23,5. Zabójca

670 81 56
                                    

!!!UWAGA!!!

Z powodów technicznych, rozdziały mogą ukazywać się przez bliżej nieokreślony czas bardzo nieregularnie.
Jest to połowa (2613 słów) planowanego na dziś rozdziału. Nie wiem, kiedy się ukaże reszta, ale na pewno jeszcze dziś. Ta część to odpracowanie zaległości z poprzedniej soboty, później ukaże się za środę, a następnie bieżącą sobotę.

Życzę miłego czytania
Senpai Shire

###

Błękitne oczy przeszły płynnie od miejsca, w którym jeszcze sekundę temu krył się człowiek w płaszczu Akatsuki do Jiraiyi. Przez ten rok zdążył się odzwyczaić od jego starego wyglądu, który musiał utrzymywać w ukryciu poza Fundamentem. Tora uważał, że taka rewelacja z jego strony może wzbudzić zbyt wielkie poruszenie, które z kolei źle odbiłoby się na jego psychice. Szczerze to trudno było się z nim nie zgodzić.

Sannin był przyzwyczajony do swojego wyglądu oraz kondycji ciała, co spowodowało, iż trudno było mu się do niego przyzwyczaić. A co dopiero do jego widoku w lustrze. Teraz wyobraźmy sobie, że nagle cały świat obiega informacja tajemniczego odmłodzenia Żabiego Pustelnika. Zapewne zostałby zasypany pytaniami i próbowaliby z niego wyciągnąć, jak do tego doszło. Na to jeszcze za wcześnie. Niedawno zaakceptował siebie i nie jest jeszcze gotowy do mówienia o tym. Dziwne jak człowiek może się przywiązać do swojego ciała i co może spowodować jego nagła, wymuszona przez osobę trzecią zmiana.

- Więc nareszcie postanowiłeś się pokazać, Jiraiya! - zawołał w charakterystyczny sposób Orochiaru, wysuwając swój długi jęzor niczym wąż, próbujący pobrać zapach z otoczenia. - Czyżbyś stwierdził, że to najwyższy czas, na zakończenie tej farsy i wyjście na światło dzienne?

- Nie mam pojęcia, o czym mówisz - przyznał białowłosy, patrząc na dawnego przyjaciela. - Nie było żadnej "farsy", a tym bardziej ukrywania się - dodał, odczytując znaczenie jego słów.

- Th - prychnął nastoletni brunet stojący zaledwie kilka kroków za swoim mistrzem. - Więc jak nazwiesz przepadnięcie jak kamień w wodę na cały rok?

- Nie całe życie kręci się wokół was Sasuke - stwierdził spokojnie Naruto i mimo iż nie przyznałby się do tego nawet pod groźbą bolesnej oraz powolnej śmierci, to czerpał niebywałą satysfakcję z denerwowania tego drania.

Niby go lubił, ale jakby przyszło co do czego, to zakopałby go żywcem dwa metry pod ziemią, tylko po to, by zrobić mu na złość. Albo trzy. Ogólnie im głębiej, tym lepiej.

Toż to czysta kwintesencja przyjaźni! - stwierdził z przekąsem, pozwalając, aby cień tego wyrazu pojawił się na jego twarzy.

Lubił młodego Uchihę. Temu nie mógł zaprzeczyć, ale jego postawa go irytowała i przyprawiała o chęć mordu. Chociaż ona sama w sobie wyglądała jak plan samobójczy. 

Dobrze wiedział, że jego przyjaciel (nieważne jak bardzo twardogłowy) jest inteligentnym człowiekiem, który wie o wszystkim, co się wokół niego dzieje, jednakże to nie potrafiło zmienić faktu, że jego logika pojechała na wakacje już dawno temu. I ku rozpaczy Sakury najwyraźniej nie miała zamiaru wracać.

Kocham brata, a ten zamordował moją rodzinę? Po co myśleć o jego pobudkach? Lepiej od razu założyć, że jest dobrze maskującym się psycholem, który chce bym żył w nienawiści! Zabiję go bez pytania! Zostanę mścicielem! Ale jestem za słaby...

Potrzebuję mocy? Po co mam korzystać z treningów pod okiem (i to dosłownie tylko jednym okiem) chodzącej legendy, jaką jest mój nauczyciel, który posiada nawet to samo doojutsu opanowane do perfekcji? Pójdę do jednego z najgroźniejszych przestępców, który będzie chciał przejąć moje ciało! Po co się tym przejmować? Później się pomyśli co i jak! Przecież jest git! Ćwiczę w podziemiach i mieszkam w celi! Po co komu coś tak przyziemnego, jak kochająca opiekunka?

Vampire Story || Naruto [PL]Where stories live. Discover now