś czas temu do pomieszczenia. Znał tego blondyna. Był jego przyjacielem od momentu egzaminu na chuunina, ale w jego pamięci był on wciąż małym dzieckiem, a teraz... Trudno było go tak nazwać.

Vampire Story || Naruto [PL]Where stories live. Discover now